A co jest w tym dziwnego, według ciebie???
Tak zrobiłam, tak chciałam i tak dałam.
Ile ty byś dał, żeby nie było dziwne: Idzie 4 osobowa rodzina i daje 100 zł plus do tego Biblię?
Biblia zazwyczaj w każdym domu katolickim jest, no, ale ta od ciebie jest bezcenna, bo z twoją dedykacją!!!
Masz rację, każdy robi jak chce. Ale nie ma co kpić z innych. Ty nie dałaś dziecku, ale rodzicom , żeby im się zwróciły chrzciny. Ale to nie o to biega. Co teraz się dzieje z ludźmi? Kasa, kasa, kasa. Ja na komunię czy chrzciny nigdy pieniędzy nie daję, bo kupuję coś wyłącznie dla dziecka. Raz dałam, bo mały zbierał na komputer i to rozumiem. Rodzicom kaska się rozejdzie a dziecko nie ma pamiątki. Słyszę jak chwalą się po komunii ile to zebrały i co im z tego ?
Ja daję zawsze pieniądze.
Dziecku nie jest potrzebna kolejna pamiątka. Przez całe swoje życie nazbiera tyle pamiątek, że będzie nimi obsypany, nie będzie wiedział co z nimi zrobić: no bo wyrzucić nie wypada.
I tak przez całe lata będzie gromadził pamiątki. Gdzie nie spojrzy tam pamiątki. I zamiast żyć teraźniejszością, będzie myślał o tym co było, bo przecież ma PAMIĄTKI!
Rodzice będą wiedzieli co zrobić z kasą - wydadzą na swoje potrzeby - trudno, ich sprawa.
A może zgromadzą wszystkie zebrane pieniądze i kupią dziecku wymarzony komputer, na który przed komunią nie było ich stać...
Bardzo dziwne masz podejście Kaja. Wiem, że się powtarzam ale swoim ostatnim wpisem upewniłaś mnie w tym, że mam rację. No cóż, widać teraz takie czasy dziwne.
Ja się też powtarzać nie zamierzam, napisałam co ja myślę na ten temat, ale każdy robi według własnego uznania.
A czasy jakie są - każdy wie.
Nie wrócimy już do czasów sprzed 20 lat.
Dostałam wtedy zegarek od chrzestnego i takiż sam prezent od chrzestnej! Prezent był NIEZWYKŁĄ pamiątką i tym bardziej go zapamiętałam.
Pamiętam go do dziś, ale czy sprawił mi radość??? To pytanie zostawiam bez odpowiedzi.
Wniosek ponadczasowy: pamiątki lubią się powtarzać!
Ja nie jestem materialistą i swoje dziecko też staram się tak wychowywać, aby nie miało przekonania, że pieniądze to najważniejsza rzecz w życiu. Być może nie pasuję do dzisiejszych czasów ale wcale nie jest mi z tym źle.
A ja dostałam rower i wieżę na komunię a na chrzciny (oczywiście tego nie pamiętam) piękną złotą bransoletkę od chrzesnej, którą zakładam do dziś. A i kolczyki i też je noszę. Fakt biżuteria była nie byle jaka, więc mam ją i noszę. Pieniądze też dostałam i rodzice kupili meble do pokoju, ale i tak by je kupili. Uważam, że powinno dawać się przemyślane prezenty bo pieniądze rodzice gdzieś i tak włożą. Ja chrześnikowi założyłam lokatę i rodzice "zmuszeni" są płacić :), ale mi podziękowali, bo stwierdzili , że gdyby co na studia się uzbiera.
Ja rowniez mam byc chrzesna za niedlugo.. i planuje dac w granicach 400-500 zl..
Na poczatku myslalam o jakiejs pamiatce - ale jak popytalam znajomych z dziecmi - to sie okazalo, ze ich dzieci czesto dostaly np. podwojny prezent (np. dwa medaliki, lancuszki itp. - z drugiej str. sama zamierzalam kupic lancuszek z medalikiem, ale jak zobaczylam ceny :o to sie przerazilam.. 1300 zl za dosc ladny ale nie przesadny komplet :o).. Wiec teraz raczej obstaje przy pieniadzach...
I nie zgadzam sie z niektorymi opiniami wczesniej - wielu rodzicow zaklada konta dla swoich dzieciakow i zbiera pieniadze.. wlasnie poczynajac od pieniedzy z chrzcin... Wiec NIEkONIECZNIE pieniadze, ktore sie da w prezencie sa jak to ktos okreslil "prezentem dla rodzicow"...
Rok temu chrzciłam córkę. Od chrzestnego dostała w prezencie 700 pln.