Jego wściekłość wynika raczej z tego, że kościół wyrzucił takiego choćby Lemańskiego za niezgodność głoszonych poglądów z nauczaniem kościoła (bezbożnik postulował, by nie gardzić dziećmi z in vitro i nie palić ich na stosach), a nie może ekskomunikować papieża, który o to samo prosi względem rozwodników:
Gar, co Ty robisz w takim wątku? Ośmieszyć się znowu chcesz? Żeby o czymś pisać trzeba najpierw to znać. Rozwodnicy mogą przystępować do komunii i zawsze tak było. Jedynym warunkiem jest to, aby nie być w kolejnym związku. Tyle i aż tyle. Dla Ciebie to jednak chyba za trudne ;)
O znam takich co są po rozwodzie i w innym związku i do komunii idą.
To znaczy że są hipokrytami gościu 11:26. Ja znam takich co jeżdżą bez prawa jazdy ;)
zze tez w ramach pokuty nie ma sprzątania bylby blysk a może jeszcze pomysla nad tym
przeczytaj artykuł ze zrozumieniem :) Chodzi właśnie o rozwodników żyjących w nowych związkach. Według 5 biskupów, którzy nie zgadzają się z papieżem, rozwodnik nie ma prawa ułożyć sobie życia na nowo, jeśli chce zachować przywilej przyjmowania komunii.
ps to trochę jak z gejami - też mogą przyjmować sakramenty, o ile nie są w homo-związku i nie uprawiają seksu, a gejami są tylko teoretycznie. czyli w zasadzie nigdy.
Ten wątek jest o proboszczu co to nie ma szacunku do wiernych.
W Denkowie ks proboszcz porządki robił na cmentarzu po 6 godzin dziennie. W Michale przed uroczystością proboszcz poprosił o sprzątanie kościoła i nie było problemu. Najpierw trzeba zacząć od siebie a potem wymagać od ludzi :)
Gar, tak było od wieków i nie widzę w tym nic złego. Sakrament małżeństwa jest nierozerwalny i już. Dlatego trzeba się naprawdę dobrze zastanowić zanim się zdecyduje go przyjąć. Przydatne są do tego kursy przedmałżeńskie, które tak wiele ludzi traktuje po macoszemu a to duży błąd bo właśnie na nich można dowiedzieć się o swoim potencjalnym partnerze najwięcej. Wszystko to dotyczy oczywiście ludzi wierzących, dla których zarówno sakramenty jak i Komunia Święta mają duże znaczenie. Oni z reguły rzadko się rozwodzą.
"Prokuratura oskarżyła 37-letniego Mariusza M. o zamordowanie żony, 14-letniego syna i dziewięcioletniej córki. Jak ustalono, w nocy z 16 na 17 września 2010 roku mężczyzna obudził się po północy, wziął siekierę i zaatakował rodzinę. Żona i dzieci leżeli w łóżkach, mieli na sobie pidżamy. Nie bronili się, najprawdopodobniej zginęli podczas snu. Potem Mariusz M. otworzył sobie żyły."
- pierwszy przykład z brzegu. Gdzie ta kobieta miała oczy podczas nauk przedmałżeńskich? Historiami kobiet z mężami pijakami i sadystami, którzy jak anioły byli przed ślubem, można by niebo i piekło wytapetować. Rozumiem, że lepiej dać się zatłuc niż się rozwieść, bo małżeństwo jest "nierozerwalne i już". Poza tym, skoro nawet papież rozważa zmianę kursu kościoła w tej sprawie, znaczy nie jest to takie oczywiste.
Gar, jednak nic nie rozumiesz. Nie wiem gdzie ta kobieta miała oczy, nie wiem nawet czy uczestniczyła w takich kursach. Jak zwykle manipulujesz i podniecasz się jakimiś wiadomościami o ludziach, których zupełnie nie znasz. Papież nie rozważa żadnej zmiany kursu kościoła, to tylko takim jak Ty tak się wydaje. Wiesz, żeby dyskutować na jakiś temat trzeba być dobrze w nim obeznanym a nie znać go po łebkach.
To był przykład, w komentarzach pod wiadomościami na ten temat na wszystkich możliwych portalach masz mnóstwo świadectw ludzi, którzy nie chcieli cierpieć do końca życia (ach, jakże kościół kocha cierpienie...), odeszli, odważyli się pokochać kogoś innego, lecz teraz czują się odrzuceni przez kościół. Każdy z nas zna co najmniej kilka rodzin, które są gorzką parodią sakramentu małżeństwa, mąż pije, żona się puszcza, ale są razem, bo przecież rozwód to ogień piekielny.
Papież zdaje się jest podobnego zdania:
http://wyborcza.pl/1,75477,15849337,Papiez_Franciszek_do_zony_rozwodnika__mozesz_przyjac.html
"Kiedy papież zadzwonił do Jacqueline Sabetty Lisbony z argentyńskiego San Lorenzo, telefon odebrał jej mąż. Osłupiał, gdy po drugiej stronie usłyszał "Tu Ojciec Bergoglio" (przed wyborem na papieża Franciszek był kardynałem Jorge Bergoglio, arcybiskupem Buenos Aires), po czym na prośbę papieża oddał słuchawkę żonie.
Papież wyjaśnił, że dzwoni w odpowiedzi na list, jaki kobieta do niego wysłała. Powiedział, że może "bez problemu" przystąpić do sakramentu komunii świętej, chociaż jest żoną rozwodnika. Jak podaje brytyjski dziennik "Independent", miał jej wprost powiedzieć, że "osoba rozwiedziona, nie robi nic złego, przystępując do komunii" i dodał, że "właśnie zajmuje się zmianą prawa", które zabrania rozwodnikom przyjmowania sakramentu."
