Skoro prowadzisz działalność to podpowiedz ile Ty płacisz lub chciałbyś zapłacić pracownikowi. To byłaby realna poradarada kolegi.
Do wszystkich gości powyżej - jeśli taki to jest "obowiązek pracodawcy" to poczytajcie proszę, choćby na tym forum, ilu ludzi cierpi z powodu tego, że pracodawcy lekce sobie ważą ten obowiązek. O ile sami takich nie znacie, a jak się rozejrzycie, to na pewno się paru znajdzie.
Podobnie jest z umowami - w usługach umowa o dzieło, umowa zlecenie albo samozatrudnienie jest wyjątkowo często spotykane. Umowa o pracę nadal jest atutem.
Uczciwość pracodawcy jest takim samym atutem, jak uczciwość pracownika. Tyle tylko, że większość starających się o pracę pisze w CV "zalety - uczciwość", jakby to nie było wcale takie oczywiste.
Możecie się śmiać, jeśli ktoś wam oferuje pracę za najniższą krajową. Zmienicie zdanie, jeśli tej pracy będziecie poszukiwali (czego wam nie życzę) i wówczas zobaczycie, że najniższą krajową można opłacić rachunki, a śmianiem się w twarz pracodawcom - nie. Taką pogardą dla kogoś, kto chce wam dać pracę cechują się zwykle ci, którzy albo mają bardzo wysokie mniemanie o sobie (najczęściej nieuzasadnione), albo nadal są na garnuszku rodziców.
A i na koniec mała zgadywanka. Załóżmy, że nie macie pracy i otrzymaliście właśnie dwie propozycje. Pierwsza od człowieka, który zapłaci wam 1500 zł, daje umowę o pracę, płaci w terminie, przestrzega KP i nie utrudnia wykorzystywania urlopu. Druga od człowieka, który da wam 2000, ale na zleceniu, o urlopie możecie zapomnieć, a tak w ogóle to płaci w ratach (bo na zleceniu mu wolno). Kogo wybierzecie "pracujący dla pieniędzy. Kropka".
P.S. Gratisy od handlowców mają czestokroć bardzo wymierną wartość :-P Kubków i smyczy nikt poważny już nie rozdaje.
Niech zgadnę - prowadzisz sama działalność albo zajmujesz się rekrutacją pracowników w jakiejś firmie, bo piszesz jak pracodawca albo HRowiec.
"Taką pogardą dla kogoś, kto chce wam dać pracę cechują się zwykle ci, którzy albo mają bardzo wysokie mniemanie o sobie (najczęściej nieuzasadnione), albo nadal są na garnuszku rodziców" - przepraszam, a to ktoś komuś robi łaskę że daje mu pracę? Można powiedzieć tak samo: takim myśleniem cechują się ci, którzy uważają że mając firmę wyświadczają wielką przysługę i robią łaskę człowiekowi, bo potrzebują kogoś do pracy i coś mu oferują. W zamian za to trzeba całować po nogach i na rękach nosić, bo ktoś potrzebuje akurat Twoich kwalifikacji. Jak szuka pracownika i ma jakieś wymagania względem niego poza tym że ma się stawiać codziennie do pracy i robić swoje to niech za tymi wymaganiami idą pieniądze. Z niewolnika nie masz pracownika.
"ktoś komuś robi łaskę że daje mu pracę?"
Łaskę - nie. Ale obowiązku takiego nie ma. A jak kiedyś będziesz szukał pracy, to zrozumiesz, że posiadanie pracy jest szczęściem. I nikt nie mówi o całowaniu za to po nogach - wyolbrzymiasz pewne niezdrowe stereotypy. Podejrzewam, że sam pracy nie masz, a jak masz, to jej nie szanujesz, a już na pewno nie szanujesz swojego pracodawcy, bo z każdego twojego zdania bije pogarda dla tych, którzy ludziom pracę dają.
