Proszę opiszcie mi swoje doświadczenia w próbach uzyskania pomocy ze strony pracowników urzędu. Od co najmniej 20 lat staramy się uzyskać pomoc w leczeniu osoby uzależnionej od alkoholu. Mam odczucie że nasza sprawa od 20 lat jest "zamiatana pod dywan". Zostają podejmowane pewne kroki, które nigdy nie są przeprowadzone do końca. W rezultacie osoba uzależniona nigdy nie trafiła do zamkniętego ośrodka ds. uzależnień, stan się pogarsza. Po rozmowie z urzędnikiem otrzymuję informację, że nie ma przymusowego leczenia. Zmieniły się przepisy, osoba uzależniona ma prawo odmówić leczenia. To samo usłyszałam kilkanaście lat temu będąc jeszcze dzieckiem, które było ze swoją matką prosić o pomoc. Nasuwa się pytanie po co w ogóle w Urzędzie Gminy działa komisja która nic nie robi?? Czy istnieje instytucja pod którą owa komisja podlega? Jak to jest możliwe że osoba, która powinna wykazywać inicjatywę pomocy na samym początku daje mi do zrozumienia - że to nie ma sensu bo pijak pozostanie pijakiem. Bez badań odpowiednich specjalistów i terapeutów diagnoza została przez nią postawiona. Czy osoba z taką postawą powinna w ogóle pracować w tej komisji? Nie dziwię się, że rodziny zwracające się o pomoc - nie uzyskują jej. Doraźną pomoc możemy otrzymać jedynie od pogotowia i policji.
Bezradna, a czy Twój ojciec ( bo chyba o nim mowa), chce się leczyć? Bo jego dobrowolna chęć leczenia jest podstawą, aby mogła mu pomóc wymieniona przez Ciebie instytucja.To on musi chcieć chodzić na mitingi AA, lub zgłosić się na leczenie zamknięte w ośrodku w Morawicy. Jeśli on nie chce poddać się leczeniu, to co mogą zrobić Ci ludzie, o których piszesz? No co oni według Ciebie powinni zrobić? Związać go i na siłę wywieźć do Morawicy? Nie wolno im. Dopóki uzależniony nie zagraża życiu innych i swojemu, nie ma przymusowego leczenia, niestety. Gdyby robił awantury pod wpływem alkoholu, znęcał się nad rodziną, gdyby była wzywana za każdym razem policja, to myślę że dawno dostałby sądowy nakaz leczenia. Lub gdyby podjął próbę samobójczą. Widocznie nic takiego nie miało miejsca, skoro przez 20 lat pije i jest nadal z Wami. Skoro Wam, rodzinie, przez 20 lat nie udało się nakłonić ojca do leczenia, to co mogą zrobić obcy ludzie, którzy muszą działać według obowiązujących ich przepisów i ustaw?? Uważam, że Twoje pretensje są nie uzasadnione i bezpodstawne. Nie szukaj winy w innych.
Proszę przeczytać to co napisałam ze zrozumieniem. Od 20 lat były podejmowane próby leczenia, sądowy nakaz leczenia nie pomógł ponieważ żadne służby nie doprowadziły spraw do końca. Osoba o której pisze 3 dni temu uległa wypadkowi na skutek czego połamała sobie kończynę. Odmawiała pomocy medycznej - przecież ma takie prawo. Nie jestem w stanie określić czy był to wypadek samochodowy, poślizgniecie się, czy próba samobójcza. Owa instytucja ponownie nie potrafi pomóc, przecież nie wolno im pomóc połamanemu alkoholikowi prawda?. Pomocy udzielili ratownicy pogotowia ale alkoholik ze szpitala w gipsie już wyszedł i pije nadal. Nie przyjmuje leków. Czy według Ciebie nie stanowi on zagrożenia dla swojego zdrowia i życia? Prosiłam o opisanie swoich doświadczeń z ową komisją a nie o ocenianie. Ja w tej sytuacji czuję się bezradna ponieważ mam świadomość, że osobę o której piszę nie będę już odwiedzać w domu tylko na cmentarzu. Nikt nie potrafi pomóc. Wszystkie opisane przez Ciebie w 8 zdaniu sytuacje miały miejsce. "Nie szukaj winy w innych." - ja szukam pomocy nie winnych.
"Były podejmowane próby leczenia", z tego zdania wynika, że żadna próba nie udała się, bo zapewne uzależniony nie przejawiał i nadal nie przejawia ochoty na leczenie. I tu kółko się zamyka. A jeśli był sądowy nakaz leczenia, to policja powinna podjąć odpowiednie kroki, to oni są od tego, aby sądowe wyroki, nakazy były respektowane, no i oczywiście prokurator. Jeszcze jedna mała dygresja- czlowiekowi, który uległ jakiemukolwiek wypadkowi mogą pomóc tylko służby medyczne, ratownicze, a nie ludzie z gminy, oni nie są lekarzami. A jeśli z Urzędu Gminy były wystosowane jakiekolwiek decyzje, które były sprzeczne z Twoimi oczekiwaniami, to masz prawo odwołać się od takiej decyzji do SKO w Kielcach, lub napisać zażalenie.
Dziękuję za udzielenie rzetelnej informacji. Z tego co ustaliłam pałeczka zostaje odbijana pomiędzy pracownikami gminy i policji. Brak współpracy i w rezultacie pomocy.
Odpowiem krotko zadne terapie mnie nic nie daly , nie pije ponad 10lat alkoholu nawet w sladowej postaci ,dlaczego? bo tak postanowilem bo wiem ze gdybym z zaczal chociaz od jednego piwa zaczal by sie tez dramat.Wniosek z tego? alkoholikowi szkodzi pierwszy a ostatni niewidomo kiedy bedzie.
Osoba której staram się pomóc nie ma takiej siły woli :( Podziwiam Cię
Bezradno .jezeli sam alkoholik nie chce sie wiazc w garsc , nikt z nim
nie poradzi sobie.coz kopie sobie dol w ktory niedlugo wpadnie.al niedlugo znajdzie sie w straszliwych meczarniach proszc Bog o szybka smierc Jego wybor
.
W gminie Bodzechów wszystko odbywa sie za wiedzą wójta to On kreuje takie poglady ,ze alkoholik musi pozostać alkoholikiem .O n też decyduje jak są wydawane fundusze na zwalczanie alkoholizmu.Według mnie częśc z tych z tych funduszy jest ''przejadana'' przez Koła gospodyń wiejskich i Ochotnicze straże pożarne ,bo członkowie tych organizacji chetnie chodzą na wybory w przeciwieństwie do alkoholików ,którym nawet nie próbuje się pomóc.Sa alkholikami ,czy nawet bezdomnymi bo taki jest przypust boży i juz.podejrzewam ze na Radzie Gminy Bodzechów nawet nie zaistniał ten temay ,bo przecież wójt zawsze ma rację ,a Jego zona jest w dodatku radcą prawnym.
Idź z tym do sprawy dla reportera lub uwagi tvn, zacznie się chryja znajdzie się pomoc.
Cała prawda
Zglosic kontrole wydawania funduszy.