Jakby zdjął termostaty , to by gość miał cały czas grzane na full a ile by miał dopłaty. Termostaty są do regulacji. Ja mam elektroniczne, są bardzo czułe, strasznie widać zmiany w licznikach. Jeśli masz ocieplone, ciepłe mieszkanie w którym można oszczędzać, to elektroniczne. Ja bym z chęcią wróciła do kapilarnych.
Dwa sezony z podzielnikami elektronicznymi wyszly super 650,- i 800,- nadplaty teraz jak sprawdzalem wskazania licznika jest podobnie jak w zeszlym sezonie grzewczym-termostaty caly czas ustawione na 2 w pomieszczeniach ok 21 stopni-przyjemna temperatura
Podzielniki to nie liczniki!Pokazują jednostki niemianowane.
Od kilku lat mam nadpłatę ok 800 zł.Podzielniki elektroniczne, mieszkam w wieżowcu na 10 piętrze.
Ciekawe jakim cudem bo ja tez mieszkam na ostatnim piętrze i nade mną tylko stropodach a zwrotu mialam w zeszlm roku tylko 150 złotych.W tym roku jak sadzę będę miała niedopłatę bo zima długa.
Nie mam powodu do ściemniania.W 1 pokoju praktycznie na 0, a w drugim na 2 .W kuchni nie mam grzejnika.
w plecy ,a zresztą jak co roku :(
Mam podzielniki elektroniczne. W 3-ech pokojach nie grzeję w ogóle, w jednym mam ustawione zawsze tak samo i podobnie w kuchni. W 2009 miałem nadpłatę ok. 700 zł, w 2010 - 80, w 2011 - niedopłatę 350 zł, a w ubiegłym roku nadpłatę 130 zł ;) Zaliczka coś tam wzrasta co jakiś czas, ale nie są to jakieś ogromne różnice, a rozliczenie (zaznaczam, przy bardzo zbliżonych ustawieniach) takie, jak widac ;)
Podzielniki nie są po to aby ogrzać mieszkanie i go rozliczyć. Podzielniki są po to aby stworzyć fikcję rozliczenia i skłócić mieszkańców w tej sprawie.Mam rok w rok ponad 600 zł. zwrotu. I dalej twierdzę że opłaty za CO i CCW .Aby mieć zwrot trzeba te pieniądze zapłacić.Tu jest cały problem.W zamówieniach mocy cieplnej.
i tu muszę się z tobą mirek24 zgodzić,zwroty wynikają z wielkości wpłacanych zaliczek za CO.Już wielokrotnie pisałem,by mieć zwrot należy mieć zakręcone zawory na full przez cały okres grzewczy,mimo to płacimy 50 % kosztów stałych pomimo tego że nie korzystamy z dostarczanego ciepła.Fikcją jest jakoby grzały rurki,gdyż one są zimne bo każdy/prawie,każdy/ w pionie ma zakręcone zawory a więc obiegu nie ma.Nie jest prawda ,że będzie wilgoć ja już z 5 sezon nie odkręcam zaworów na kaloryferach i grzyba nie mam natomiast temperatura przy -20 st w mieszkaniu waha się +(18-20) st.Zwracałem się do spółdzielni o zdemontowanie kaloryferów/odmowa/właśnie ,że będzie miedzy innymi grzyb i ,że to nie zgodne z prawem budowlanym -a co na to gdzie jest ogrzewanie elektryczne bądź jeszcze na węgiel przecież tam nikt nie nakaże mi palić w piecu czy włączyć grzejniki elektryczne.Jest to więc jawne złodziejstwo i nabijanie kasy Mecowi.
Pismen jeszcze raz proszę o położenie mieszkania w kubaturze budynku.
Czytając posty, już rozumiem dlaczego pojawia się w domach grzyb i czemu wam się tak pocą okna. Ludzie wy macie po prostu wilgoć w mieszkaniach. Jak zimą można mieć ustawione kaloryfery na 0? W czasie mrozów i na 2 to słabo. Nie dziwią mnie już te zwroty. Czym się chwalić że ma się 800 zł zwrotu, skoro mieszkania nie grzałeś? Ot cała filozofia.
Nie mam grzyba i okna mi się nie pocą, mimo tego, że kaloryfery mam na 0. Wyjątkiem jest kaloryfer w pokoju córki, od północnej strony, w najtęższe mrozy podkręca się go na 3.
Nie dogrzewam się też żadnymi urządzeniami ani palnikiem z gazem (mieszkam na Rosochach, gaz w czynszu, więc wiele osób nie odkręca kaloryferów, tylko pali w piekarniku).
W zasadzie jedynym źródłem ciepła jest rura na ścianie w łazience i normalnie wykorzystywana kuchenka gazowa. Nie mam w domu termometru, ale większość zimy chodzę w koszulce z krótkim rękawem.
Pomimo tego, że praktycznie nie korzystam z kaloryferów, z roku na rok mam coraz mniejsze oszczędności. W pierwszym roku od zakupu mieszkania wystarczyły mi na tyle, by przez 3 miesiące nie płacić czynszu. W tym roku to już tylko niecały miesiąc. Mam wskaźniki kapilarne, które są w gruncie rzeczy kpiną - odparowanie cieczy wskaźnikowej występuje zawsze, nawet na kaloryferze w kuchni, który jest zepsuty i zawór jest zakręcony na amen. Mam też poważne wątpliwości odnośnie rzetelności firmy sprawdzającej podzielniki (czy też może firm? bo nie wiem, czy jedna i ta sama sprawdza co roku), czego dowodem jest sytuacja, która spotkała nas w roku ubiegłym, a którą opisze poniżej:
Otóż pan dokonujący odczytów nie zastał nas w domu. Zostawił karteczkę z numerem telefonu i prośba o kontakt. Żona umówiła się z nim na określoną godzinę następnego dnia.
Pan od odczytów przyszedł wcześniej, w domu nie było nikogo dorosłego, ale dokonał odczytania wyników i wypełnił protokół, który dał do podpisu mojej nieletniej córce. Po powrocie do domu żona się wściekła (oj, a uwierzcie mi, że potrafi się wściec... :-P), zadzwoniła do pana od odczytów i zażądała ponownego odczytu w jej obecności.
Pan od odczytów przyszedł tym razem w towarzystwie jakiejś pani. Pan zachowywał się w porządku, pani była arogancka i nieuprzejma. Kiedy doszło do podpisywania protokołu żona zaczęła się kłócić z tą panią od podzielników, dlaczego wpisano zużycie ciepła w kuchni, skoro tam grzejnik jest zepsuty i nie był wcale włączany? Dyskusja była ostra i pan od podzielników, chyba chcąc załagodzić sprawę powiedział, że jakby wcześniej powiedziała, to by wpisał mniejsze odparowanie.
...TO BY WPISAŁ MNIEJSZE ODPAROWANIE!!!!
Czyli osoby kontrolujące stan liczników mają możliwość manipulowania wynikami odczytu!
Niestety, taki sposób określania zużycia ciepła jest zupełnie niewiarygodny. Nie dość, że jestem "karany" za własną zapobiegliwość (ciecz z kapilary paruje zawsze, ponieważ w domu jest ciepło nawet bez odkręconych grzejników; a w domu jest ciepło między innymi dla tego, że mam szczelne okna, drzwi i ograniczam wietrzenie), to w dodatku osoby dokonujące odczytu mają możliwość wypaczenia wyniku, który wpłynie na moje wydatki.
Zaslanianie podzielnikow ma sie nijak do polozenia mieszkania.