Przedstaw się z imienia i nazwiska, żeby przypadkiem szukający pracownika do monopolowego cię nie zatrudnił :-P
Tak, jestem pracodawcą. A wcześniej byłem pracownikiem i nie gardziłem żadną pracą, jaka mi się nawinęła. Sadziłem las, odzyskiwałem złom, zajmowałem się wykończeniówką, pracowałem w hurtowni, w ochronie, byłem też zawodowym żołnierzem. Pracodawców miałem różnych, dobrych i złych, w tym takich synów, którzy nadal uważani są za poważnych przedsiębiorców, a wypłatę płacili z kilkumiesięcznym opóźnieniem albo i wcale.
A teraz jestem pracodawcą i szanuję ludzi, którzy się do pracy garną. Uczciwie przedstawiam im swoje warunki i wymagam, żeby uczciwie się z nich wywiązywali. Nie płacę kokosów, ale przynajmniej płacę rzetelnie. I każdy zaczyna od najniższej krajowej, bo najpierw ja chcę sprawdzić, co praca człowieka jest warta. Bez względu na to, jakie CV przyniesie i jakich szkół nie skończył.
I to tyle w temacie.
Życzę udanego poszukiwania pracy u pogardzanych pracodawców! :-P
Mądrze prawisz... szkoda, że nie wszyscy mają na tyle rozumu, aby zrozumieć.
Szczekasz na niewłaściwie drzewo. Ja pracę sam sobie tworzę, bo prowadzę jednoosobową działalność i nikt mi pracy nie daje na ładne oczy.
Takie głupoty jak piszesz o tym że "każdy zaczyna od najniższej krajowej" to sobie daruj, bo to czysta demagogia. Chyba że pod stwierdzeniem "zaczyna" rozumiesz to że ktoś nie ma żadnego doświadczenia i podejmuje pierwszą pracę to wtedy masz rację. Spawaczowi z 5 letnim doświadczeniem też byś powiedziała że "musisz go najpierw sprawdzić co jego praca jest warta" i dlatego oferujesz mu na początek najniższą krajową? Wtedy by Cię wyśmiał i tyle byś go widziała. Zwyczajnie żerujesz na tym, że ludzie szukają pracy i wciskasz im takie kawałki o sprawdzaniu ich na stanowisku bez względu na to jakie kwalifikacje mają.
Dlatego właśnie takim podejściem jak Twoje gardzę, bo nie po to człowiek pracuje ileś tam lat i zdobywa doświadczenie, żeby przy zmianie pracodawcy zaczynał od stawki dla, bez obrazy dla nikogo, sprzątaczki, bo Ty dajesz mu to szczęście że może u Ciebie pracować. Ale każdy robi jak uważa i co dla niego się sprawdza, dlatego nie ma sensu się wzajemnie przekonywać kto ma rację, bo to będzie spór akademicki.
Miłego dnia życzę, wracam do pracy, bo ja nie mam dnia wolnego.
Przy zmianie pracodawcy? Jeśli ktoś jest dobrym fachowcem w swojej dziedzinie, to zmiana pracodawcy oznacza, że inny pracodawca chce przebić ofertę poprzedniego, aby zyskać dobrego pracownika. W innym wypadku ta zmiana pracodawcy by się zwyczajnie nie opłacała. Jeśli ktoś sam odchodzi z niezłej pracy i szuka od nowa, nie mając wcześniej nic "zaklepanego", to jest to moim zdaniem podejrzane. Dlatego w takim "sprawdzaniu" pracownika nie widzę nic dziwnego, nie jeden tak zaczynał, mało kto tak skończył.
Jeśli ktoś chce prowadzić działalność i zarabiać, to powinien brać pod uwagę to, że będzie miał też koszty - m.in. zatrudnienia pracownika. Chce mieć mniejsze koszty - niech sam stanie za ladą albo weźmie kogoś z rodziny za minimum albo na umowę - zlecenie. Proste. Najniższa krajowa jest ustalona na poziomie "byle nie zdechnąć" - bo za to ani żyć, ani umrzeć. Taka płaca może jest dobra dla absolwenta, który jeszcze mieszka z rodzicami i nie będzie musiał płacić rachunków, a i tak za to nie poszaleje.