Więcej:
Gar, a od kiedy to Ty jesteś taki miłosierny wobec osób, które czują się odrzucone przez Kościół, hę? Strasznie śmieszą mnie Twoje wpisy, bo wykorzystujesz niemal każdą okazję by tylko móc napisać coś złego na temat Kościoła. To jest fobia! Nie wiem czy wiesz ale takie rzeczy powinno się leczyć bo mogą się pogłębiać. Pozwól, że ludzie wierzący sami poradzą sobie z tym problemem. Osobiście nie wyobrażam sobie złamać przysięgi małżeńskiej, choćby dlatego że jest to przysięga. Jeśli jako facet nie rozumiesz takich rzeczy to znaczy że z Ciebie kalesony a nie prawdziwy chłop. Kiedyś mężczyzna miał swój honor i jeśli coś przysięgał to na wieki. Jeśli nie czuł się na siłach przysięgać to po prostu tego nie robił. Nikt nie mówi żeby cierpieć i dać sobą poniewierać. Można odejść ale nie można związać się z nikim innym, gdyż łamie się wtedy słowa PRZYSIĘGI. Dociera to do Ciebie chłopaczku czy nie za bardzo?
P.S. Czytałeś Pana Wołodyjowskiego? Wiesz jak skończył i dlaczego? Sądzę, że do takiej postawy Tobie daleko. Za cienki Bolek jesteś...Nie osądzaj więc innych bo nie masz do tego żadnego prawa.
Może to papieża powinnaś pouczać a nie mnie, hę? Biedak się pogubił i zupełnie nie wie o co w tym katolicyźmie chodzi, na szczęście niektórzy kardynałowie przywracają go do pionu. To, że uważam się za katolika, nie oznaczy, że mam być ślepy na potrzebę zmian. Kościół zmienia się cały czas, o czym świadczy choćby zbliżający się synod dotyczący spraw rodziny właśnie.
"Można odejść ale nie można związać się z nikim innym, gdyż łamie się wtedy słowa PRZYSIĘGI" - czyli jak odchodzi 25 letnia kobieta z 3 dzieci, do końca życia ma cierpieć samotność oraz sama utrzymywać siebie i dzieci do końca życia, żaden prawdziwy mężczyzna i tak nie związałby się z nią, no bo przecież ona przysięgała innemu, więc zostaje jej grzeszyć z niedorajdami. Na szczęście w tym wieku kobieta nie ma już potrzeb seksualnych, jeść też nie musi za wiele, a dzieci jak wiadomo pojedzą se mirabelek. Nigdy nie zrozumiem katolików, którzy uważają, że z ludzi można rozdzielać jak te osły z poznańskiego wybiegu.
A co do osądzania - ja wyrażam swoje zdanie, od osądów (kalesony, chłopaczku, cienki bolek) jak widać w poście powyżej jesteś ty :), ale nie będę komentował. Twój idealizujący minioną męskość styl pisania rodem z harlequinów wskazuje na kobietę lub księdza, a jedne i drugich uczono mnie szanować :)
Papież się nie pogubił tylko tacy ludzie jak Ty, którzy przekręcają za mediami jego wypowiedzi. Co to znaczy iść za potrzebą zmian? Dostosowywać wszystko do własnego wygodnictwa i egoizmu? Jak już powiedziałem, dla mnie przysięga to przysięga i od niej nie ma odwrotu. Dlatego ważne jest aby składać ją osobie o takich samych poglądach i tak samo myślących. Z tego co jednak piszesz to dla Ciebie przysięgać, to samo co splunąć. Nie uda się, to trudno, będzie następny raz. Nie rozumiesz podstaw a wdajesz się w dyskusje, które Cię przerastają. Nie będę komentował Twoich zapędów detektywistycznych bo są marne. Nie jestem ani kobietą, ani księdzem ;) Niczego też nie idealizuje. Mnie po prostu nauczono bycia konsekwentnym i honorowym. Jeśli coś komuś obiecuję, to potem się z tego nie wycofuję, a zwłaszcza jeśli coś komuś przysięgam. Jasnym jest natomiast to, iż zanim coś takiego zrobię długo zastanawiam się czy naprawdę warto i czy nie wpędzi mnie to w kłopoty. Tak więc reasumując, musisz poznać podstawy, a dopiero później dyskutować.
Nauki przedmałżeńskie są po to aby wszystko lepiej zrozumieć,przemyśleć i zastanowić się
Patrząc na tutejsze forum widać co jest najważniejsze dla nowożeńców np.jaki jest modny zespół na wesele(zagrają i pójdą sobie a żyć dalej trzeba ale o tym pomyśli się potem) jaki lokal jest najbardziej trendy(trzeba po weselu pójść do domu i ciągnąć prozę życia)z jakiego salonu suknia zamieni pannę młodą w księżniczkę(potem trzeba zostać zwykłą gospodynią domową i spłacać kredyt za to cudo)kto da ile pieniędzy w prezencie ślubnym(może chrzestny albo chrzestna bo to ich psi obowiązek)
To są główne problemy większości ludzi przystępujących do sakramentu małżeństwa.,czy po takim myśleniu dziwi kogoś tak duża liczba rozwodów.
Wypowiedź gościa który współczuje matce 25 letniej z trójką dzieci że zostanie sama i biedna będzie pozbawiona seksu jest żenująca.Dając jej prawo do dobierania sobie i zarazem zmieniania partnerów,sprawiamy dzieciom koszmar w postaci "nowych tatusiów",ale kto to będzie brał pod uwagę,ważne aby kolejne wesele było zachwycające a potem weźmie się kolejny rozwód.