No to znajdz drugą:) Nie ograniczaj sie do jednego chłopa, tego kwiatu to pół swiata:)
ale juz do zadnego nie bedzie takiego zaufania...
ja jestem wolny Łukasz mam na imię 23 lata
o juz jakis chetny hehe pierw to sie musze z jednego podnieść a to bedzie dlugo trwało...
To nieprawda, że czas leczy rany. A pierwsza miłość? Daj spokój, dziewczyno, całe życie z jednym facetem????? Nawet nie będziesz wiedziała jak to jest z innym. Ja jestem wiele lat po ślubie, przetrwaliśmy wieeelkie zawieruchy - nie związane ze zdradami, możemy na sobie polegać, ufamy sobie. Ale nigdy nie żałowałam czasu "przedślubnego" z innymi facetami, naprawdę nigdy, trzeba poznać życie. Znajdź innego, zobacz jak będzie.
jestem stala w uczuciach a tu taki cios... ;(
Mnie kobieta zostawiła po siedmiu latach :( ponoć pogubiła się w tym wszystkim musiała przystanąć pomyśleć. Strasznie ciężko to przechodziłem nie łatwo jest się pozbierać i myślę że dalej jeszcze się nie pozbierałem :( nikogo tak mocno w życiu nie kochałem jak ją. Dużo dla niej poświęcałem i byłem w stanie poświęcać jeszcze więcej ale ona zmusiła mnie bym przestał ją kochać. Po kilku miesiącach każdy dzień to walka ze wspomnieniami ale z dnia na dzień jest lepiej, taka była jej decyzja - walczyłem nie pomogło teraz muszę uszanować jej decyzję, i zniknąć z jej życia. Tłumacze sobie to tak że skoro się pogubiła skoro zwątpiła to nigdy tak naprawdę mnie nie kochała wiec lepiej że odeszła teraz niż za np 15lat jak już było by dziecko czy wspólny dom.
Mylisz się mówiąc, że nigdy Cię nie kochała - kochała, ale ty swoją miłość przestawiłeś w pewnym momencie z fajnego gościa na "misia prytulasia" gotowego na wszystko dla niej, spełniającego jej zachciankę i przytłaczającego ją swoją miłością. Zbyt dużo dając od siebie, straciłeś kobietę, bo widząc takie zachowanie, wiedziała że może sobie pozwolić na dużo więcej, a Ty i tak będziesz przy niej bo za bardzo ją kochasz.
"Dużo dla niej poświęcałem i byłem w stanie poświęcać jeszcze więcej"
W tym cały sęk - stosując analogię do chociażby gier komputerowych - czy masz ochotę grać w grę, którą przeszedłeś, znasz ją ze wszystkich stron na wylot i nie jest w stanie niczym Cię zaskoczyć? To teraz ogarnij metaforę i zastanów się czy ona miała ochotę nadal być z Tobą, jak stałeś się przewidywalnym ociekającym miłością nudziarzem.
Pewnie jak się od Ciebie pod koniec związku oddalała, to Ty jeszcze bardziej próbowałeś udowodnić jej miłość i pokazywać jej jak strasznie ją kochasz? Zasada gumki:) im bardziej ktoś się oddala, tym bardziej ktoś się przybliża :)
Długo mógłbym na ten temat się wypowiadać, ale wydaje mi się, że sens rozstania przedstawiłem Ci pokrótce w pełni :)
Dromer ma racje, wiem po sobie. Dokładnie tak samo postępowałem zakończyło się to w myśl powiedzenia daj palca to odgryzie całą rękę...
Zgadzam się tylko u mnie odwrotność sytuacji, ja dla faceta............, bałam się samotności.
Dziś obiektywnie i bez emocji patrzę na to wszystko i decyzja o rozstaniu była najlepszą, toksyczność związku była dwa razy większa niż siła miłości.
Pozdrawiam złamane serducha
gość_kim był musisz być cudownych mężczyzną,
żeby tak kazdy kochał mocno i do końca. Zazdroszczę jej.
