jestem zbulwersowana godzinami pracy laryngologa w przychodni za staroestwem. Szczyt wszystkiego zeby spóźnizł sie do pracy 1,5 godziny. ma pracować od 8 a przychodzi sobie na 9.30 jak gdyby nigdy nic. Czy nikt go nie kontroluje przecież biorą za to pieniądze i to nie małe. To w przedszkolech na terenie naszego miasta założyli we wszystkich przedszkolach czytniki obecności dzieciom i przcownikom i w niektórych zakładach przcy jak huta a lekarzom nie, a to dlaczego. To po co piszą że tak przyjmują dyzury w szpitalach nie mogą pokrywać się z ich pracą w przychodniach istny cyrk nie szanują pacjentów a raczej ten jeden. To nie tylko świadczy o lekarzu ale to jest wizytówka przychodni
Wszędzie tak jest ,lekarze często pracuja w kilku miejscach naraz i dojazd zajmuje czas ,czasami cos nagłego wyskoczy i sie spóżniaja .
najwyższy czas z tym skończyć, to najgorsze...............
Przeciez lekarz nie ma płacone od godziny tylko od pacjenta -po to są limity.A lekarz tez człowiek ,jesli schodzi z dyżuru ,musi dom odwiedzić ,zjeśc coś .....I tak lepszy jest motyw jak pacjentów kolejka a tu telefon i p pielegniarka oznajmia,ze jednak dzis lekarza nie będzie....jak to często się zdarza u innych .
hutnika by już zwolniono z pracy
no teraz tak, czepiają się w hucie byle gówna ,ale i dobrze bo małolaty by chcieli pieniądz a pracować się nie chce
Rozmawiamy nie o hutnikach ale o lekarzach. Po co odbiegać od tematu. Niestety przychodnie to teraz spółki i często dany lekarz jest współwłaścicielem i komu zgłaszać problem. Trochę i my pacjenci jesteśmy winni, bo nikt się nie odzywa , uważamy ich tzn lekarzy za bóg wie kogo a oni przecież to zawód czysto usługowy. ma pacjentów ma pracę, nie ma to problem.