i to dobry pomysł, że tak łatwo wybaczyłaś? Jak coś to nie zakładaj już nowych wątków na ten temat za kilka dni/tygodni.
Dromer powiem Ci, ze mnie rozśmieszyłeś. A raczej Twoje magiczne rady i to jak głęboko w nie wierzysz. Fajnie, że gromadzisz doświadczenia i wyciągasz z nich wnioski, ale moim zdaniem zbyt radykalne i za kurczowo się ich trzymasz
Jestem kobietą , jestem w związku od ponad trzech lat, wczesniej mialam kilka innych.
Szczerze, to co by ON nie robił, ona by odeszła.
Skoro przez 7 lat byla w zwiazku ' z ta ciapą' jak nazywasz kolege, ktory opowiedzial swoja historie, to znaczy, ze go kochała i odpowiadało jej to jaki jest.
Myślę, że to nie była kwestia tego, co on by zrobił, jakby się zachowywał. Myślę też, że nie chodzi tu o zdeklarowanie. Podejrzewam, że ona długo podejmowała tą decyzje, a kiedy już mu o niej powiedziała, to była jej pewna w 100% i co by nie zrobił, ona by jej nie zmieniła. Każdy z nas uwielbia początki, gdzie namiętnośc jest na wysokiej skali, pozniej to drastycznie spada, zatrzymuje się w jednym miejscu i niestety nigdy już nie wzrasta. Ale prócz namiętności mamy przyjaźń, zaangażowanie, zaufanie. Nie każda osoba (bezwzgledu na to czy jest to kobieta czy facet) potrafi udzwignąć taki długi zwiazek, niektórzy potrzebują nowych bodźców, tęsknia za taka wysoką namiętnością i poprostu uciekają szukając nowych wrażeń. Może to się stać po roku, dwoch czy 15 latach. Skoro ta dziewczyna nie potrafiła być w stałym związku to dobrze, ze nie oszukiwała ani partnera, ani siebie. Dobrze, że skonczyła to wczesniej niż później. Taka decyzja napewno nie była łatwa, ale uwolniła was oboje... Bycie w stałym związku, nawet dla osób które bardzo kochają nie jest łatwe, są wzloty, upadki, czasem ciężko jest wytrwać, nie każdy potrafi. Jeśli ktoś nie ptorafi, to lepiej żeby nie obarczał swoim niezdecydowaniem kogoś kto już dojrzał. Wnioskuje, że kolega dojrzał i zasłużył na kobiete, która również dojrzała i tego mu życzę :) Pozdrawiam.
I tak sobie też myslę, ze ta dziewczyna musiała chcieć Twojego dobra, nie była też egoistką, bo nie oszukiwała Cie, bylo to dla niej równie trudne. Dla waszego wspolnego dobra to zrobiła i napewno bedziesz dla niej zawsze bardzo wazny, moze kiedys przyjdzie i poporsi o wybaczenie, moze potrzebuje sprobowac czegos innego, zeby zrozumieć , że woli swój ciepły kąt....
Twoje rady Dromer mogą wydawac się sensowne, ale z życiem to one mają niewiele wspolnego.
Kiedy się kogoś kocha, jest sie poprostu sobą.Jeśli ta osoba kocha nas z wzajemnością, to kocha nas za to jacy jesteśmy i mimo wszystko. Napewno nie jest dobrze wczuwać się w sztuczną postać i grać przed ukochaną, byle ją tylko przy sobie zatrzymac. W zwiazku mamy czuc się oboje dobrze. Mamy być sobą.
Można się zmieniać, pracować nad sobą, ale zmienić całej swojej osobowosci się nie da. Mowisz, ze kolega sie za bardzo poswiecil pokazujac jej jak bardzo mu zalezy, a nie pomyslales, ze zakladanie masek to tez poswiecenie i budowanie swojej nadziei na cos nowego. Że niełatwo jest udawać twardziela, kiedy serce peka z bolu? I co jesli robi się to nadarmo?
A moze ona wlasnie chcialaby zeby sie poswiecal bo brakowalo jej tego jak o nia zabiega? Mogła np chcieć sie upewnic ile w stanie jest dla niej zrobic, bywa i tak.
