Moje dwuletnie dziecko ma jakiegoś guzka nad linią szczęki, który przesuwa się pod palcem, nie jest widoczny golym okiem. Kiedyś taki podobny wyczułam z tyłu na główce, byliśmy u lekarza i powiedziała, żeby się tym nie martwić i że to zniknie. Dopóki nie rośnie to jest ok. Mówiła też, że powinno to z czasem zniknąć. Od jakiegoś czasu nie czuje tego na głowie, ale właśnie pojawił się ten nad szczęką. Martwię się co to takiego,. czy to jakiś węzeł chłonny..? Może któryś z rodziców miał podobny problem u swojego dziecka? Napiszcie jak coś wiecie na ten temat.
to węzeł chłonny!
i jak to węzeł chłonny - chłonie - dlatego występuje okresowo powiększony!
Dominiko, te guzki zawsze spędzały mi sen z oczu. Moje dziecko podobnie miało takie małe " koraliki" z tyłu główki, na szyi, czasami pod szczęką. Na szyi pojawiały się zwykle po infekcji i długo były powiększone. Robiłam badania i zawsze było ok. Konsultowałam też z lekarzem i nie było to nic groźnego. Pod szczęką syn raz miał, kiedy z zębami coś się działo. Skoro lekarz to widział to chyba nie ma powodu do niepokoju. Mój syn ma w tej chwili 20 lat i jest okazem zdrowia, ale pamiętam jak się tymi guzkami martwiłam. Jeżeli masz się martwić, to zapytaj jeszcze raz lekarza.
Oj biologie sie przespalo - wezly chlonne znajdziesz i u siebie. Ma je kazdy.
Wiem, że każdy ma węzły chlonne, ale np mi nigdy nie wyskakiwały nad linią szczęki, czy głowie.. miałam na szyji. Jak pisałam, u mojego dziecka tego na głowie już nie czuję, ale ten nad szczęką już długo się utrzymuje i przesuwa pod palcem. Znajomy miał kaszaka kiedyś, ale był on widoczny gołym okiem, zaraz pod skórą, a tych wogóle nie widać.
Powinien zawsze sprawdzać ale różnie z tym bywa. Tak samo jak każdy lekarz powinien przy każdej wizycie przeprowadzać badanie per rectum a nikt tego nie robi, no może poza urologiem i to też nie zawsze. Na zachodzie takie badanie u lekarza rodzinnego jest standartem.
Idź do lekarza, a nie pytaj się na forum pismena albo innego wróżbity.
Węzły chłonne. Moje dziecko też miało powiększone, po badaniach trafiliśmy na onkologię do Kielc. Dzięki Bogu to nic złego. Reakcja poinfekcyjna.
Mówiłam lekarce. Mam tylko wrażenie, że pediatrzy tylko umieją doradzić w sprawie przeziębienia, a z resztą gorzej bywa.