To dlaczego alkohol jest dozwolony? precz z alkoholem !
A jak chłopaka ojciec jest alkoholikiem?
Takiego DEBILA to tylko udusić gołymi rękami,postawić butelkę z gorzałą czeską,że wypił i zapił się na amen!!! jedyne wyjście bo ani psychiatra nie pomoże ani MORAWICA bo to dno największa ZAKAŁA rodziny a zwłaszcza żony i dzieci.I taki staje na komisji w ZUS i dostaje rentę bo on jest chory i potrzeba mu na wódkę a człowiek chory trzęsie portkami czy dostanie rentę czy nie ,na pewno powiecie że mam rację.
A w moim przypadku,alkoholikiem była matka!!!?Nie dbała o nas,włóczyła się z obcymi facetami i na naszych oczach z nimi sypiała.To był koszmar.Nie uczestniczyłam w jej pogrzebie,wiadomość o jej śmierci ani mnie nie zaskoczyła,ani nie zasmuciła.Czasem tylko o niej myślę,ale trwa to sekundę,nawet mniej.Swoim postępowaniem"rozerwała"mi serce!Po dziś dzień nie mogę zrozumieć,jak mogła?Nie wybaczyłam...
Hey Monia idź przez życie z podniesioną głową do góry , że Ty nie jesteś taka . Pisałem rano o 6:50 . Większość ludzi spisuje nas , czyli dzieci z takich rodzin na podobny los . A jednak są takie przypadki jak ja czy TY , że łamiemy te stereotypy . Z pewnością jest nasz dużo więcej i wielki szacun dla wszystkich , ale pewnie każdy z nas w odosobnieniu każdego dnia na nowo przeżywa swój dziecinny koszmar .
18:43 To prawda,codziennie na nowo coś gdzieś się we mnie odradza.Strach,stres...Codziennie walczę o dobro dzieci,o to by nie zaznały krzywdy.Ta"szkoła"mojej matki,mimo wszystko czegoś mnie nauczyła.Nienawidzę alkoholu,nie biję dzieci,ale nie mam też koleżanek,przyjaciółki od serca,boję się takiej przyjaźni, to one też miały wpływ na nasze życie,nikogo prócz męża któremu mogę, ale nie zawsze o wszystkim mówię.Nie obarczam go swoimi myślami,wspomnieniami.Nawet nie przeszkadzało by mi mieszkać na bez ludnej wyspie...abym tylko miała przy sobie dzieci i męża
W pełni Monia Cię rozumiem .
Tak jedyne co zawdzięczam temu koszmarowi to to , że w trudnych sytuacjach mam twardy charakter . Ja też żonie , ani synom nie mówię wszystkiego - zresztą sama wiesz , że nie zrozumieliby . Po prostu cieszę , że ich mam .
Kiedyś , byłem z żoną u jej koleżanki , która ma takiego męża . Wrócił do domu pijany i nie patrząc , że są jego dzieci i , że jesteśmy my zrobił awanturę i zaczął ją bić . Wiedziałem co zrobić , ale nie zapomnę w jakim szoku była moja żona . Pierwszy raz widziała na żywo taką sytuację i była jak sparaliżowana . Szczęściara pochodzi z normalnej rodziny - dlatego właśnie nie mówię jej o moich przeżyciach , bo z całym szacunkiem dla niej , ale nie zrozumie tego .
Co do przyjaciół to ja też nie mam , a to dzięki naszemu wychowaniu , bo przecież sama z doświadczenia wiesz , że akurat "nam" jest bardzo ciężko zaufać komukolwiek i przy zawiązce jakiejkolwiek nawet błachej przyjaźni wycofujemy się . Zresztą tak pisałem dzieckiem alkoholika zostaje się do końca życia .
Pozdrawiam
Z tym się zgodzę,dzieckiem alkoholika jest się do końca życia,bez względu jak ono się potoczy dalej.Alkohol-pewnie sam w sobie nie jest zły,dopóki nie dotyczy on też dzieci i najbliższych.Dlatego kiedy jestem uczestnikiem wesela lub jakiegokolwiek przyjęcia,jest mi obcy.Inni nie potrafią mnie zrozumieć,ale tylko dlatego że nie poznali co to nadmiar alkoholu, i co za koszmar musiałam przejść.Tato mój też pił,bił i wszczynał awantury,nie rozumiałam tego dopóki nie skończyłam naście lat,powodem była matka.To słowo jest mi całkiem obce,powtarzam je w myślach bez jakichkolwiek uczuć.Zapominała mnie ciepło ubrać do szkoły,zapominała mnie z niej odbierać,byłam zawsze pośmiewiskiem innych dzieci,bo nigdy nie miałam na składki,bo nie wiedziałam co to kino i szkolne wycieczki,bo nie miałam obuwia,przyborów szkolnych.Bo nigdy nie było jej na wywiadówkach.Nigdy mnie nie przytuliła,nie powiedziała-kocham.Nie pamiętam ani jednej miłej chwili z rodzicami.Być może były?Pamiętam tylko zło jakie mi wyrządziła.Matka-osoba przecież najdroższa dziecku.....Dziękuję za to, że mogłam wreszcie z kimś o tym porozmawiać....i choć życie dalej mam ciężkie,staram się być twarda?i radzić sobie z przeciwnościami a przede wszystkim kochać dzieci i męża z całego serca.I dlatego że życie jest okrutne ale i krótkie, moim mottem jest:Kochajmy ludzi,tak szybko odchodzą...I was też kocham za poświęcony mi tu czas:))))))))))za to że Jesteście ze mną.Dziękuję.
matko jak ja bym chciala zeby mój tak uciekał z domu i jezdził po mrozie a on w fotelu zalega z wódeczką i śmierdzi.
pomódl się za niego
Alkoholizm dokoła towarzyszy mi od zawsze.Ojciec chlał całe życie,potem mąż.Liczyło się dla niego picie i papierochy.Nie ważne dzieci i dom.Przechlał wszystko co miał a teraz dalej zalewa swą emeryturę.Nie zna cen-wie tylko ile kosztuje nalewka,ćwiartka i papierosy.Pozostałe ceny są dla niego jak z kosmosu.Nie umie rozmawiać,nie szanuje nikogo a o sobie mniemanie wielkie.Lepiej byłoby gdyby odszedł już na zawsze,byłoby łatwiej dla wszystkich.
i to jest myśl;)
Zapraszam do przeczytania historii ojca walczącego o prawa do opieki nad swoim dzieckiem: www.prawaojca.com.pl