Kobiety czesto same nie wiedzą czego chca, a ty myslisz, ze masz gotowa recepte:)?
Zacznę od końca :) Nawet tak nie myślę, a wiem to w 100% że mam gotową receptę :)
Gdyby kobiety chciały w 100% oddanych, posłusznych, będących na każde zawołanie misiów, to już w wieku szkolnym powodzenie miałyby największe fajtłapy, bo chodziłyby za swoimi dziewczynami jak psy na smyczy. Dlaczego tak nie jest? Dobrze o tym wiesz :)
I mylisz się, że ta kobieta już na początku zaakceptowała go takim jakim jest. Faceci mają ten problem ze sobą, że po jakimś czasie zapominają o swojej atrakcyjności, będąc w związku oddają się zupełnie kobietom i poświęcają swoje zasady, pasje, żelazne reguły, dla tych kobiet. Zazwyczaj stają się schematyczni, nudni i przewidywalni, a kobiety potrzebują bodźców, nieprzewidywalności i spontaniczności, by związek dalej rozpalał w nich żar namiętności.
Kolejną sprawą, jest to, że piszesz, że cokolwiek on by nie zrobił ona by odeszła. Wystarczyłoby żeby on zaczął się oddalać, atrakcyjne kobiety zaczęły go otaczać, a zazdrość zrobiłaby swoje. Ba, nawet mógłby spowodować w bardzo prosty sposób, by ta kobieta do niego wróciła.
Poza tym nie zrozumiałaś mnie chyba do końca, bo odebrałaś moje rady odnośnie zmian, jako zmiany osobowości. Tu nie chodzi o zmianę osobowości, bo bycie sztucznym kobiety wywąchują na kilometr, a o zmianę postawy i o zrozumienie zachowań kobiet, by być dla nich bardziej atrakcyjnym. To jest klucz do sukcesu, a nie udawanie twardziela, jak to odebrałaś po moich wypowiedziach :)
Jako kobieta powiem Ci raz jeszcze, jestes w bledzie.
Gdybym czula, ze wypala sie we mnie uczucie do faceta,a on zaczolby się ode mnie oddalac,do tego otaczac pieknymi kobietami, to poporstu bym go olala,w takich chwilach kobieta nie marzy o tym, zeby o faceta walczyc, tylko zeby facet walczyl o nią. Jak tworzy sie przepasc miedzy kochankami po tylu latach to oddalanie sie jest najgorszym mozliwym pomyslem.
Nie ma takich zlotych metod , kazda osoba jest inna, kazdy potrzebuje czego innego. Ja bym chciala zeby moj facet byl we mnie wpatrzony jak obrazek i byl slodkim kochajacym misiem, bo potrzebuje byc w centrum zainteresowania i potrzebuje byc utwierzdana w przekonaniu ze moj facet mnie kocha. Nie chodzi tu o to zeby codziennie wykrzykiwal to na ulicy, ale zeby powtarzal to nawet codziennie. Why not?
W momencie kiedy moj facet sie oddala, mam ochote sie oddalić i tyle.
Kazdy potrzebuje innych emocji, dla jednej osoby atrakcyjne jest balansowanie na krawezdi, dla innej potrzebne jest poczucie bezpieczenstwa i pewnosci, ktore oferowal kolega.
A wiesz czemu tak jest? Bo kazdy z nas doswiadczyl czegos innego. I nie ma jednej sytuacji , ktora bysmy wszyscy wspolnie przezyli tak samo i wyciagneli te same wnioski.
Widze po swoich koleżankach, ktore byly grzeczne i ulozone w czasach kiedy ja przechodzilam mlodzienczy bunt, one teraz (troche pozniej niz 18;)) przechodza ten bunt. Potrzebuja silnych bodzcow. Ja już nie. Mimo, ze nie jestem stara bo mam niecale 23 lata.
Gdyby życie bylo takie proste jak Ci się wydaje Dromer to psychologowie i psychiatrzy nie mieli by pracy :) A zdaje się, że mają coraz więcej pacjentów i to cały czas rośnie...
