my dostaliśmy od naszych chrzestnych po 2 tys
Mądre słowa. Co niektórzy chrześniacy przypominają sobie o chrzestnych dopiero przed ślubem. A gdzie codzienność? Chyba chrześniak też ma jakieś obowiązki(choć nigdzie nie pisane) względem chrzestnych a nie tylko chrzestny ma dać kasę a potem może już zniknąć!
Głupoty gadasz. Jeśli chrzestni mają w nosie chrześniaków od dziecięcia, to jakie obowiązki mają mieć wobec nich dorośli już chrześniacy?
Uważam, że łaskę im robią zapraszając na ślub...
Otóz to. Ja do swojej chrześniaczki byłam od chrzcin na kazde URODZINKI proszona. Kilka może ze cztery, niestety opuściłam, bo ..życie, młoda byłam, imprezy, wyjazdy, itd.
Na 18- tce, rodzice zrobili głośny odczyt prezentów, kto co dał.
Po osiemnastce cisza przez prawie 10 lat. Chrzesnica ani razu,nigdy, ani przed ani po 18-ce, nie zadzwoniła z życzeniami, ani świątecznymi ani z jakiejkolwiek innej okazji, ani jednej wizyty, kompletna cisza. Rodzinka też milczała.
Przypomnieli sobie przed weselem.
I co z takim fantem zrobić? Wysłać życzenia i nie isc ? Obdarować kasą bo wypada ? Zignorować ?
Co tak mało!!! 5000,- to dla babci klozetowej...
Młodym trzeba dać jako Rodzice chrzestni Bmw, Piękną wile z ogromnym basenem,
Pełen sejf a najlepiej bank do dyspozycji odrzutowca i milionowe emeryturki.
To będą szczęśliwi a co od czego są ci rodzice chrzestni .
to ja zyje chyba w innym swiecie. 1000 to na wesele moze , a na chcest mysle, ze ze 300 zl. bez przesady ludzie!!
ja od swojego chrzestnego dostałam 500 zł. z okazji mojego ślubu a gość do biednych nie należy, więc to chyba zależy od sytuacji danego człowieka, jego możliwości no i chęci
Jestem od kilku lat po rozwodzie i mam na utrzymaniu córkę studentkę, mieszkam w Warszawie i stać mnie na 800 zł. Tyle zamierzam dać swojemu chrześniakowi (bliska rodzina) jutro z okazji ślubu. Jest tutaj wiel wpisów przesadzonych, kwoty rzędu 2000 zł w górę są mocno przesadzone. Chyba nie o to chodzi aby oddać całą swoją pensję ale się pokazać. Chyba że ktoś jest bardzo bogaty albo wygrał 6 w lotka:)
W maju brałem ślub... Dostaliśmy od mojej chrzestnej 2000 tyś...
a może by tak zlikwidować "instytucję"chrzestnych.Przecież w sytuacjach ciężkich z reguły z problemami borykają się rodzice,bądż domy dziecka czyli państwo.Jeśli Kościół wymaga "rodziców zastępczych"to myślę,że Sam również powinien zdecydowanie pomóc,w każdej płaszczyźnie.Państwo ,Samorząd w sytuacjach trudnych pomagają.
Chrzestny to nie sponsor! Niektórzy źle interpretują tą instytucję a inni jak stado baranów im przytakują i robią to samo bo myślą, że tak wypada. Pora z tym skończyć.
Kościół niczego nie wymaga! Chrzestni mają po prostu pomagać w chrześcijańskim wychowaniu dziecka. Dlatego tak ważne jest aby sami dawali dobry przykład w tej materii. Jeżeli ktoś prosi na chrzestnych licząc na sponsoring, popełnia ogromny błąd. Mało tego, w takim błędzie wychowuje swoje dziecko, robiąc z niego materialistę. To się nie mieści w głowie, co teraz się wyprawia z tą instytucją. Kościół nic do tego nie ma. Żadnego obowiązku dawania nie ma i nigdy nie było. To ludzie sami tak sobie wymyślili.
Rzeczywiście,chyba pora z tym skończyć.Jak można wywnioskować bez uruchamiania "wyżyn"intelektu,chrzestni to w przeważającej większości opinii tylko problem,problem stworzony jednakowoż przez Kościół,hipokryzja nie zawiniona chyba przez zwyczajnych ludzi.Ktoś to zainicjował,ktoś powiela,ciągnie,popycha-ludzie brną często bo muszą,bo wypada,ujmując najbliższym,byle nie uchybić konwenansom.I" pchają" temat chrzestnych często wbrew sobie,wbrew logice ponosząc konsekwencje czynu, który w założeniu jest chyba z gatunku szlachetnych a w wielu przypadkach na końcu-co najmniej odbija się czkawką.Pozdawiam.
nie wiem czy zauważyliście, ale jak rozmawiałam ze znajomymi i dalszą rodziną to jak wydawali córcie to psioczyli, że ojciec chrzestny(brat matki) dał 3 lata temu 1500, a teraz "pech chciał" że sama musiała wydać na wesele chrześnika i dała 1000 i jak to mówiła, że to i tak dużo. Tak więc myślę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Niestety tak to wygląda, że od innych to chcielibyśmy niewiadomo co a jak samemu przyjdzie dać to ból straszny i wtedy to i 500 zł wydaje się dużo. Mąż był chrzestnym w ostatnią sobotę, jesteśmy średnio zamożni daliśmy 2000 +500 i kilka drobiazgów dla dzieciaka bo już jest i osobisty prezent dla chrześniaka o wartości 500 zł, chociaż mąż uważał, że to za dużo. Chłopaka oprócz chrzcin i wesela, widział 3 razy przy okazji innych wesel w rodzinie, przy czym nigdy nie utrzymywaliśmy kontaktów. Chrzestnym został przez przypadek bo ten zaproszony po prostu w ostatniej chwili odmówił a mąż był pod ręką. Chrześniakom naszego rodzeństwa nie zamierzamy dawać więcej jak 3000 zł, ale oprócz tego dzieciaki dostawały w międzyczasie: na kursy prawa jazdy, na remont łazienki 1000zł, 100 co miesiąc przez 1 rok studiów, na aparat ortodontyczny. Tak więc nie czuję się w obowiązku dorabiać kogoś, mam swoje dzieci i dzieci mojego rodzeństwa a wydaje mi się, że 2000 zł to i tak dużo można kupić kanapę czy lodówkę czy pralkę. Skoro sama kupuję pralkę za 1300 zł to uważam, że innym też wystarczy.
Nie ma się czym chwalić że mąż nie utrzymywał kontaktów z chrześniakiem gdyż żadne, powtarzam żadne pieniądze tego nie zastąpią. To właśnie kontakt i pomoc w wychowaniu chrześniaka jest podstawowym obowiązkiem rodziców chrzestnych a nie dawanie pieniędzy z jakiejś tam okazji. Rola chrzestnych w dzisiejszym świecie została sprowadzona w patologicznym kierunku a najgorsze jest to, że ludzie tego nie zauważają albo udają że tak jest. Reasumując dla mnie chrzestny nie musi dawać pieniędzy, wystarczy że ma wpływ (dobry) na wychowanie swojego chrześnika i uczestniczy w jego życiu. Taki co tylko da kasę i myśli że jest najlepszy to patologia.