lepiej bym tego nie ujela gosciu 00:38
Sa granice,ktore dziecko powinno respektowac ii sa rozsadni rodzice:)
ale do chol...nie ma bachorow,sa tylko dzieci -to do pani dm
Aż mi się w żołądku przewraca jak czytam wasze wypowiedzi, a puźniej się dziwić, że dzieci nie odpowiedzialne i robią co im się podoba skoro mają tak nieodpowiedzialny przykład płynący z góry, to właśnie takie sytuacje jak imprezy gdzie leje się alkochol są dobrym przykładem dla dziecka, że są pewne granice których nie należy przekraczać i trzeba zachować godność oraz kulture w zachowaniu i wypowiedziach nawet w stanie wskazującym kiedy nasze obyczaje się rozluźniają, ale żeby to zrozumieć nie wystarczy dowód osobisty tylko faktyczna dorosłość. Podczas rozmów na poziomie dziecko nie tylko sie uczy jak dyskutować ale również rozszerza swój światopogląd a gdzie ma się tego nauczyć jak nie w towarzystwie dorosłych, bo w szkole się tego nie nauczy bo nauczyciel nie jest od tego, tylko od nauki ścisłej wiedzy książkowej a to wy wychowujecie. Dzieci to nie zabawka, którą można odsunąć jak rodzice się chcą pobawić, bo na starość obudzicie się z reką w nocniku bo na odpowiednie wychowanie będzie za puźno, a w tedy nie wińcie dzieci tylko własną głupotę, że nie wykożystaliście możliwości jakie wam były dane aby to dziecko wyszło na ludzi.
Pseudo dorośli obudźcie się i dorośnijcie albo wrućcie do "szkoły" bo przespaliście ważną lekcję.
No tak, niektórzy powinni wrócić do szkoły ale nie po to by nauczyć się wychowywania dzieci tylko ortografii.
Jestem za bo nawet piksele na monitorze wariują.
Co do tematu wątku. Wszystko zawsze w granicach zdrowego rozsądku. Gdy jest impreza alkoholowa, dzieci do drugiego pokoju, z przygotowaną własną zakąską i oni mają swoje tematy my dorośli swoje. Jak będziemy bronić się przed alkoholem przy dzieciach, mówiąc że w domu się nie pije, to dzieci same potem się przeniosą pod klatkę, do piwnic w inne miejsca i będą pić za naszymi plecami, a my stracimy nad tym kontrolę. Powtarzam swojemu, że jak ma pić i wystawać w dziwnych miejscach i narażać się na widok ludzi, nieprzyjemności ze służbami mundurowymi, niech weźmie chłopaków i przyjdzie do domu. Będę miał kontrolę nad tym co piją i ile, że nie dostaną potem głupawki, jak trzeba to się porozwozi lub poodprowadza. Przychodzi pewien wiek i albo ugoda z dziećmi albo wojna.
Wszystko jest dla ludzi tylko z głową. Przypomnijmy sobie co my robiliśmy jak byliśmy młodzi, wyciągnijmy wnioski a nie mówmy kategoryczne NIE. Bo to do nas wróci ze zdwojoną siłą i rzuci na kolana.
Bo zainteresowany spędził dzieciństwo przy stole, słuchając rozmów na poziomie. Jakby siedział w osobnym pokoju mógłby poczytać słownik ortograficzny. I co - nadal nie wiadomo co lepsze - przy stole czy w pokoju.
Dzieci przy stole znoszę do 30 min.
Zainteresowany masz 100 % racji.
A czy jest 60 procent racji? racja to racja.
Mówimy o dobrym wychowaniu dzieci i ja sie zgadzam całkowicie z gościem 23.50. Spotkania rodzinne jak najbardziej są dla dzieciaków, ale nie towarzyskie.
Zainteresowany z 3.47 piszesz głupoty. Jest pewna granica. Oczywiście rodzice jak najbardziej mają prawo się zabawić i wtedy miejsce dziecka jest gdzie indziej. Dziecko to nie kumpel z którym się imprezuje. Co do zainteresowanego, umoralniasz nas, ale czego ty nauczysz swoje dziecko, błędów ortograficznych? Przeczytaj co napisałeś i zajrzyj do słownika.
Przepraszam za te błedy, jestem dyslektykiem, na co dzień nad nimi panuje, ale pisząc to byłem zmęczony, każdy by się tak czuł po nieprzespanych 48 godzinach.
