Szanowna Pani, proszę się nie unosić. Nie miałam nic złego na myśli, a tym bardziej nie podważam Pani kompetencji. Jednak nie jestem z Panią na "ty", więc proszę mnie "nie tykać". Nie jestem też nauczycielką, ale uważam, że tak jak w każdym zawodzie. Jak na pielęgniarkę za dużo w Pani złości. Życzę więcej dystansu i więcej życzliwości dla bliźnich.
Jak można nie pomóc swojemu dziecku przy pracy domowej w domu???
Ja też jak to nazwałaś "odrabiam" lekcje z dzieckiem. Mam mu nie pomóc, jak czegoś nie rozumie? W szkole pani nie wytłumaczy jeszcze raz, bo ją "czas goni".
Czas goni, brakuje chęci i nie zależy nauczycielowi na tym, żeby dzieciak coś z lekcji wyniósł, a rodzicowi zależy na tym, żeby dziecko umiało a nie żeby miało dobrą ocenę.
Szkoda, że dzieciakowi zależy mniej, albo wcale.
Czas goni owszem, dzieci też dużo, a rodzicom niektórym nie zależy, żeby dzieciak umiał tylko miał dobre oceny.
To chyba jakimś głupim rodzicom zależy na tym co osoba po pedagogice postawi. Trójka trójce nie=, a nauczyciele niesprawiedliwi, a nie na podstawóce kończy sie życie.
A każdy rodzic myśli, że jego dziecko to alfa i omega. Nie Ania czy Bartek,bo moje jest najlepsze i najmądrzejsze. Po prostu dzieci są różne. Jedne uczą się szybko, systematycznie i mają super wyniki, a inne od najmłodszych lat wolniej myślą, są słabsze i tak może być do końca. Tylko bezmyślny rodzic nie chce zauważyć tego i pokłada w dziecku swoje ambicje. Na marginesie. Spytaj nauczyciela czy chciałby uczyć w klasach I-III .Zapewniam cię, że nie. To jest cieżki kawałek chleba.
sreberek? czy diabełków
Księgową albo fryzjerką może zostać taka pani nauczycielka po sześćdziesiątce, albo operatorką dźwigu. 50 czy 60 lat to przecież najlepszy wiek na zdobywanie nowego zawodu. Wystarczy tylko chcieć prawda? Młodzi niech uczą małe dzieci, bo są ładni a to najważniejsze w nowoczesnej edukacji.
A kto każe zmieniać zawód w wieku lat 50 czy 60? Nauczyciel może przekwalifikować się i odejść ze szkoły w wieku lat 40. Nie widzę przeszkód. Nikt nie jest przyspawany do miejsca pracy. Skoro widzę, że w danym zawodzie nie popracuję do emerytury, to zmieniam zawód odpowiednio wcześnie.
A jak nie widzę, że nie popracuję do emerytury, bo np. lubię swoja pracę, mam sukcesy, nieźle zarabiam, to mam przekwalifikować się na księgową, której bez doświadczenia poważna firma nie zatrudni albo na fryzjerkę babrająca sie w farbach i mająca w perspektywie problemy z żylakami i kręgosłupem?
A co zrobi księgowa, żeby zwolnić miejsce nauczycielowi staremu i brzydkiemu? Przekwalifikuje się na nauczycielkę, jak będzie ładna i młoda ?
Doświadczony i młodszy??!! mch...
To nie tylko w szkolnictwie emeryci pracują. W Ostrowcu w każdej dziedzinie życia miejsca pracy są dziedziczone, od taka sobie ostrowiecka monarchia rodzinno-kolesiowska.
A no właśnie, małe dzieci powinni uczyć młodzi nauczyciele.
Starsi powinni odejść na emeryturę, ale nie mogą. Jeszcze niedawno nauczyciel odchodził na emeryturę - 50lat życia/30 lat pracy.
I to nie do nauczycieli te pretensje, że są starzy, brzydcy i nie ogarniają "żywych sreberek'. Trudno, żeby 60 letnia babka ganiała z siedmiolatkami.
A jeżeli emerytowana pani dyr.nauczycielka chce pracować to znaczy, że miała mało godzin dydaktycznych i nie musiała uganiać się z "żywymi sreberkami". po Po miesiącu na świetlicy - chęć minie.
Emerytowana nauczycielka chce pracować dlatego, bo...lubi swoją pracę, będąc już starszą panią może nadal mieć świetny kontakt z dziećmi, doświadczenie i może być naprawdę uwielbiana przez dzieci.Prywatnie taka pani ma uregulowaną sytuację rodzinną, swoje dorosłe dzieci i może w pełni poświęcić się swojej pracy. I wszystko jest dobrze, jeśli na horyzoncie nie pojawią się zakompleksieni rodzice, podważający autorytet pani,z roszczeniową postawą, mający jej za złe, że zadaje do domu pracę domową, którą dziecko powinno odrabiać pod okiem rodzica.Drodzy Rodzice, nie zdajecie sobie sprawy jaką krzywdę wyrządzacie...swojemu dziecku wieszając psy na nauczycielach! Jaką motywację do nauki ma mieć dziecko słysząc w domu, że uczą go idioci, debile, którymi nie warto się przejmować, a połowa przedmiotów i wiedza z ich zakresu do niczego nie jest potrzebna. Tam gdzie można mówić o współpracy nauczyciela i rodzica nie ma problemów z nauką czy zachowaniem dziecka w szkole. Na wywiadówki przychodzą rodzice uczniów nie sprawiających problemów. Pozostali pojawiają się tylko wtedy, gdy już nie mają wyjścia...
I jeszcze jedno szkoła uczy, ale wychowuje rodzic...Szkoła stale się zmienia, również za sprawą rodziców, zmian w podstawach programowych, kolejnych reformach oświaty i jakie efekt? Coraz bardziej agresywni, wiecznie niezadowoleni rodzice i coraz bardziej wycofani, przestraszeni nauczyciele winieni za wszystkie nieszczęścia, niepowodzenia i kataklizmy...:P
Oj, bez przesady, ja widzę agresję i niezadowolenie u nauczycieli, którzy przecież sami wybrali ten zawód. Są chamscy, potrafią wyzywać dzieciaki , traktują ucznia jak zło konieczne i co mam takiego chwalić do dziecka? Nie da się, ponieważ dzieci swój rozum mają. Ten nauczyciel, który zasługuje na szacunek zapewne go ma, bo sama takich znam. A dzieciak jak mądry to wie, ze nie dla oceny i nauczyciela się uczy i sam nadrabia to co nauczyciel powinien przekazać na lekcji. Dodam, ze czytajac tematy z nauczycielem w rolach głównych pokazujecie swój poziom naprawdę, aż żal. Aby winić rodzica, ucznia a sobie aureolkę nad główką zawiesić. Nie ma sie co dziwić, ze wszystkich innich się szanuje a nauczyciela już nie. Może ci rodzice, którzy tu na was psy wieszaja są po zawodówce, ale wy podobno bardzo wykształceni a różnicy niestety nie widać.
najpierw trzeba wychować rodziców potem ich dzieciaki jacy rodzice takie dzieci ,a że wiekszość rodziców to .............to szkoda słów