Zgadzam się z m. Byłam kiedyś 4 lata w związku z facetem , który pogrywał w takie gierki jakie opisuje dromer , próbował wzbudzać moją zazdrość , pokazywał , że ma swoje życie , jak mu się nie podobało jakieś moje zachowanie to dawał mi do zrozumienia , że w każdej chwili może odejść itd. W gruncie rzeczy wiedziałam , że mnie kocha i ja też kochałam jego . Był moją pierwszą miłością , planowaliśmy nawet wspólną przyszłość. Niestety coraz rzadziej czułam , że jestem dla niego najważniejsza , zmęczyły mnie te wieczne fochy , pogrywanie , potem przeprosiny i rozmowy po których nic się nie zmieniało. W końcu podjęłam decyzję , bardzo dla mnie trudną , o rozstaniu . Po prostu nie miałam już siły i jak pomyślałam , że tak ma wyglądać moje przyszłe życie to nie dam rady. Wiecie jak było ? Przez pół roku mój ukochany nie przyjmował do wiadomości mojej decyzji - dopiero wtedy się obudził , pytał co robi nie tak , obiecywał zmianę . Owszem , dałam mu jeszcze jedną szansę - ale on po prostu nie rozumiał o co mi chodzi i czego ja oczekuję. Uważał swoje zachowanie za zupełnie normalne i i nie rozumiał , że robi mi przykrości ( "no co ty , nie bierz tego do siebie , przecież tylko żartowałem "). Wydzwaniał , prosił , nawet groził , że się zabije. To był koszmar, czułam się podle. Rozstaliśmy się. To było bardzo dawno temu , potem poznałam wspaniałego faceta , wyszłam za mąż , urodziłam mu dwóch synów i jestem bardzo szczęśliwa - on codziennie udowadnia mi , że jestem dla niego najważniejsza - i tego właśnie potrzebuje kobieta . Poczucia , że jest się tą jedyną . Wzbudzanie zazdrości to dziecinne zachowanie , przy tym nieskuteczne . Jeśli facet ogląda się za innymi to znaczy , że nie interesuję się mną - to po co mi taki ? O takiego na pewno bym nie walczyła . Z punktu widzenia dorosłej kobiety "po przejściach" rady dromera wydają mi się naiwne i niedojrzałe - nie masz kolego pojęcia o tym co myślą i czego pragną kobiety.
A co do sytuacji , w której odeszła kobieta po 7 latach - myślę , że decyzja też nie przyszła jej łatwo . Może faktycznie nie chciała dłużej czekać ? Może czekała i jej zależało ale potem już nie miała siły czekać , może też nie potrafiła wyobrazić sobie życia z tym mężczyzną ? Znamy tylko wersję jednej strony...
Jako facet o dosyć sporym doświadczeniu z kobietami powiem Ci, że jesteś w błędzie :)
Gdybyś czuła, że wypala się w Tobie uczucie, to gdyby ktoś Cię błagał o to byś była z nim, płaszczył się przed Tobą, prosił, zasypywał prezentami, to miałabyś go serdecznie dosyć. Facet straciłby całą swoją wartość w Twoich oczach, bo wiedziałabyś, że możesz mieć go w każdej chwili, zrobić z nim co chcesz, a on i tak będzie za Tobą biegał, stałby się Twoją zabawką, a zabawki... zabawki często się nudzą.
