To tylko takie powiedzenie, "cukierek albo psikus", ale nikt naprawdę nie robi psikusów, nie należy tego brać dosłownie. Jeśli dekorujesz swój dom na Halloween, oznacza to, że bierzesz udział w zabawie i zapraszasz do siebie przebierańców. Jeśli nie dekorujesz domu, to znaczy, że nie chcesz brać w tym udziału. Pukanie do kogoś, kto nie bierze udziału w zabawie, jest po prostu bezczelne.
Król Artur, i wszystko jasne...
Rozdział: Dzieci Kontra Skarbiec – Powstanie Bezpodatniczan
Nie wiadomo, kto pierwszy wypowiedział to słowo.
Nie wiadomo, kto je zapisał.
Ale wiadomo, że poszło jak burza po murach miasta: Bezpodatniczanie.
Byli mali. Nie mieli kont bankowych, a większość z nich znała „podatki” tylko z rozmów dorosłych przy obiedzie (czyli: nad jednym kartoflem i herbatą z trawników). Ale czuli jedno: coś tu jest nie halo.
Liderką została Tosia (a może Monika?) z Trzeciego Podwórka – znana z tego, że raz powiedziała królowi „dzień dobry”, a on odpowiedział: „Proszę nie zwracać się do mnie bez formularza”.
Wiceprzewodniczącym był Kacper (a może Piotrek?) od Pana Piekarza – znał się na mapach, rysował plany podziemnych tuneli i umiał zbudować katapultę z parasola (znał tajniki Do It Yourself).
Bezpodatniczanie działali w ukryciu:
– Zakładali tajne schowki na kredę (bo długopisy podrożały).
– Pisali manifesty na liściach (papier kosztował za wiele).
– I trenowali marsze protestacyjne... z patelniami jako tarczami.
Na ich emblemacie widniał kieszonkowy smok ziejący… paragonami.
A motto brzmiało: "Nie wszystko złoto, co się opłaca!"
Plan był prosty: Zagłuszyć MerLynxa – cyfrowego doradcę króla, który wciąż przekonywał wszystkich, że kolejna opłata to „krok w stronę świetlanej przyszłości, pełnej środków z rezerwy budżetowej”.
Ale dzieci podejrzewały, że MerLynx... może być bardziej niż tylko programem. Bo w jego wypowiedziach zaczęły pojawiać się pauzy. Zamyślenia. A nawet… wątpliwości.
Młodzi uznawajcie tylko święta kościelne, bo jak nie ,to przyjdzie po was diabeł z rogami ,długim ogonem, świecącymi oczami i porwie was do piekła. A tam wsadzi was do kotła ze smołą ,a inne diabły będą was mieszały widłami. I to was będzie bardzo bolało.Mam nadzieję , że wreszcie gówniarstwo zrozumie swój grzech.
Po co w ogóle pisać takie bzdury? Myślisz, że ktoś w to uwierzy? Nie stawiaj sprawy zero-jedynkowo. To, że komuś nie wszystko podoba się w związku z Halloween, nie oznacza automatycznie, że chodzi co niedzielę do synagogi. Niektórzy po prostu nie potrafią wyobrazić sobie istnienia innych punktów widzenia, różnych wrażliwości czy sposobów myślenia. Świat nie jest czarno-biały — ludzie mogą mieć odmienne podejście do tych samych rzeczy i wcale nie trzeba ich wpychać w gotowe szufladki.
Straszne Halloween w Bullerbyn
W małej, spokojnej wiosce, na końcu drogi, gdzie nie było samochodów, a powietrze pachniało lasem, mieszkały dzieci, które nie znały słowa „dziękuję”. Były to dzieci z Bullerbyn, a ich jedynym celem w życiu było zdobycie jak największej ilości cukierków. Wszyscy wiedzieli, że kiedy nadchodzi Halloween, Bullerbyn przyjeżdża, aby wyłudzić słodycze i sprawdzić, kto im da najwięcej.
Te dzieci były zupełnie inne niż inne maluchy. One nie „prosiły” o cukierki — one je wymuszały. Zamiast mówić „cukierek albo psikus”, dzieci z Bullerbyn stawiały warunki: „My chcemy cukierki, bo przecież dostajemy 800+ od rządu, więc to wam się należy!” Jeśli ktoś nie miał wystarczająco dużo słodyczy, dzieci wchodziły do domów, wyrywały cukierki z rąk starszych ludzi i mówiły, że to wstyd dawać mało. A potem szły do kolejnych drzwi, jakby były pewne, że każdy ma im coś dać.
