Jak sie pogodzić z rozstaniem? po kilku latach bycia razem, nie da się funkcjonować normalnie :((
Ciężko jest się pogodzić z czymś takim .. współczuje
Czas leczy rany. Dla jednych "żałoba" po rozstaniu trwa pół roku, dla innych 2 lata a i dużo dłużej. Nie ma uniwersalnej recepty. Może rozmowy z jakąś przyjazną osobą? zajęcie się sobą, robienie tego, na co nie miało się czasu będąc w związku? jakieś zajęcia, praca, hobby? To oczywiście wszystko ma na celu złagodzić skutki rozstania, a nie zapomnieć o tej drugiej osobie.
Ale tak, jak mówię, trzeba czekać, normalnie żyjąc. Trzeba przejść naturalne wszystkie fazy rozstania - od żalu, smutku, rozpaczy, pustki - po złość, bezradność - aż do zrozumienia i pewnego rodzaju obojętności i pogodzenia się z zaistaniałą sytuacją. Wtedy można układać sobie życie na nowo :)
Powodzenia.
Czas leczy rany nic więcej , znajdź sobie nowe zajęcia obowiązki nie siedź w domu organizuj czas tak żebyś nie miała/miał czasu na myślenie ... Świat się nie zawalił ;)
No świat się nie zawalił z tym trzeba sobie poradzić i żyć dalej ....... :::)))
Musisz przeprosić rękę. Inaczej będziesz tracił czas na bezsensowne myślenie.
zawalil..........
po każdym rozstaniu jest ciężko, ale z każdym dniem będzie lepiej.Taki czas po rozstaniu tez jest potrzebny by przeżyć tzw żałobę po ty co było by cieszyć się tym co będzie za jakiś czas.a czas naprawdę goi ranny...
Musisz przewartościować swoje życie ... to fakt, że czas uleczy rany... a tymczasem c'est la vie! Nie poddaj się i uśmiechaj przez łzy... Niebawem zrozumiesz, że ta osoba nie była godna Ciebie!!!
wóda, karty, domy publiczne itp
zainwestuj w siebie, wyjedź gdzieś, znajdź czas dla siebie i rób co Ci się podoba. Czas wyleczy.
WIEM CIĘŻKO ALE TO PRAWDA, ŻE CZAS WYLECZY RANY.Tylko raz trwa to dłużej a raz krócej i w tym największy problem,oby u Ciebie trwał jak najkrócej.I zgadzam się ze swoimi przedmówcami.POZDRAWIAM.Ps. Ciesz się życiem bo życie ,zdrowie najważniejsze jest
Pół światu tego kwiatu, potraktuj poprzedni związek jako kolejne doświadczenie życiowe, przetraw to, i popatrz wokoło. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
własnie, dokładnie... nic nie zrobisz... z dnia na dzień bedzie coraz lepiej, napewno :)
Doskonale Cię rozumiem sama jestem na tym etapie. Wszyscy piszący maja rację że najlepiej się czymś zająć, wyjechać itp. ale wcale się nic nie chce. U mnie minęło 2 miesiące i dopiero widzę że zaczynam troche lepiej funkcjonować tzn. nie chce mi się bez przerwy płakać...tak czas to najlepsze lekarstwo...on leczy nawet najbardziej głębokie i bolesne rany. Mnie pomogły tabletki propranolol - nie otępiają nie hamują procesów poznawczych ( czyli myślenie, pamięć itp.) a wyciszają, są na receptę mnie dała koleżanka której po śmierci męża przepisała lekarka. Dzięki nim mogłam jakoś funkcjonować, chodzic do pracy i nie płakać non stop ( bo tak mi się chciało). Teraz jest lepiej ale to nie takie proste zapomnieć o kimś kto był dla nas bardzo ważny.Dużo siły i wytrwałości Ci życzę.