Jak wyleczyc zlamane serce??? jak pogodzic sie z rozstaniem? prawie rok razem a on przy pierwszym problemie zrezygnowal z nas.
Widocznie ten problem go przerósł.. może nie był dostatecznie dojrzały i odpowiedzialny. Nie łam się, znajdź sobie ciekawe zajęcie i jakoś przejdzie. Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś kto na Ciebie zasługuje (o ile to nie był jakiś problem w sensie zdrady)
problemem to chyba była sama ta dziewczyna, ja też tak miałem, i uważam, że nie ma sensu męczyć się w toksycznym związku
Jeśli się kocha naprawdę mocno i wielką wiarę pokłada w tej miłości, to nie ważne czy związek trwa rok, miesiąc, czy dziesięć lat. Znam takie historie, gdzie po rozstaniu jedna ze stron nie potrafiła długi czas dojść do siebie (bo takie dochodzenie jest procesem długotrwałym i skomplikowanym oraz złożonym a u każdego przebiega inaczej).
Powiem Ci na moim przykładzie - rozstałam się z chłopakiem po bardzo długim związku, kilkukrotnie dłuższym niż Twój. Mogę Ci pisać tu jak walczyłam z tęsknotą, samotnością, ale dziś wiem, że wcale nie wygrywałam żadnej walki. Spotykałam się z koleżankami, których miałam zaledwie dwie, bo przez tyle lat związku gdzieś kontakty się poluźniły, zaczęłam chodzić na basen, siłownię (z jednej strony postanowiłam zadbać o siebie a z drugiej pragnęłam zabić jak najwięcej czasu), chodziłam do kina i na mega długie bezcelowe spacery po mieście (najczęściej wieczorami, bo wtedy najgorzej czułam się z myślą, że jego już nie ma). Później zaczęłam się umawiać na randki, poznawałam co chwila nowych mężczyzn - ale wcale nie po to, by któryś z nich stał się moim nowym partnerem - liczyłam na to, że znów zacznę wierzyć w siebie, w to, że mogę się jeszcze podobać. I wiem, że podobałam się. I randek miałam sporo. I wielu z tych nowych "znajomych", pomimo, że od początku każdej znajomości otwarcie mówiłam, że nie szukam chłopaka ani kochanka a jedynie znajomego/kumpla/być może przyjaciela, robiło głupie podchody, kręciło, kłamało, kombinowało (być może wydawałam się "łatwym kaskiem" w ich oczach), co jedynie utwierdzało mnie w przekonaniu, że żaden z tych mężczyzn nie dorasta do pięt mojemu byłemu, którego wciąż kochałam.
Moim wybawcą był czas. Minęło już ponad 3 lata od naszego rozstania i już nie tęsknię. Nie tęsknię za nim, jednak wciąż w moim życiu nie ma miejsca na bezwarunkową miłość. Nie ufam mężczyznom, trudno mi uwierzyć w ich szczerość i dozgonność. Tak wiele razy słyszałam z róznych ust słowa "kocham Cię i nigdy nie przestanę"... ehh ode mnie jeden tylko mężczyzna usłyszał takie słowa. I wiem, że gdyby on odemnie nie odszedł, słowa te prawdziwe byłyby do dziś i długo, długo w przyszłości.
