dobre-szacunek
jezeli dla ciebie to przykry obowiazek to dlaczego za niego wyszlas?raz to zrobilas potem ciaza i post?nie kochasz go dlatego tak piszesz bo gdybys kochala to....byla bys szczesliwa ze on z toba chce...
Ludzie mają różne temperamenty i różne potrzeby. Dlaczego ten co ma większe ma być lepszy od tego co ma małe ? Są i tacy co prawie wcale seksu nie potrzebują i są to ludzie normalni i zdrowi.
Równie dobrze można odwrócić kota ogonem i powiedzieć, że to on jej nie kocha, bo jakby kochał to by zrozumiał i nie nalegał. Czyżby ożenił się tylko dla seksu ?
Właśnie 08:33 co to za facet jak żeni się tylko dla seksu? Nad popędem trzeba panować , bo to nas wyróżnia od innych ssaków. W związku najważniejsza jest lojalność , zrozumienie , szczerość , a nie seks. Co to za małżeństwo jak seks na miejscu pierwszym? A każdy z nas jest inny i ma inny temperament , więc zrozumienie i szczerość to podstawa . Co ma kobieta na siłę dawać i udawać może , że jest super , żeby tylko faceta przy sobie zatrzymać? Nie te czasy.
kocham się z męzem dzień w dzień jak mamy wolne to nawet dwa razy dziennie nie uważam żeby to był obowiązek ja uwielbiam sie kochac on też przerwa to tylko na miesiączke ale wtedy inaczej sie zaspakajamy no chyba że mnie zdenerwuje to wtedy przerwa jest kilka dni ale rzadko tak bywa
Tak, zgadzam się. Miłość to NIE TYLKO seks.
Ale bez seksu, też nie ma miłości. A jak temperamenty się skrajnie rozchodzą: jedno chce codziennie, drugiemu raz na miesiąc wystarczy, to obydwoje będą chodzić sfrustrowani i wszystko co ich łączyło, powoli będzie wymierać. Miłość też.
Raczej nie widzę tego, by ktoś o niższym temperamencie zgodził się, by partner robił skoki w boki i rozładowywał napięcie. Zdarza się, ale to tylko wyjątki od reguły. Ja bym tego za nic nie zaakceptowała, nie miałabym też szacunku dla faceta, który by mi na to pozwalał.
Seks łączy, buduje intymność pomiędzy partnerami, a dzięki niej nie dzielą tylko mieszkania i rachunków, ale się razem spełniają, dogadują i cały czas wzmacniają swoją więź.
Wiadomo, że nie zawsze się każdemu tak samo chce. Nawet podchodzimy nieco inaczej do możliwości w tym temacie.
Mężczyzna im bardziej ma więcej problemów, zasadniczo tym bardziej szuka możliwości rozładowania napięcia, kobieta raczej musi mieć spokojną głowę by się na sobie i swoich przyjemnościach skupić.
Więc jak komuś zależy na tym by się układało, to trzeba drugą stronę zachęcić gdy ma mniejszą ochotę, zaś druga powinna mieć chęć by podjąć grę.
Nie na siłę, po prostu dawać się wprowadzać w odpowiednie klimaty i wczuć się trochę - dać się uwodzić. Spotykanie się w połowie drogi, też może być przyjemną grą.
Związek bez seksu, o ile nic nie stoi na przeszkodzie, w końcu się wypali. Najgorsze co może spotkać człowieka, to bycie na lokatornym we własnym domu, z kompletnie obca mu osobą...
Nic się nie wypali,ona chora po usunięciu narządów rodnych,on zestresowany pracą,ale jeszcze jurny mężczyzna. Nie zauważam żadnych skoków w bok z jego strony. Żyją sobie razem bez seksu,aż do śmierci.
Twoje elaboraty o kant zadka rzucić.
A moje zakończenie przeczytałeś? Bo jak widzę, raczej nie.
O ile nic nie stoi na przeszkodzie. I pisałam ogólnikowo, a nie na ''Twoim'' przykładzie.
I co, seksu między nimi brak? Usuniecie narządów rodnych nie oznacza w większości przypadków wycofanie się z seksu. A i niekiedy przyjemność z seksu tez się czerpie prawie tak samo jak przed operacją, no może z osiągnięciem orgazmu jest trochę kłopot. Poczytaj trochę opinie kobiet, które takie operacje przechodziły.
No ale przyjmijmy, ze faktycznie ) kontaktów cielesnych w małżeństwie. Pomijając fakt, że nie wiem po czym sadzisz że ten konkretny facet jest jurny (wszak seksu ma brak, a na boki wg Twojej relacji nie skacze), to do śmierci myślę, że im jeszcze trochę daleko.
Może właśnie w tym konkretnym przypadku tak bardzo mu na seksie nie zależy. Oby, bo kobiecie po takiej operacji wsparcie mężczyzny bardzo się przydaje i umacnia jej pozytywną samoocenę i wiarę w kobiecość.
Z reguły po takiej operacji dla wielu mężczyzn żona jest już obcą osobą,nic do niej nie czuje w sensie pociągu seksualnego. Jeśli jest przyjaźń,jest świetnie.
Dobrze napisane,<lokator we własnym domu z obcą osobą>
Tacy mężczyźni często zapełniają klientelę pań lekkiego pokroju,jeśli wcześniej jej mąż nie znajdzie sobie kochanki. Oczywiście jeśli mu na seksie jeszcze zależy,a nie powiesił "warsztat na kołku" jak Lechu W.
Nic ich nie łączy poza wspólnym majątkiem,czyli kasą.
Po czym sądzę ? po jego pogardliwym i ironicznym spojrzeniu na nią,po tym jak idzie przed nią jak pan i władca,zamiast iść obok i służyć ramieniem jak dawniej itd. Bywa,że jej się wstydzi. Wszystko się zmienia,nie tylko wygląd, samo życie.
2 tygodnie, a potem skok w bok
Brawo Tennessee. Seks łączy, brak seksu dzieli. I to nie chodzi, żeby było codziennie, ale żeby było to miłe i nie z obowiązku. Inaczej małżeństwo nie ma sensu. Szkoda naszego czasu. Owszem dzieci łączą, ale szybko dorastają i zostajemy z partnerem na całe dnie i noce. Nie wyobrażam sobie kłaść się obok człowieka z którym nie mam ochoty sie kochać
ja mialam cudowny z sex bylym brakuje mi tego strasznie wspomnienia piekne zostaly
Ja nie mam ochoty się kochać ale przytulam się z przyjemnością. Nie mieć ochoty na seks to nie tragedia. Gorzej to nie mieć ochoty na rozmowę z drugą osobą. Czy seks łączy a brak seksu dzieli ? Nie zawsze - są związki , bardzo namiętne , gdzie seks jest super ale szybko się wypalają bo poza nim tych dwoje nic nie łączy . A są związki budowane na długoletniej przyjaźni , szacunku i zrozumieniu , gdzie seks jest na szarym końcu potrzeb i takie związki potrafią trwać długo i ludzie się świetnie dogadują. Tak , że nie ulegajmy stereotypom.