To jest najciekawsze , że mieszkam w dość odległym od Ostrowca mieście , ale to zjawisko też tu wystepuje i to bardzo jaskrawie ! Cmentarze zamieniają się w salony towarzyskie , całowanie się , ochy , achy , beztroska i full luz ! Dlatego w ciszy i w skupieniu idziemy dzień wcześniej , modlimy się , zapalamy znicze , czasem jak czas pozwala ,idziemy jeszcze w Dzień Zaduszny . To jest naprawdę zastanawiajace , kiedyś , dawniej było skromniej ale tak bardziej swojsko i naturalnie , mam w Szewnie pochowaną całą rodzinę i dobrze pamiętam tamten nastrój z tamtych lat , no cóż , wszystko zmienia się nie zawsze tak jakbyśmy sobie życzyli .
Nawet jak będzie 20 stopni to futra wyciągną..........
Dokładnie. Dziś na mszy przy 18 stopniach na plusie paniusia przyszła w kożuszku.Ja jednak ubiorę się stosownie do temperatury jak zwykle.We Wszystkich Św.pójdę na cmentarz w takim celu w jakim jest to święto.Snobami nie będę się przejmować.
A mnie się wydaje , ze ktos tu bardzo przesadza. Teraz , w dzisiejszych czasach juz nie ma rewii mody. Po prostu mamy ładniejsze ubrania i takie tez zakladamy idąc na groby. Przeciez idac z wizytą do znajomych w niedzielne popołudnie tez zakładamy ładniejsze ubranie a nie to w czym chodzimy po domu. Kiedys bardziej sie to rzucało w oczy. Było wiecej futer.
Za dziecięcia mamusia wbijała mnie w futerko z baranka perskiego - nie wiem dlaczego perskiego, ale tak mówiła - i takąż czapeczkę wiązaną pod bródką, w latach młodzieńczych obowiązkowy kożuszek - przerabiany po siostrze. Nie było mowy o innym odzieniu. Nie pamiętam w czym chodzili starzy. Kłótnie i awantury o ubranie za to pamiętam doskonale.
To musisz być bardzo stara, bo ja mam prawie 50 lat i odkąd pamiętam, to 1 listopada był zawsze dniem wietrzenia futer.