Witam Forumowiczów.
Rozpoczynam ten wątek, ponieważ miałem kilka nieciekawych zdarzeń z tzw. "elkami".
Staram się zawsze zachować ostrożność, ale to co niektórzy "instruktorzy" wyczyniają na naszych drogach jest nie do zaakceptowania. Przykładem niech będzie utrudnianie włączenia się do ruchu na prawy pas, po manewrze wyprzedzania ("elka" gwałtownie zaczęła przyspieszać - nie sądzę, żeby kursant chciał się ścigać) lub innym razem: "elka" jako pierwsza rusza ze skrzyżowania ze światłami (z tyłu sznur pojazdów), rozpoczyna się podjazd pod wzniesienie i... nagle zaczyna gwałtowne hamowanie (może nauka ruszania pod górkę, ale nie w takim miejscu...)
Podobnych przykładów można by mnożyć, lecz nie o to chodzi.
Moje pytanie brzmi: czy nie sądzicie drodzy Forumowicze, że ci "pseudo instruktorzy" nie najlepiej się spisują w swoich "elkach" ? Może "drogówka" powinna się im baczniej przyglądać ?
Drogi autorze wątku, ewidentnie widzę, że jesteś kierowcą, który dość rzadko porusza się po polskich drogach. Samochód oznaczoną literą "L" jest pojazdem, który może w każdej chwili wykonać manewr, którego nikt się nie może spodziewać (przecież za kierownicą znajduję się ktoś, kto musi zrozumieć na czym to wszystko polega).
Po za tym być może trafiłeś na sytuacje, która przydarzyła się komuś ten pierwszy i mam nadzieje jedyny raz (cyt. Twoje "wyprzedzanie", czy jak to nazwałeś "ściganie się") Kursant najczęściej robi to z tego powodu, że nie zna jeszcze możliwości pojazdu, a nagle hamowanie to codzienność na kursie i instruktor nie ma wpływu na taką sytuacje (nie da się wsadzić nogi pod wciśnięty pedał).
Pozdrawiam i życzę więcej tolerancji na drodze.
I ja to wszystko rozumiem, i też się uczyłem... ale nie mów mi, że "instruktor" nie ma wpływu na sposób prowadzenia pojazdu (chyba , że gada ciągle przez telefon lub jest zajęty jeszcze innymi sprawami), a "elka" jest tzw. świętą krową. Poza tym, kursant wcześniej musiał trochę ćwiczyć... tylko z kim ?
Ja byłbym za permanentną inwigilacją "elek"...
Nie chodzi o wyprzedzanie, ale o technikę ich jazdy i zagrożenia na drogach (bo do kursantów nie można mieć pretensji - oni się uczą) ze strony "instruktorów"...
To samo z wypuszczaniem autobusów z zatoczek - ile razy elka jedzie jakby miała klapki na oczach i nie ustępuje pierszeństwa - za takie coś egz od razu w du...
A czy na pewno trzeba puścić autobus? Większość tego nie robi. Co do elek , trzeba sobie zdawać sprawę, że za kółkiem siedzą ludzie uczący się, a wy wymagacie od razu świetnej jazdy. I nawet jeśli popełnia błędy, to po to jest oznakowany, żeby inni widzieli, że to uczący się. I tyle w temacie.
Tak samo nie ucza instruktorzy zachowania sie przy przejsciach dla pieszych