Wracając do temamu to siedziałem przy stole i wiem gdzie są granice dobrego wychowania co do zachowania i rozsądnego pożycia alkoholu, tego napewno od kolegów bym się nie nauczył, a jeżeli chodzi o granicę to też miałem bo mogłem siedzieć z dorosłymi ale do przyzwoitej godziny później trzeba było iść spać a rodzice bawili się dalej i jestem im za to wdzięczny bo teraz ja umiem się bawić i nie muszę wystawać pod klatkami.
Wiedziałem, że pojawią się tak krytyczne głosy bo uraziłem wasze "EGO"
Zainteresowany nie przejmuj się opiniami krytycznymi bo zawsze takowe się pojawią. Ja w tym temacie mam zdanie takie samo jak ty. Jeśli alkohol, to w rozsądnych ilościach i z kulturą. Pewne późniejsze zachowania wynikają z tego, co przeżyło się jako dziecko. Oczywiście nie mówię aby dziecko siedziało cały czas przy stole ale nie można go całkiem odseparowywać. Nie wyobrażam też sobie suto zaprawianej imprezy alkoholowej podczas gdy dziecko jest nawet w pokoju obok. Cóż to byłby za przykład?
Dzięki TropicielAbsurdu
Nadal jestem na nie. I to nie o alkohol chodzi. Spotkanie ze znajomymi to spotkanie dorosłych osób, spotkanie ze znajomymi z dziećmi to co innego. Dziecko nie powinno siadać i dyskutować przy stole. Oczywiście obiad czy danie gorące jak najbardziej. Moi wszyscy znajomi takie mają podejście a tylko jedno małżeństwo ma inne podejście. Nie jest to fajne gdy przy grillu siedzi ich 20 letni syn. I nie tylko ja tak myślę. A zachowania dziecko uczy się na spotkaniach rodzinnych, jak już ktoś napisał.
Nie przesadzaj że 20 letni chłopak to dziecko moim zdaniem to raczej już mężczyzna, przy którym można pic alkohol. W poście raczej osoby mieli na myśli młodsze dzieci, a nie osobę już pełnoletnią.
20 letni niejeden jest juz tatusiem a nie dzieckiem,myślal rozporem a dupa to nie zabawka
Ok zgadzam się że to facet dorosły, ale nie mój kumpel do posiadówek. On ma swoich znajomych a my swoich. Nie przypuszczam, że facet zaprasza swoich rodziców gdy ma imprezkę ze swoimi znajomymi.
Dziwne trochę to podejście moim zdaniem, ale wszyscy mają prawo do swoich poglądów. Zastanawiam się jedynie, czy to jest tak, że ten 20latek pojawił się na takim grillu przypadkiem,jednorazowo, czy są to nagminne sytuacje. Bo jeśli taki młodzian ciągnie się tylko do Waszego towarzystwa, to trochę dziwne może się wydać. Jeśli natomiast on przebywał w domu i nie miał planów a Wy wspólnie organizowaliście imprezkę, to co w tym dziwnego, że taki - już dorosły chłopak dołączył się do Was?
Rodzice powinni być dumni, że taki dorosły już syn czuje się dla nich partnerem i ma ochotę spędzać z nimi również w ten sposób czas. Wydaje mi się Gosciu z 12:06, że wyznajesz zasadę "dzieci i ryby głosu nie mają". Rodzina to nie jest podział na "gorszych" i "lepszych", "rządzących" i "podwładnych". Rodzic dla dziecka powinien być partnerem, wszyscy muszą mieć wyznaczone granice i znać swoje obowiązki, ale nie wolno zapominać o prawach, a te zależności sprowadzają się nie tylko do sytuacji typu "grill ze znajomymi" czy "impreza z alkoholem".
Ilcia nie do końca się z tobą zgadzam. Ja mam bardzo dobry kontakt ze swoimi dorosłymi dziećmi(20,22) ale uważam , że skoro zaprosiłam swoje grono znajomych to nie powinien syn czy córka zasiadać przy stole. To są moi znajomi a nie ich. Pewnie , że na chwilkę przysiadają gawędzą, nawet i coś zjedzą , ale pięknie potrafią się zmyć, żeby nikogo nie peszyć. To, że są dorośli, nie znaczy że muszą brać udział w naszych rozmowach. Ja z meżem nie zasiadam, gdy oni zapraszają swoje grono. Syn, córka to moje dzieci a nie kumple. Pewne granice, równowaga musi być.
Popieram poprzedniczkę z 15:14 .