"dromer" i "Q" być może macie rację, (i dzięki za spojrzenie z innej perspektywy) ale nie byłem ciapkiem bez zdania i nie siedziałem pod pantoflem po prostu kochałem ją i staram się robić wszystko by była szczęśliwa nawet moim kosztem - zawsze wydawało mi się że o to chodzi w miłości by sprawiać by ta najważniejsza osoba w naszym życiu była szczęśliwa. Jak widać chyba się myliłem ale z waszych wypowiedzi wynika że lepiej patrzeć na siebie a ten ktoś obok to dodatek. Nie mogę się z tym zgodzić pewnie dlatego ma jak mam ale tak zostałem wychowany i takie mam wartości. I nie jestem idealny bez wad bo nikt nie jest ona też nie była nawet za niektóre kocham ją jeszcze mocniej.
"inna" dziękuje za komplement :* choć marne to pocieszenie zwłaszcza jak zostało się samemu za to że się kogoś kochało za mocno...
"by była szczęśliwa nawet moim kosztem"
I tutaj sam sobie odpowiedziałeś dlaczego się rozstaliście :)
"że lepiej patrzeć na siebie a ten ktoś obok to dodatek. "
Nie popadaj ze skrajności w skrajność. Po prostu kobiety to skomplikowane urządzenie i musisz nauczyć się ich obsługi, by wiedzieć jak taką zatrzymać przy sobie :)
Są sposoby, by zbudować w oczach swojej byłej ponownie atrakcyjność, by chciała wrócić do Ciebie, ale po co? Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, jak mnie mój pies raz pogryzie to mu nigdy więcej nie zaufam i drugiej szansy nie dam.
Mamy inne myślenie na ten temat.
"Są sposoby, by zbudować w oczach swojej byłej ponownie atrakcyjność, by chciała wrócić do Ciebie, ale po co?" racja nie ma co być sztucznym tylko po to, by ktoś wrócił jeśli nie chciała mnie takiego jakim jestem - jest wolna jeśli tego pragnęła do tego dążyła to to ma - proste! i z całego serca życzę jej by była szczęśliwa w życiu.
a ja dalej sobie żyje teraz już swoim życiem i mam nadzieją że trafie na kobietę której nie znudzę się nigdy która nie zwątpi w miłość i będziemy szczęśliwi bez sztucznych zmian i gier.
90% facetów ma inne myślenie na ten temat i prędzej czy później nudzą się kobietom, są oszukiwani, zdradzani i kończy się rozstaniami :) Tu nie chodzi o bycie sztucznym, gierki i zmienianie siebie. Tu chodzi o zmianę postrzegania kobiet, bo jeśli będziesz je traktował jako nagrodę, to zawsze będziesz nieszczęśliwy (albo naiwnie szczęśliwy, bo nieświadomie coś ci nad czołem zacznie rosnąć). To jest równoprawna forma zabiegania o siebie, a w czasie związku o jego podtrzymywanie w kapitalnej relacji. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie testy przeprowadzają na każdym z nas kobiety podczas poznawania, związku itp. Otworzenie oczu i dostrzeżenie tego pozwoli Ci na bycie sobą i szczęśliwe relacje z kobietami.
Nie miałem na myśli tego iż była ona dodatkiem, podejrzewam że podobnie jak u mnie to miało miejsce to prędzej ty byłeś dodatkiem do jej szczęścia niż na odwrót... Wiem jedno ja dałem drugą szansę ale nie mogłem się doprosić aby postępowała wg zasad jakie ustaliliśmy po zejściu się... Podobnie jak ty za wszelką cenę chciałem ją odzyskać ale przedłużyło to tylko agonię o jakieś 5 miesięcy i w końcu rozstaliśmy się... Wspomnienia nadal wracają bo kilku lat spędzonych ze sobą nie da się wymazać w jeden dzień czy nawet rok (sprawdzone) ale czas leczy rany... A i nie popadaj w skrajności. Powodzenia!!!