Witam Forumowiczów.
Rozpoczynam ten wątek, ponieważ miałem kilka nieciekawych zdarzeń z tzw. "elkami".
Staram się zawsze zachować ostrożność, ale to co niektórzy "instruktorzy" wyczyniają na naszych drogach jest nie do zaakceptowania. Przykładem niech będzie utrudnianie włączenia się do ruchu na prawy pas, po manewrze wyprzedzania ("elka" gwałtownie zaczęła przyspieszać - nie sądzę, żeby kursant chciał się ścigać) lub innym razem: "elka" jako pierwsza rusza ze skrzyżowania ze światłami (z tyłu sznur pojazdów), rozpoczyna się podjazd pod wzniesienie i... nagle zaczyna gwałtowne hamowanie (może nauka ruszania pod górkę, ale nie w takim miejscu...)
Podobnych przykładów można by mnożyć, lecz nie o to chodzi.
Moje pytanie brzmi: czy nie sądzicie drodzy Forumowicze, że ci "pseudo instruktorzy" nie najlepiej się spisują w swoich "elkach" ? Może "drogówka" powinna się im baczniej przyglądać ?
Kiedyś żeby zostać instruktorem nie wystarczył kurs.Trzeba było mieć mnóstwo godzin i doświadczenia za kółkiem. Teraz każdy kto chce idzie na kurs, zdaje egzamin i uczy innych..
A co to będzie jak zaczną jeżdzić u nas z egzaminatorami w elkach-
jak żółwie a my za nimi jeszcze wolniej bo nie będzie gdzie i jak wyprzedzić
Nie chodzi o wyprzedzanie, ale o technikę ich jazdy i zagrożenia na drogach (bo do kursantów nie można mieć pretensji - oni się uczą) ze strony "instruktorów"...
Jaką technikę ich jazdy co ty gościu piszesz? jak kursant siedzi za kierownicą o jakiej technice mowa zastanów się i dopiero dodaj swoją opinie .
A co ma być? "Jak żółwie":)? Przecież ograniczenie jest do 50 w terenie zabudowanym i tak elki jeżdżą, więc w czym problem? Po prostu widząc elke uważajmy, zachowajmy odstęp. Niektórzy kierowcy też nie fajnie się zachowują wymijając i wrypując się im tuż przed maskę na światłach.
Sam jesteś pseudo kierowca , jak byś był na miejscu instruktora to może byś zrozumiał o co chodzi i inaczej patrzył na elki, tam siedzi osoba która się uczy a ty jesteś już kierowcą , jeśli wszyscy tak będziemy podchodzić jak ty to co będzie jak na naszych drogach pojawią się pojazdy egzaminacyjne i na przykład twój syn lub córka będzie zdawać egzamin, proszę się zastanowić zanim wydasz opinię?
Drogi autorze wątku, ewidentnie widzę, że jesteś kierowcą, który dość rzadko porusza się po polskich drogach. Samochód oznaczoną literą "L" jest pojazdem, który może w każdej chwili wykonać manewr, którego nikt się nie może spodziewać (przecież za kierownicą znajduję się ktoś, kto musi zrozumieć na czym to wszystko polega).
Po za tym być może trafiłeś na sytuacje, która przydarzyła się komuś ten pierwszy i mam nadzieje jedyny raz (cyt. Twoje "wyprzedzanie", czy jak to nazwałeś "ściganie się") Kursant najczęściej robi to z tego powodu, że nie zna jeszcze możliwości pojazdu, a nagle hamowanie to codzienność na kursie i instruktor nie ma wpływu na taką sytuacje (nie da się wsadzić nogi pod wciśnięty pedał).
Pozdrawiam i życzę więcej tolerancji na drodze.
I ja to wszystko rozumiem, i też się uczyłem... ale nie mów mi, że "instruktor" nie ma wpływu na sposób prowadzenia pojazdu (chyba , że gada ciągle przez telefon lub jest zajęty jeszcze innymi sprawami), a "elka" jest tzw. świętą krową. Poza tym, kursant wcześniej musiał trochę ćwiczyć... tylko z kim ?
Ja byłbym za permanentną inwigilacją "elek"...
A ja proponuje permanentną inwigilacje takich kierowców jak Pan .Pisze Pan że rozumie moim zdaniem to Pan nic nie rozumie i wątpię że zrozumie, poczekamy jak zaczną się pojawiać pojazdy egzaminacyjne to też będzie Pan dyskutował >Mam jeszcze jedno spostrzeżenie może ktoś z Pana rodziny też będzie chciał zrobić prawo jazdy czy też będzie Pan tak negatywnie nastawiony a może sam go zacznie uczyć .
Proszę przeczytać wątek kilka razy ze zrozumieniem i... może wtedy stanie się dla niektórych jasne, że temat dotyczy przede wszystkim "instruktorów"...
Nikt nie może mieć pretensji do kursanta... wykażcie trochę zrozumienia tekstu...
Moje zdanie jest takie, że porusza pan temat na którym się Pan kompletnie nie zna Panie kierowco, przeczytałem wątek i wniosek nasunął mi się jeden że jest Pan osobą konfliktową i po przejściach, proponuje wizytę u psychologa .
Widzę, że poruszyłem dobry temat, bo nawet psychologowie się za mnie wzięli. Szkoda tylko, że taka interpretacja tekstu ani mnie, ani prawdziwego psychologa nie przekonuje... Może należałoby jeszcze kilka fakultetów "zaliczyć" na uczelni, która "wypuściła" takiego "specjalistę" ?
P.S.
Czas zakończyć wątek... Dziękuję, że mimo wszystko wykazaliście Państwo zainteresowanie (podobnie zresztą jak Policja).