Jedzą co ugotujecie czy wybrzydzają? Zdarza Wam się robić obiad dla dziecka osobno i dla Was co innego? No i co jeśli ma się dwoje dzieci? O trójce nie wspominam... Czy wmuszacie jedzenie wybrzydzającym dzieciom? Tylko nie mam na myśli 2latka a prawie 8 i 12latka.
nie zmuszaj dziecka do jedzenia, nie chce niech nie je, zgłodnieje do następnego posiłku to się namyśli;
osobny obiad dla dziecka? oszalałaś? jak go do tego przyzwyczaisz to przez kolejne 20 lat będziesz musiała 2 obiady dziennie gotować, nie smakuje? to niech nie je, po dłuższej głodówce suchy chleb będzie mu smakował;
osobny obiad tylko jesli dziecko ma alergię pokarmową i nie może jeść niektórych rzeczy
Są dzieci, które "alergię" na jedzenie mają idąc do liceum. Wiem coś o tym bo tak jej dziecko ma. Co by nie ugotowała to wybrzydza dzieciak. Mnie bardziej o moje dziecko chodzi bo ma słabą morfologię a nie chce podawać ciągle leków. I czy bez nerwów można patrzeć, że w domu pełna lodówka, dwa dania a dziecko o 15 jest zasadniczo na czczo? Nie na moje nerwy. Szkoła, w-f, na treningi chce iść ale jeść już nie. No chyba, że frytki, pomidorowa, zółty ser i słodycze gdybym pozwoliła.
zmuszanie do jedzenia = znęcanie się nad dzieckiem a nadopiekuńczość też jest szkodliwa
Widzisz, to się znęcałam dzisiaj nad dzieckiem. Dziecko musi jeść, tym bardziej, że ma w-f, trening. Tym bardziej, że robimy wszystkie badania i niekoniecznie wychodzą dobre. Robisz zakupy, gotujesz dwa obiady i wszystko na nie. Nigdy nie lubiła jeść (poza kilkoma daniami a chcę żeby miała zbilansowaną dietę)ale mnie to przeraża, choć sama mam niedowagę. Nie opowiadaj, że to jest znęcanie, bo zmusić możesz 2latka a już nawet 5latka na siłę nie nakarmisz. No ale można przymknąć oko i oszczędzić na jedzeniu prawda? Ja tak nie umiem. Zresztą oboje z mężem mamy problem z tym, że mało je wartościowych produktów. Tłumaczenie lekarza na nic się zdało. Mogę pójść kupić chipsy jak inni ale lepiej już nic nie jeść niż syf.
Dobrze, że jesteś świadoma w kwestii żywienia, czyli unikasz śmieciowego jedzenia, chcesz wprowadzić zbilansowane posiłki itd. Odradzam osobne przygotowywanie posiłków. Jesteś kobietą, masz swoje potrzeby, sprawy, nie powinnaś marnować swojego czasu na ciągle stanie przy kuchni, żeby wszystkich zadowolić. Dziecko powinno zjeść to, co jest ugotowane danego dnia. A jeśli nie chce, to kiedyś zgłodnieje. Nie możesz ulegać, bo będą coraz nowe zachcianki.
Tak wychowałam i tak mam. A Ty mówisz dokładnie jak mój mąż, ale z kolei, gdy On ma wolne to sam dogadza i co chce to jej gotuje. Dziwne, że jedno dziecko zje wszystko a drugie "uwielbia moją pomidorową" i tylko to w sumie poza syfem, który Jej ograniczamy. Kwestia tego typu, że Ona ma sporo zajęć fizycznych, ma swoje marzenia i przy takiej "diecie" i wynikach nic z tego nie będzie. To juuż wyjaśniliśmy z Nią,że to Jej nie nasze marzenia. Dziwi mnie Jej upór. Ograniczyłam Jej kontakt z koleżankami, zero telefonu. Jeśli Ona nas nie słucha i nie rozumie, gdy powinna widzieć, że się troszczymy, dwoimy i troimy to i my nie będziemy słuchać czego chce Ona. Dwa dni wytrzymamy i może zrozumie, że żółty ser, tosty, pomidorowa i syf nie wystarczy.
Jest jeszcze kwestia tego typu, że córka zazdrości, że koleżanki mają kasę codziennie do sklepiku i żrą chipsy. Wg Jej koleżanek to kanapka jaką robię ja to obciach.. Ciemnie pieczywo, własna wędlina, własna w sezonie sałata, pomidory, ogórki, rzodkiewki... Kiedyś to nawet ruszyła,a teraz jak w szkole się śmieją to też woła na "bułkę" ale wiem, że chodzi o chipsy. Te sklepiki powinni zlikwidować zupełnie a matki zająć się przygotowaniem zdrowego posiłku. My z mężem zabieramy sałatki do pracy, podobno w liceum u starszej też przynoszą ale dla młodszej to straszny wstyd. Paczka napompowana z niewiadomo czym i cola... To jest dziś w modzie.
Jezuuuu,co to za szkoła????Ja swojej nastoletniej córce codziennie robię kanapki,podobnie jak ty 19:21 ale je ze smakiem a koleżanki i koledzy proszą często o gryza.To jakaś chora elitarna i głupia młodzież.
Do 17:45 A może corka cierpi na zaburzenia odżywiania?
A ja mam luzik. Wszystkie dzieci jedzą aż miło popatrzeć. To pewnie dlatego, że przed jedzeniem dziękujemy Bogu za posiłek. Wobec takiego argumentu, kontrargumenty dziecięce nawet gdyby się pojawiły- wypadłyby blado. Modlitwa na moc- to naprawdę dzuała :))
Ok, ale Twoje zdanie mam teraz w nosie, chciałam rozmowy z rodzicami. Modlitewne żarty zostaw sobie na swój nowy temat na forum, choć jeden już masz. Nie chce mi się czytać głupot. Tak fajnie było bez Ciebie w tym wątku...
Skoro jesteś rodzicem ,to pozostaje tylko współczuć dzieciom.
:)) płacz raczej nad swoimi i nad sobą, bo jeśli z zielonym drzewem tak postąpiono, co zrobione zostanie z suchym. Chrystus powiedział jeszcze, że nadejdą dni, gdy mówić się będzie, że szczęśliwe łona, które nie rodziły i piersi, które nie karmiły. To proroctwo wypełnia się za każdym razem, gdy matki płaczą nad swoimi dziećmi, których wcześniej rodzice nie skatechizowali. Żegnam
Ale obiecujesz, że to już pożegnanie na zawsze? Czy znowu blef?
Moje dzieci nie modlą się przed jedzeniem, bo ja dobrze gotuję :D