Seks jest mocno przereklamowany. I przecenia się jego znaczenie.
Tak naprawdę stanowi tylko jedną z wielu sfer naszego życia. Miło jest się pokochać ale bez przesady, że to najważniejsze w życiu.
O tym że seks jest mocno przereklamowany i nie jest ważny w związku może mówić tylko ktoś kto ma z nim problemy. Nie ma co dyskutować - dla jednego jest ważny, dla innego cholernie ważny, a jeszcze inny kompletnie może się bez niego obejść. Co nie zmienia faktu, że jeśli dwie osoby będące w związku nie dobiorą się do siebie pod względem temperamentu albo nie wypracują go wzajemnie do wspólnego mianownika, to na 100% w którymś momencie przerodzi się to w problem, którzy może doprowadzić do rozpadu związku, kłótni, zdrad itp.
13:49 masz rację. Jeżeli ludzie dobiorą się ze sobą pod względem temperamentów, bedą zafascynowani sobą , pożycie bedzie sprawiać im rozkosz , dawać zadowolenie , to inne sprawy można dograć i dojść do kompromisu. W sferze seksu jeżeli coś nie gra lepiej nie ryzykować i nie brnąć w taki związek , bo i tak wcześniej , czy później stanie sie on fikcją , lub się rozpadnie. Po co sprawiać sobie i drugiej osobie problem ?
Zewsząd seks nas atakuje, radio, tv, internet - wręcz do obrzydzenia. Od samego rana przy śniadaniu wysłuchujemy reklam środków na potencję i wzrost libido. Można odnieść błędne wrażenie, że ten seks to coś najważniejszego w życiu. Nie masz ochoty na seks? To znaczy że coś z tobą nie w porządku, musisz się leczyć, leć do apteki po specjalne tabletki....paranoja. Ja akurat nie mam z tym problemów, dobrze nam z mężem w tej sferze się układa ale jak patrzymy na to co teraz się dzieje to nie dziwi nas , że tyle związków się rozpada. Skoro seks uważa się za najważniejsze spoiwo związku. Wystarczy naturalny po paru latach spadek pożądania, zagrożona ciąża, pojawienie się dziecka , jakaś choroba czyli normalne życiowe sytuacje, które spychają czasowo seks na dalszy plan i...już kryzys, rozstanie - bo nie ma seksu. Okazuje się nagle, że poza łóżkiem nic tak naprawdę tych ludzi nie łączyło. Z perspektywy dwudziestu lat małżeństwa mogę powiedzieć, że owszem, seks jest fajny i daje sporo radości , spaja dwoje ludzi i ubarwia związek ale na pewno nie jest najważniejszy.
Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Są pary dla których sex niewiele znaczy 22:08 i jeśli to obojgu pasuje to w porządku. Ale nie mówcie, ze sex powinien być na końcu, może u ludzi w podeszłym wieku, ale powiedzcie to młodym ludziom.
Na samym seksie długiego związku nie da zbudować i tu się zgadzam, ale nie zgodzę że na końcu. Nie wiem, czy facetowi rzeczywiście odpowiada partnerka która to robi tylko z poczucia obowiązku. Myślę, ze każdy facet wolały mieć żonę/partnerkę, która w łóżku nie jest bierna i robi to żeby spełnić małżeński obowiązek. Wypowiedzcie się panowie, czy wg was seks w małżeństwie nie jest rzeczywiście ważny? Może ja mylę się, ponieważ uważam inaczej.
Ważny jest dla młodych ludzi, z czasem dla obojga traci na znaczeniu. Nie powinien zaś być najważniejszy bo krucha podstawa związku.
Może to nie podstawa związku, ale seks jest ważny. Ludzie w związkach, gdzie w tej sferze życia jest super, są mniej sfrustrowani, pogodni, zadowoleni. Nawet kłótnie są niestraszne, bo jak fajnie się godzić. Pozdrawiam wszystkich którzy lubią sex, a a nie uważają go za zło konieczne.