Wystarczy poczytać to forum i żaden pracodawca o zdrowych zmysłach i instynkcie samozachowawczym nie zatrudni "na piękne oczy" pracownika bez okresu próbnego , na umowę o pracę i od razu z wysoką pensją . Chyba , że specjalistę w jakiejś dziedzinie . Przecież widać jak tu ludzie "szanują" pracę i pracodawców . Jak ktoś nie stara się w pracy za 1500 zł to nie zacznie się nagle starać jak mu się da 2000 zł. Nie wierzę w to - ludzie się tak z dnia na dzień nie zmieniają. Nie , wtedy to będzie się żalił , czemu nie ma 2500 zł. To kwestia podejścia i mentalności . Mało kto zdaje sobie sprawę z prostej zależności - najpierw trzeba wykazać swoją wartość a potem można oczekiwać za to gratyfikacji. A tu ludzie odwrotnie - najpierw daj a ja się zastanowię czy mi się chce pracować .
Wyjatek stanowi sytuacja, kiedy pracodawca "podkupuje" pracownika u konkurencji, ale nie robi tego w ciemno, tylko po dobrym rozeznaniu.
To prawda . Ale wtedy dokładnie wie ile ma mu zaproponować , żeby go skusić .
A potem się pracodawca dziwi że człowiek się na stanowisku nie sprawdza albo nie stara w pracy. Zatrudniając za najniższą krajową człowieka już z jakimś doświadczeniem i kwalifikacjami, bo trzeba go sprawdzić i żeby się wykazał swoją wartością, trzeba się liczyć z tym że motywacja takiego człowieka do pracy będzie spadała wprost proporcjonalnie do przepracowanego czasu i wysokości wynagrodzenia za jego pracę. Sorry Olka, ale raczej nie ma co liczyć na to że człowiek otrzymujący miesięcznie 1000 zł za swoją pracę będzie tryskał chęcią do wykazywania swojej wartości.
Sorry to znaczy że za 1000 zł+ zus to tylko siedzenie , 1400 + zus to owszem przez 4-5 miesięcy praca a potem siedzenie i 0 odpowiedzialności.To właśnie jest podejście do tryskania zachwytu przez pracodawcę o 2000 + zus nie wspomnę bo jest tak samo apetyt nam wzrósł.Gdzie logika i co dalej?
Co to jest te 1000zł, za tyle pracować to pójdzie tylko desperat, który nie ma za co chleba kupić. Kto inny w dzisiejszych czasach będzie chciał pracować za 4-5zł za godzine. Jak pracownik będzie nie zadowolony, to będzie tak jak w niektórych firmach, non stop ogłoszenia w gazecie i co 2-3 tygodnie ktoś na próbę, bo co chwila ktoś będzie rezygnował, bo jak porobi 8 godzin (przez ręce przeleci mu kilka tysięcy obrotu) i zarobi 40zł dniówkę (na dojazd i piwo po pracy starci z tego 10zł), przekalkuluje że się nie opłaci.
Desperatów Ci niestety dostatek. Przy obecnej fatalnej sytuacji na rynku pracy i bezrobociu ludzie są gotowi podjąć pracę za każde pieniądze byle mieć cokolwiek grosza. Bo jak czekają do zapłacenia rachunki, a dzieci wołają jeść to nie będziesz wybrzydzał że 1000 zł to śmieciowa pensja i nie będziesz się tak poniżał i za tyle pracował, bo to poniżej Twojej godności. No i firmy to skrzętnie wykorzystują oferując byle jakie pensje na byle jakich warunkach, bo zawsze się znajdzie ktoś chętny taką ofertę łyknąć.
Nie chodzi o goność, przecież nie mówiłem że praca za 1000 jest niegodna. Tylko się nie opłaci. No chyba że ktoś musi, ale prawda taka że nie każdy musi, i stąd w wielu firmach nabór jest non stop, bo ktoś spróbuje i odchdozi, spróbuje i odchodzi. W większości większych sieci tak, co chwile nowe twarze. Jak w sklepie z alkoholami pracownik będzie nijaki, nie spodoba się, to piwo kupi się gdzie indziej. A nietuzinkowy alkohol kupuje się raczej rzadko