udaj się do psychoanalityka ze swoimi mądrościami
Dziękuję za pierwszy wpis osoby mającej opracowaną metodę ucieczki przed cierpieniem na fotel psychoanalityka. I co pomogło ci w bólach ? Pytam z ciekawości ?
Cierpienie jest nieodzownym czynnikiem życia.Nie ma osoby, ktora nie cierpiałaby z jakiegoś powodu. Moja Ś.P. mama mawiała "Pan Bóg daje człowiekowi tyle krzyży do dźwigania, ile jest wstanie udźwignąć". Można to rozumieć, ze nie daje więcej cierpienia i bólu, niz człowiek może znieść, wytrzymać. Pokonanie problemów, cierpienia umacnia nas, powoduje, ze jesteśmy silniejsi, wtedy każdą następną porażkę, każde cierpienie lepiej znosimy, szybciej pokonujemy, w myśl zasady "Co nas nie zabije, to nas wzmocni". Tylko jeśli to wszystko prawda, to nasuwa się pytanie- co z ludźmi, dla których zdarzenia losowe były tak ciężkie, ze doprowadziły do samobójstwa? Czy tym ludziom Bóg dał za dużo tych krzyży do dźwigania? Czyżby pomylił się w ocenie ich sił?
Zawsze możesz sypnąć dogmatem. Nikt się nie zorientuje.
Kontynuując wypowiedź z 16.39 i dalej dywagując z tym co napisałaś o 16.33, to zanim G
Bóg stał się Bogiem jedynym mówiąc " jestem, który jestem" ludzie właśnie wierząc w tę energię, o której piszesz klękali przed poszczególnymi częściami wszechświata, by wypraszać konkretne rzeczy; osobno modlili się np.do drzewa o coś tam, a do kamienia o coś tam.
Zgadza się, wg mojej filozofii takie coś nie istnieje. Natomiast nadal nie rozumiem, jakie masz prawo, aby twierdzić, że jest to nieprawdziwe.
Jakie "my" gościu 18:45. Pisz za siebie. Widzę że nie potraficie dyskutować na poważne tematy. Przykre to. Szacunek dla Szczęśliwej że za cierpliwość do takich adwersarzy.
Tylko jehowce tak nadają jak ta baba co to ze szczęścia o mało się nie posrała w majtki.Smród jehowca czuć na odległość,jedzie jak z obory.Przestań babo kłapać bo nikt cie nie czyto.
18.59, jakbyś nie czytał, to nie pisałbyś w tym wątku;)
Jehowca spróbować przegadać to tak jak by ktoś chciał dyskutować z radiem,lepiej toto przegonić z domu ,pokropić wodą święconą.Albo spuścić psa,niech uczy rozumu.
Wygląda na to że większość ludzi próbuje wyprzeć cierpienie z życia i udawać że ono nie istnieje. Nawet rozmawiać na poważne tematy niektórzy nie potrafią. Nic więc dziwnego że na tym forum większość wątków jest o niczym a jak pojawia się coś sensownego to nie ma komu dyskutować. Smutne to. Gdzie wasza inteligencja ? Szczęśliwa, dzięki za ten wątek, mam nadzieję że mimo wszystko rozwinie się on w dobrym kierunku.
Szczęśliwa, wracając w 100% do tematu wątku. Chcę poruszyć kwestię, gdzie piszesz o tym, ze ludzie nie odczytują znaków dawanych przez Boga, a przez to często popadają w kłopoty, które niosą cierpienie. A co z ludźmi, którzy cierpią fizycznie i psychicznie z powodu ciężkich i często nieuleczalnych chorób? Czy ci ludzie zapadli na te choroby, bo nie umieli odczytać znaków dawanych przez Boga? Pomijam oczywiście tych, którzy są chorzy z powodu choroby alkoholowej czy innej, spowodowanej uzależnieniem od wszelakiej maści używek.
Dodam jeszcze do postu z 21.42, maleńkie, cierpiące dzieciątka. Z jakiego powodu One cierpią? Jaki jest powód ich strasznych chorób czy cierpienia z powodu złych rodziców? Czy można od nich wymagać umiejętności odczytywania znaków od Boga? Czym zasłużyli na takie cierpienia? I jaka jest ich istota?
Post z 23.25 może być również odpowiedzią na twój, alboborxypomnieniem - sam zdecyduj
Nie rozumiesz o co chodzi gościu 11:08. Nikt nie żyje by cierpieć ale jednocześnie tego cierpienia nie da się uniknąć i nie można go wypierać i udawać że ono nie istnieje.