Dziwne, że tyle o seksie się trąbi jaki to ważny a dzieci coraz mniej się rodzi . Zapomnieliście po co natura dała nam popęd? To się już mści w postaci przesytu , nudy i problemów w tej sferze już u młodych. Droga donikąd.
Człowieku, co ty ciemnogród? Sex to sex a rodzicielstwo to inna rzecz. Ty uważasz, że każdy akt płciowy powinien mieć na celu prokreację? Jejku we wszystkim jest postęp a te sprawy ni jak do przodu. Najlepiej kładźmy się do łóżka w czepkach i koszulach, w których będzie dziurka na 5 minutowe zbliżenie. A o sprawach politycznych odnośnie dzieci i co ten kraj może im zaoferować nie będę pisać, bo to nie ten wątek.
Ja dziękuję za taki postęp. Postęp to według ciebie nie posiadanie dzieci ? Skutki tego "postępu" widać właśnie w postaci uzależnienia od pornografii, impotencji u młodych mężczyzn , problemów z płodnością...Postęp, dobre sobie.
Mówiąc postęp patrzyłam na to dość "szeroko" i ty dobrze wiesz o co chodziło. Może źle to ujęłam. Wiesz faceci zawsze pod tym względem mieli dobrze im było wolno przeżywać rozkosz, a kobiety które o tym mówiły, leczono na głowę, upuszczano im krew czy nawet zamykano w wariatkowie. Czerpanie przyjemności z seksu było kiedyś zarezerwowane dla mężczyzn. Nie rozmawiamy tu o pornografii tylko o czerpaniu przyjemności z seksu. Ty seks potraktowałeś, jak coś co jest tylko potrzebne do mówiąc bez owijania rozmnażania się. Nie jest to wina, że nie ma dzieci z powodu, że chcemy się kochać dlatego że sprawia nam to radość a nie dlatego żeby je posiadać. Z drugiej strony proszę cie bardzo możesz, "co rok to prorok". Nikt ci tego nie broni.
Błędnie założyłaś, że jestem mężczyzną, ciekawe czemu? Otóż mylisz się jestem kobietą i matką. Ze zdobyczy postępu należy korzystać mądrze, nie gwałcąc praw natury. Konsumpcyjny tryb życia i spełnianie wszelkich zachcianek, unikanie jakiegokolwiek wysiłku i dążenie za wszelką cenę do przyjemności skutkuje tym, że ludzi coraz mniej rzeczy cieszy. Nuda to choroba naszych czasów.
I musisz być chyba bardzo młoda naiwnie twierdząc, że dawniej tylko mężczyźni mieli prawo do przyjemności z seksu. Tę przyjemność kobiety czerpały od zawsze. Tylko teraz modne stało się trąbienie o tym wszem i wobec. I nie wiem, czy w ten sposób kobiety nie strzelają sobie w stopę odzierając tę sferę z ostatniej tajemnicy i stawiając coraz to wyższe wymagania mężczyznom co sprawia, że wielu z nich po prostu zaczyna się wycofywać.
Bardzo mądra wypowiedź, zwłaszcza ostatnie zdanie.
Masz rację gościu 22:13 sama się dziwię, dlaczego pomyślałam, że jesteś facetem. Przecież faceci lubią sex, a dla ciebie niezbyt to jest ważne. Może znów się mylę, ale tak można wywnioskować z twoich wypowiedzi. Odnosząc się do ostatniego wpisuj to, mężczyźni mogą wymagać o nas , a kobieta ma stulić uszy po sobie i być uległą, nie odzywać się i cieszyć się, że facet właśnie ją wybrał. Nie jestem młodą i naiwną dziewczyną,jestem w bardzo udanym związku ma 20 lat. Jestem w związku małżeńskim typowo partnerskim w każdej sferze życia. Każde z nas ma wymagania w stosunku do partnera ale od siebie daje też dużo.
ja z moim na 1 randce, jak wspomnę jak mnie do siebie przyciągnął było wspaniale i jest nadal... i do dziś jesteśmy szczęśliwi!
A ja dałam swojemu nawet przed pierwszą randką :D
No i czym się chwalisz poza własną głupotą?
