Jak ktoś jest ładny to wszędzie zrobią ładne :)))
Oj Sceptyk, żebyś wiedział w takim razie, jaka ja brzydka jestem (albo kiedyś byłam).
W jednym zakładzie (już chyba nieistniejącym albo przeniesionym) zdjęcie do dyplomu pan fotograf trzasnął mi takie, że wstydziłam się zanieść na uczelnię. Dwa dni później wykonałam powtórkę w innym punkcie i było o niebo lepiej. Wnioskuję z tego, że jednak jest różnica, gdzie się fotkę "pyknie".
No chyba, że aż tak wyładniałam przez te dwa dni :D
Ja sobie w 2007 robiłem do dowodu w "Foto Tęczy" (już nieistniejącej) na Stawkach i wyszedłem tak pięknie, że się prawie w sobie zakochałem ;-) Potem mi było potrzebne do paszportu i poszedłem w to samo miejsce, ten sam pan mi pstrykał i wyszedłem jak... denat ;-) Teraz jak go pokazuję na granicy lub lotnisku, to zawsze mam obawy, czy mnie przepuszczą :)
Zapakują do trumny i najbliższym kursem na cmentarz :D
Moje nieudane też było robione w Foto Tęczy, ale w roku 2011. Tyle, że ja się w sobie nie zakochałam. Trzymam je w szufladzie i używam, kiedy chcę, by natrętni wielbiciele się we mnie odkochiwali :D Zawsze działa :P
Jak zrobili mi zdjęcie obok Lidla w pasarzy za przystankiem, to do tej pory nie mogę się rozpoznać