Zerkając pamięcią do moich rozterek i tego trudnego okresu, jedyne co mogę Ci doradzić - jeśli masz jakąś naprawdę bliską przyjaciółkę to dużo rozmawiaj (mnie rozmowy bardzo pomagały... co masz wypłakać i tak wypłaczesz, więc lepiej mieć to za sobą jak najszybciej), zajmij się czymś, co umocni Ciebie (mam na myśli coś co zrobisz dla siebie - niech to będzie nauka języka, spiewu, gry na gitarze, jazdy na nartach/łyżwach, pływania, gimnastyka, bieganie, taniec, czytanie czegoś co lubisz ale teraz masz zamiar poznać w szerszym obszarze, nauka gotowania, czy malowania pisanek - cokolwiek, co w chwilach załamania nie pozwoli Twojej głowie pomyśleć o sobie źle, co nie pozwoli pomyśleć, że musiałaś nie być wystarczająco dobra, skoro odszedł)
Życzę Ci więcej siły niż miałam ja sama. Życzę też, byś nie zmarnowała tego doświadczenia - bo jakby nie patrzeć jest to jakieś doświadczenie. Ja zmarnowałam sporo czasu na niepotrzebne i nieskuteczne sposoby "zapomnienia". Nie zmarnuj swojego.
Prawie rok razem. Ja wiem, że przez ten rok można się bardzo przyzwyczaic do drugiego człowieka, ale co mają powiedziec ludzie, którzy rozstają się po kilkunastu latach, którzy mają dzieci, mnóstwo wspólnych spraw?
Dobrze, że zrezygnował teraz, a nie później.
Czas leczy rany. Z perspektywy czasu zobaczysz, że to było nic. Wiesz ile ja razy byłem zakochany? Ile razy mi się wydawało, że to koniec świata? A teraz jak sobie o tym pomyślę, to się tylko uśmiecham, jaki ja głupiutki byłem :)
Pomyśl sobie, że gdzieś chodzi sobie jakiś człowiek, którego jeszcze nie znasz, a z którym kiedyś będziesz. Poszukaj go, a nie zaśmiecaj sobie głowy facetem, który uciekł przy pierwszym drobnym problemie.
Daj sobie czasu.Wiem,że łatwo nie będzie,nigdy nie jest łatwo,ale wyjścia nie masz.Czas zrobi swoje i wyleczy rany.Ale nikt Ci nie powie czy potrzebujesz miesiąca,2,5 czy 12.
Dzieki wielkie za te slowa. Nie,problem nie dotyczyl zdrady...chodzilo o cos co daloby sie rozwiazac ale on wolal odpuscic. Macie racje, musze dac sobie czas, zajac sie czyms. To wszystko jest bardzo trudne ale trzeba isc do przodu. Najgorsze to zyc wspomnieniami.
Jeżeli będziesz tkwić w przeszłości,nie zrobisz kroku na przód.Czas swoje zrobi,powodzenia!
Prawie rok??? dziewczyno , to dla niego nie było nic poważnego , jezeli odszedł. Mężczyźni są mniej wrażliwi jak my kobiety. Ty zaangażowałaś sie bardzo , a on szukał właściwej. Dla mnie to facet jest w porządku , bo nie zwodzi tylko szczerze powiedział o co chodzi. Widocznie twoim zdaniem mały problem , dla niego okazał się wiekszym i po prostu nie chce go rozwiązać właśnie z tobą. On szuka najwyraźniej czegoś innego , więc chyba lepiej teraz , bo przecież jeżeli zdecydowalibyście sie na wspólne życie to ten problem , to mały pikuś. Nie byliście sobie pisani , ot tak myśl i czekaj na swoją połówkę , na pewno sie znajdzie wcześniej czy później......czas leczy rany. Powodzenia.
Dobrze ze to tylko rok niech odchodzi i nie wart twoich uczuć,a by zrobił po ślubie,odszedł
Chcesz leczyć serce po niecałym roku znajomości???? to so maja leczyć ci co rozstaja sie po 10 latach? Dobrze ,że wcześniej , nie jesteście po prostu dla siebie. Oj dzieciaki , dzieciaki!!!!!
Musisz przeczekać, inne środki nie działają niestety :-(
Znana od dawien dawna metoda, lekarstwo na wszystko... czym się zatrułeś, tym się lecz ;)
i bardzo dobrze zrobił
po co się męczyć na siłę, im wcześniej tym lepiej
może chciał już wcześniej, a odważył się dopiero po roku