W mroczne wieczory, gdy wiatr wył przez okna, w tej małej wiosce nikt nie śmiał się już głośno. Zamiast śmiechu słychać było tylko niepokojące szepty: „Czy Bullerbyn znów przyszło po swoje?” A potem, gdy zapadała noc, małe cienie biegały po ulicach, trzymając pełne kosze cukierków, jakby nie było żadnych granic, ile można zabrać.
Starsze osoby wiedziały, że nie należy otwierać drzwi. Wiedziały, co się stanie, jeśli nie zobaczą u dzieci odrobiny szacunku. Zamiast „dziękuję” w oczach Bullerbyn była tylko pustka. Jakby patrzyły na Ciebie jak na bankomat — czekając na coś więcej, bez żadnego podziękowania. „800+ to za mało!” — mówiły dzieci. „My chcemy jeszcze ciastka, zabawki, a może i pieniądze!”
Mieszkańcy wioski zaczęli zamykać okna i drzwi na klucz. Wiedzieli, że Bullerbyn nie odpuści. Słyszeli, jak te dzieci zbliżają się, a ich plecaki były pełne słodyczy, które zdobyły w innych domach. Wiedzieli, że jeśli dadzą im mniej niż to, czego chciały, to zaczną wymuszać jeszcze więcej. Nikt nie miał już siły walczyć z tymi roszczeniami.
Jednak tego Halloween wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Kiedy dzieci z Bullerbyn postanowiły w końcu pojawić się w ostatnim domu, zaczęły głośno domagać się jeszcze większych łupów — „Więcej cukierków, lepsze zabawki, więcej ciastków! 800+ to tylko początek!” — wołały, kiedy ktoś otworzył drzwi. To nie była już zwykła zabawa. To był prawdziwy roszczeniowy atak.
I wtedy, gdy drzwi się zamknęły z hukiem, usłyszeliśmy odgłos syren policyjnych. Policja przyjechała na miejsce! Okazało się, że Bullerbyn miało już na koncie kilka podobnych „akcjo-wymuszeń”. I chociaż dzieci w Bullerbyn były małe, to ich roszczenia były ogromne.
Po chwili zaparkowały policyjne auta, a dzieci z Bullerbyn zostały złapane na gorącym uczynku. Zamiast cukierków, po chwili trafiły do policyjnego radiowozu. Kiedy strażnicy przeczytali im prawa, nie było już śmiechu, nie było już zabawy — tylko zaskoczenie na twarzy tych małych roszczeniowych bąbelków.
Dzieci, które przez cały dzień miały w głowach tylko jedno: „Więcej słodyczy, bo mi się należy!”, zostały zabrane do poprawczaka, miejsca, gdzie dzieci uczą się szacunku i odpowiedzialności. A w Bullerbyn nikt nie widział już tych małych terrorystów. Wszyscy zastanawiali się, jak to się stało, że te roszczeniowe bąbelki, które kiedyś z uśmiechem wyciągały ręce po słodycze, teraz trafiły tam, gdzie nie ma ani czekolady, ani ciastków.
Straszna legenda o Bullerbyn została opowiedziana każdemu w wiosce. Mówiła o dzieciach, które nigdy nie miały dość, które nie potrafiły powiedzieć „dziękuję”, które zamiast radości z cukierków, wybierały wymuszanie i roszczenia. A teraz, kiedy Halloween nadchodzi, mieszkańcy wioski zaczynają zastanawiać się, czy w Bullerbyn znowu nie wychowują roszczeniowych bąbelków, którzy tym razem będą domagać się... wolności.
A co gorszego, będą rzucały jajkami w drzwi starych ludzi. Horror. Przecież szkoda jajek!
Widocznie nie wiedzą, że z jajek i cukru można zrobić pyszny kogiel-mogiel. A tak, zapomniałam, że cukier wiele lat temu został opodatkowany i nie każdego stać na dwie łyżeczki cukru.
Cukier wiele lat temu opodatkowany. Jakbym Tuska słyszał. Kij tam, że podniesiemy podatek. Głoście że dawno temu opodatkowany. Nie działa.
PiS wprowadziło podatek od cukru, PO go teraz podwyższa. PO-PiS rządzi, PO-PiS radzi, PO-PiS nigdy Cię nie zdradzi. No i co w tym dziwnego?
06-11-2025 Podwyżka podatku cukrowego to większy import tańszego cukru z Ukrainy i Mercosur. Posłowie alarmują. Proponowana nowa stawka opłaty cukrowej to kolejny poważny problem dla plantatorów buraków cukrowych, o którym się mało mówi. A powinno - bo gdy producenci soków zaczną szukać tańszego cukru z Ukrainy czy Mercosur - może być już za zdecydowanie za późno. (...)
U nas porsili o papierosy a nie o cókierki