Chciałabyś mieć słodkiego misia, który byłby wpatrzony w Ciebie jak w obrazek i któremu wydawałabyś polecenia, a on robiłby wszystko czego chcesz? Chciałabyś, żeby facet traktował Cię jako nagrodę w swoim życiu, jako 6 w totka? Pełno jest takich - zagubieni, kobiety grają nimi jak zabawkami, nietrudno Ci go będzie zdobyć, bo zakocha się w Tobie po pierwszym spotkaniu i będzie Cię kochał do końca życia. Pewniak dla Ciebie i nigdy Cię nie zdradzi. Takiego chcesz? Pewnie niejeden w życiu Ci tak oferował, a Ty traktowałaś go tylko jako kolegę, bo był dla Ciebie mało atrakcyjny - codzienność w każdym zakątku na świecie. Wiesz dlaczego? Bo kobiety kochają być zdobywane ale i KOCHAJĄ ZDOBYWAĆ. No chyba że powiesz mi, że należysz do tych osób, które wolą iść na skróty i zamiast wejść na Giewont i go zdobyć samemu, zostają wnoszone na czyichś plecach. Mam nadzieję, że trafnie dobrałem metaforę :)
Mieszasz, albo nie rozumiesz moich wypowiedzi :) Nie chodzi o balansowanie na krawędzi albo poczucie bezpieczeństwa, nieprzewidywalność czy spontaniczność nie na tym polega, bo to nie wyklucza poczucia bezpieczeństwa (cechy której pożądają od facetów akurat wszystkie kobiety na świecie). Nieprzewidywalność czy spontaniczność polega na tym, że facet zamiast zasypywać Cię nudnymi prezentami, da Ci w najmniej przez Ciebie oczekiwanym momencie cudowny gift, zaskoczy Cię od czasu do czasu kolacją przy świecach, kąpielą z szampanem przy świecach, niesamowitym niecodziennym seksem etc. O to w tym chodzi, nie o bunt, nie o ułożenie w życiu, nie ten rodzaj bodźców odbierasz z moich wypowiedzi, a akurat to o czym piszę dotyczy wszystkich kobiet.
A psychologowie i psychiatrzy mają dużo pracy, bo zobacz ile osób w tym wątku uważa relacje damsko męskie tak jak ja? Podziel to procentowo na świat i voila :)
a co do wypowiedzi Oli :)
Jeśli porównujesz moje rady odnośnie bycia pewnym siebie, niełamania własnych zasad dla kobiety, poczucia własnej wartości itd. do strzelania przez faceta fochów, robienia przykrości
etc. to chyba czytać ze zrozumieniem nie potrafisz, albo czytasz po łebkach, albo widzisz to na swój wygodny sposób.
Kobiecie trzeba udowadniać, że się ją kocha, gdy jest się z nią, ale nie można jej traktować jej jak nagrody, a co to my k**** gorszy gatunek jesteśmy?:) Jeśli facet ma Cię traktować jak nagrodę, to znaczy że nie masz dla takiego człowieka szacunku, zresztą nie chcę mi się produkować jeśli komuś się uważnie nie chce poprzednich wypowiedzi czytać. Wciskacie facetom takie iluzje o tym że powinni być posłuszni, oddani, kochający, milusi, bla bla bla, a potem pełno złamanych męskich serc po forach szuka ratunku :) Ja na szczęście dosyć szybko się z tych iluzji obudziłem i efekty w relacjach z kobietami są widoczne gołym okiem :)
"rady dromera wydają mi się naiwne i niedojrzałe - nie masz kolego pojęcia o tym co myślą i czego pragną kobiety"
Mam koleżanko pojęcie i doświadczam tego na co dzień obcując z dojrzałymi kobietami przeważnie po 25 roku życia, więc mnie akurat kitu nie wciśniesz :D
Wiesz co Dromer w tym Twoim poscie ostatnim skierowanym do mnie jest sporo racji, moze ja faktycznie zbyt skrajnie zrozumialam to co pisales wyzej, ale Ty rowniez zle zrozumiales mnie.
To nie o to chodzi, zeby moj facet byl nudny (tak btw pisalam,ze mam faceta od 3 lat, wiec nie szukam juz:P) Wiadomo, ze kazdy lubi byc zaskakiwany, ale my nie mowimy o calym okresie zwiazku, tylko rozpatrujemy tą koncowke i chodzilo mi to, ze w momencie kiedy po 7 latach ta dziewczyna sie wypalila to co on by nie zrobil ona by nie wrocila do niego, bo ta decyzja dojrzewala w niej, kto wie moze nawet latami.
Nie popadajmy ze skrajnosci w skrajnosc, to co piszesz o niespodziankach itp kapieli z babelkami - jak najbardziej super pomysl, ale od czasu do czasu, nie chcialabym faceta ktory codziennie mnie zaskakuje, bo tez nie byloby to fajne. Nie chcialabym tez codziennie kazdego dnia przezywac tego samego.
