18:32. Ha ha skojarzenie- niejeden zięć marzy, żeby teściową coś zeżarło.
Ja daję psu do wylizania.
Herbaty i kawy też nie piję,bo są moczopędne i póżniej trzeba chodzić do sedesu i szambo wylewać.
Fajny wątek. Również uważam, że zbyt dużo jedzenie marnuje się na świecie, podczas gdy wiele milionów ludzi głoduje. Mój sposób na niemarnowanie jedzenia to: kupowanie niewielkich ilości, robienie przemyślanych zakupów, umiejętność gotowania, co daje mi możliwość zrobienia "czegoś z niczego", regularnie przeglądam szafki i lodówkę i sprawdzam, czego brakuje, czemu kończy się data przydatności do spożycia (to spożywam w pierwszej kolejności). Kiedyś słyszałam, ze w wodzie po kapuście i po ogórkach możesz ukisić inne warzywa - wkładasz je do słoika z tą właśnie wodą, zakręcasz i po dwóch tygodniach są gotowe do spożycia. Możesz tak ukisić marchewkę, buraki, seler, pietruszkę :) W zasadzie większość warzyw,
Super pomysl z ta woda do kiszenia innych warzyw.
A kiszonki jak wiadomo są bardzo zdrowe dla ludzi
http://ttv.pl/aktualnosci,926,n/kiszone-ogorki-i-przejazd-konwojem-w-defacto,229822.html
Sorki, myślałam, że to będzie cały odcinek. Były tam dokładne przepisy, jak ukisić inne warzywa w wodzie po ogórkach.
A ja jestem bardzo skrupulatna jesli chodzi o niemarnowanie jedzenia. Pamietam moja babcie jako byla gospodarna i oszczedna i to mi sie podoba. A dla tych ktorzy tego nie rozumieja i postrzegaja jako skapstwo, moge tylko powiedziec, ze jest to sposob na zycie w zgodzie ze srodowiskiem.
Zgadzam sie - babcie byly najlepsze!
artykuł o niemarnowaniu jedzenia:
"Fusy od kawy, obierki jabłka, woda po kluskach... "Kto nie kombinuje, ten nie je", czyli okupacja od kuchni"
Nie marnowanie jedzenia polega na kupowaniu tego co się zje a nie tego na co ma się ochotę.
Dokładnie, niestety idziemy na zakupy i robimy je zupełnie bezmyślnie. Wyrzucamy pieniądze do kontenera. Ja robię głupie zakupy, mąż poprawia i szafki pełne a ja i córki szczuplutkie i zjemy 1./3 z tego co kupimy a reszta dla kotów i psów na wieś. Tyle, że nie jeżdżę codziennie i niestety często ląduje to w śmietniku.
To tak jakbysmy sie bali, ze jedzenia nam zabraknie i dlatego kupujemy za duzo. Moze to pozostalosci po czasach biedy? To teoria mojej mamy ktora gromadzi co moze, bo kiedys byla bieda.
Ja, gdy kupuje zielone warzywa (natke pietruszki etc.) to susze to co mi zostalo i pozniej dodaje do zup jako posypke, a lodygi mroze i dodaje np. do rosolu aby mial smak.
Mam wielki problem z wyrzucaniem jedzenia do smietnika, no ale moja siostra ktora wyprowadzila sie na emeryture na wies zamierza hodowac kury, wiec to rozwiaze moj problem z poczuciem winy.
Dobrze też nie chodzić na zakupy, gdy się jest głodnym.
11:51. Masz rację. Jak człowiek jest głodny, to na wszystko do zjedzenia ma ochotę, a potem to zalega w lodówce, bo właściwie wcale nie lubimy niektórych kupionych produktów.