Jednak nikt nie czyni tych "odkryć" dla nich samym, tak jak i nie funkcjonują one w oderwaniu od rzeczywistości, w której one funkcjonują, której dotykają, którą kształtują. Jeśli by tak było, za co byłyby te nagrody przyznawane i po co ? :))
Przepraszam, ale nie jestem w stanie dyskutować w taki sposób.
Dla mnie te odkrycia otwierają oczy na kolejne aspekty rzeczywistości. Najlepsi dostają nagrody. Kryteria przyznawania nagród są jasno opisane i zadawanie tu pytań z uśmieszkiem nic nie wnosi.
Ale jaki ma to związek z nagrodą Nobla czy jakąkolwiek inną nagrodą za odkrycia naukowe.
Panem cultro interficiam, cultrum sicco ventrem rip.
Związek zobaczyłeś ty sam, gdy napisałeś, że wszyscy czerpiemy z mądrości żydowskiej, gdyż - jak twierdzisz, Żydzi uzyskali nahwięcej nagród Nobla. Ja tylko ci wskazałam, że mądrość bez Prawdy prowadzącej do życia wcale taka mądra być nie musi...stąd ta dyskysja. :))
Zakładasz, że mądrość wymaga prawdy prowadzącej do życia? Może jakiś przykład albo dwa, bo jakoś nie trafia do mnie ta teoria.
P.S. Czy próbowałaś przetłumaczyć łacińskie zdanie "Panem cultro interficiam, cultrum sicco ventrem rip", które pojawiło się w tym wątku?
Przepraszam za zwłokę ...suszyłam włosy.
No taki właśnie, jak w tej sentencji, którą przytoczyłeś, że dać mądremu albo tylko takiemu, który się za takiego uważa, tę samą nową "zabawkę" (tu nóż), to jeden podejdzie do niej czysto użytkowo ( pokroi chleb), a drugi brawurowo (rozharata nim żołądek). Jednemu ułatwi życie, a drugiemu je zabierze. Obaj jednak wyjściowo korzystać będą z tego samego osiągnięcia. Uważającym się za bogobojnych Żydów Izraelitom, Bóg - jako pomoc w zbawieniu - zesłał Pana naszego Jezusa Chrystusa, tj. Prawdę o Sobie samym, czyli o miłości Boga do człowieka, a ci głupcy, myśląc, że ten przyszedł, by ich pogrążyć, wysłali Go na krzyż i ciągle przez to oczekują na Mesjasza. Mądrzy, tj. poganie i niektórzy Żydzi, skorzystali z tego koła ratunkowego i teraz mają życie (także wieczne).
To nie żadna stara łacińska sentencja do przytaczania, sam to zdanie wpisałem w Google Translator po polsku i zostało przetłumaczone na łacinę. Zdanie wynikowe lepiej się z powrotem tłumaczy na angielski, ale pewnie już to zostało sprawdzone, bo "brzuch" i "żołądek" często tłumaczy się jako "stomach".
Resztę twoich wywodów uznaję za bełkot oczywistości pisanych tak, żeby mądrze wyglądały. Podobnie jak moje zdanie :) Podlanych oczywiście sosem religijnym, za którym nie przepadam. Jedna Teresa też "leczyła" ludzi bólem, a sama korzystała chętnie z płatnych uśmierzaczy i opieki paliatywnej.
Na koniec napiszę, że mam wrażenie, że o ile masz coś wspólnego z propagowaniem religii, to jest w tym coś niespełnionego. Albo zaprzestanie bycia pracownikiem Watykanu, albo w ogóle nieudana aplikacja do bycia aktywną częścią tego systemu.
Swietny prztyczek w zadarty nos.Brawo.
Tibi gratias ago pro tui generis verba ;)
Salvete
Nie mam zadartego nosa. :))
No tak, bo ty przeciez taka polska"Beluczi" o orientalnej urodzie.
Nie o fizyczność chodzi. "Nie pajacuj błaźnie!".
Pamiętaj o patencie ze szpilką i o tym, że żegna się na zawsze.
W sedno.
Czy gdybym użyła wyrażenia "zdanie", zamiast sentencja ( która też jest zdaniem), byłoby dobrze ...zastanów się? Nigdzie nie napisałam stara, więc sobie nie dodawaj próbując ukryć swój fałsz. Nadto "rip" to rip ( żołądek), więc tu nie "stomach-uj" po angielsku nagle...ok? Nie cuduj, z Bożą mądrością nie wygrasz, a następnym razem, kompleksów pozbywaj się bardziej inteligentnie. W detektywa też się nie baw, bo marnie trafiasz. Ubawiłeś się jak norka tym kapuszonem, co sugeruje, że masz problem z życiem w prawdzie. :))