Ale czasem tak jest, ze nawet jak ktos bardzo się stara i wydaje mu się, że opanował psychikę ludzką do perfekcji, nie ma wplywu na czyjes uczucia i co by nie robil, nie moze zmienic absolutnie NIC i to Ci chcialam wyjasnic pisząc, ze nie masz recepty 100% :P I nie pozjadałeś wszystkich rozmów :0 Tak jak pisałam w 1st poście, fajnie,że są faceci którzy tak główkuja i chcą wyciągać wnioski z każdego doświadczenia (bo to ogolnie rzadko się zdarza;) ) Ale Twoje wnioski są skrajne. Oprócz czerni i bieli na świecie są kolory i nie można odzdzielać - to zachowanie dobre dla niej , to dla innej tez. KAZDA ZDROWA KOBIETA CHCE CZUC SIE( I SZCZERZE TO MUSI SIE CZUC) JEDYNA I NAJLEPSZA NA SWIECIE DLA TEGO JEDYNEGO, ZEBY BYC SZCZESLIWą. :) I to zapamietaj na zawsze.
A to co mowisz z zaskakiwaniem, to niestety ale jest to typ osobowosci, a typu osobowosci się nie da zmienic. Można za to zmienic partnera, na takiego ktory ma typ osobowosci odpowiadajacy naszemu. Nie mozna wymagac zeby ktos organizowal takie akcje, jesli nie ma na to ochoty. Bo to obie osoby maja być szczęsliwe w związku, nie tylko kobieta :)
Pozdrawiam.
W ogole milo, ze twierzdisz, ze lepiej sie znasz na kobietach niz one same na sobie ;D Bo i mi i Oli wmawiasz, ze wiesz lepiej :o
Nie bardzo rozumiem o co chodzi z ta nagrodą. Ja wcale nie wymagam , żeby facet był mi posłuszny , miłość to nie niewolnictwo ani układ zależności. Miłość to uczucie , które nie zna targów ani układów , nie jest to również próba sił. Jak kocham to istnieje dla mnie tylko jedna osoba i jestem dla niej a ona dla mnie najważniejsza na świecie. Ja swojego męża traktuję właśnie tak jak największą i najcenniejszą wygraną w swoim życiu . To nie chodzi o słodkiego misia tylko o poczucie , że jestem komuś potrzebna i najważniejsza dla kogoś. Nie chodzi o zaskakiwanie prezentami czy kolacje przy świecach , również nie o to , żeby zagłaskać kotka na śmierć i codziennie powtarzać sobie setki razy "kocham" - chodzi o to , że co dzień rano przytulam się do męża i chce mi się żyć . Tak , chcę kogoś na kogo mogę liczyć w każdej sytuacji , wiernego i pewnego , który będzie mnie kochał do końca życia . Zdziwiony?
Piszesz o łamaniu własnych zasad dla kobiety - możesz podać jakiś przykład ? O jakie zasady chodzi? Nawiasem mówiąc , życie w związku to sztuka nieustannego kompromisu i obie strony muszą czasem zrezygnować z czegoś dla wspólnego dobra. Wcale to nie oznacza , że nie można być sobą .
Z twoich wypowiedzi wynika , że boisz się odsłonić "miękki brzuszek" , boisz się zatracić w uczuciu , asekurujesz się . Odnoszę wrażenie , że będąc z kobietą nieustannie się pilnujesz , żeby jej nie pokazać jak bardzo ci zależy .
Ja mam 40 lat , jestem NAPRAWDĘ :) dojrzałą kobietą , wiem co to miłość do mężczyzny , co to miłość do dziecka , co to znaczy kiedy namiętność zderza się z codzienną rutyną i problemami codziennego życia , wiem co jest naprawdę ważne .
Dromer jest takim typowym gawędziarzem co to najlepiej się zna się na kobietach i dlatego jest sam.. ;)
jezu ale litanie wypisujecie az sie czytac nie chce :P
Ola, zazdroszę ci. Mój mąż powoli staje sie dla mnie obcym facetem...