Tak liczy się 200 zł od osoby bo taki jest m/w koszt talerzyka w restauracji.
200 od osoby to tzw. talerzyk, a gdzie wódka i orkiestra. Mało!
jeśli was proszą -dajesz albo nie-nie jesteś zobowiązany,a że dają taka tradycja dasz ile masz -mądry zrozumie ,chytremu zawsze będzie mało i cie obmówi.
Nikt nie prosi na wesele, bo chce komuś dac pic, jeśc i orkiestrę mu zamówi, bo ma taki gest, tylko z zysku, a jak ktoś nie wierzy to naiwny jest.
1200 i możesz iśc, a jak mniej to nie zawracaj gitary, bo wstyd. A może idziemy na to samo wesele, bo też mam w najbliższym czasie. A propo wesel to byłam na weselu 4 lata temu, bo zaprosił mnie kolega z pracy to dałam 500 zł. w dwie osoby.jak mam iśc to daję, jak nie mam tyle ile trzeba to za piec!!!
Jak chcesz iśc za tyle ile myślisz to nie idż, bo Cię obiją!!!
Ludzie ogarnijcie się kto daje tyle kasy? Wszyscy tylko tak mówią,że wkładają w koperte krocie a potem okazuje się ,że są "grosze".Wiem to z doświadczenia,sama miałam niedawno wesele.TYlko ,że ja nie liczyłam na grube koperty .Ja chciałam mieć rodzinę i bliskich nie dla kasy tylko dlatego,żeby byli w tak ważnym dniu przy mni. Naiwne? Wiem ale taka jestem
A ja tam robiłam pare lat temu wesele i miałam to w nosie ile kto mi włozy w kopertę,prosiłam Boga zeby goscie dopisali,zeby impreska była fajna i zeby każdy wyszedł zadowolony z mojego wesela i miło to wspominał,byli tacy co dawali po 1000 albo i 2000 a byli i tacy co dawali prezenty arte około 100 zł ale za to bardzo przydatne które używam na codzień i mam super pamiatkę. Co z tego ze zbierzezsz kupe ksy jak bedzie beznadziejna zabawa ,goscie niezadowoleni,nie dobre jedzenie ,kiepska orkiestra itp.
To już nie pierwszy wątek na ten temat i ciągle jest to samo. Jakbym miała poczucie, ze idąc na wesele mam zapłacić sobie bilet wstępu nie mniej niż ileś tam to bym nie poszła. Ale ja wychodzę z założenia, ze skoro mnie zapraszają to chcą się ze mną podzielić swoją radością i sama tak robiłam wesele. Nie zależało mi na kasie, zresztą woleliśmy prezenty, bo teraz mamy fajne pamiątki, większość znajomych była zaraz po studiach bez fury kasy i robili prezenty składkowe i to było fajne. Gdybym usłyszała, ze ktoś nie przyszedł, bo myślała, ze oczekujemy od niego dużo pieniędzy byłoby mi przykro.
No ale niestety, większość oczekuje, że kupisz sobie "bilet wstępu" - pokryjesz koszty i zapewnisz jakiś procent zysku. Dlatego ja chodzę tylko do najbliższej rodziny, bo za min. 400 stówy to wolę sobie pojechać na fajny weekend czy nawet kilkudniowy wypad niż wydać tyle za noc popijawy przy disco-polo.
Wątki się pojawiają, bo każdy liczy, że ktoś napisze - nie dawaj nic, bo to taka nowa tradycja, dawanie kasy to wiocha.
Pozostaje się modlić, żeby nikt nas nie zapraszał.
W mojej pracy koleżanka do koleżanki:
- No wiesz i zaprosił nas na wesele.
- Ojej, współczuję, taki kłopot.
- No wiesz, myśleliśmy , że nie zaprosi, a tu masz babo placek.
Wniosek jakiś jest?