Zdałem za 2 razem. Gdyby nie stres, poszło by mi dobrze na 1 egzaminie. Ustalajcie sobie godziny egzaminu wtedy, kiedy w ciągu dnia czujecie się najlepiej. Ja pierwszy zdawałem o 8 rano- zaspany, zestresowany, mało rozgarnięty. Drugi ustawiłem na godz 11. Nie popełniłem żadnego błędu, nie było żadnych uwag, a tylko pochwały. Egzaminatorzy są spoko. Miałem dwoch rożnych i obaj byli ok. Jak zapanujesz nad stresem, a nauczyłaś się dobrze jeżdzić na kursie, to problemu nie będzie. Jecgałem Aleja- Okólna, Radwana, Sienkiewicza, Zeromskiego, Częstocice. Ludzie zdają po 7-8 razy i więcej. Uważam,że jak za 3 razem zdasz, to już będzie dobrze
Dam Ci koleżanko złotą radę, nie bierz żadnych ziółek na uspokojenie ani innych tego typu głupot, żadnych energy drinków, bo od tego tylko będzie Ci noga skakała na sprzęgle (coś o tym wiem ;-)) Nic na uspokojenie, to strasznie uśpi twoją czujność, trzeba po prostu iść i wygrać nierówną walkę z egzaminatorem, nie jest łatwo ale w końcu się uda.
Dam Ci dobrą radę. Zdaj ten egzamin.
No weź przestań, każdy się stresuje mnie mniej czy bardziej,bo sytuacji stresujących w naszym życiu nie brakuje. Stres przyjdzie,minie,ważne aby nad nim zapanować. Ja kupiłam sobie tabletki które wyciszają,ale mają wyciąg z różeńca górskiego wspomagający koncentrację. Mnie pomogły. Teraz jeżdżę dzień w dzień ,nie tylko po Ostrowcu, inne większe miasta mi nie straszne. Trzeba uwierzyć w siebie ;)
Gość 15:44 a ja się z Tobą nie zgodzę. Jakieś 3 lata temu zdawałam egzamin i też bardzo się stresowałam, bo jestem taką osobą, którą egzaminy bardzo stresują ale nigdy nie spowodowałam sytuacji zagrażającej na drodze. Stres nie odbiera mi rozumu ani nie powoduje nerwowych czy nieodpowiedzialnych zachowań. Potem gdy przyszło mi wsiąść we własny, większy samochód i wyruszyć samemu to też stres był mega. Ale nigdy nie sprowokowałam zagrożenia na drodze, nikt mnie nie strąbił, nikomu nie wyjechałam, bo mimo stresu byłam rozważna i nadal jestem rozważna.
Zdalam za 13 razem. I co? Powinnam odpuscic juz po którym? Teraz mija rok jak jezdzę. Poczatki jak to zwykle bywa , były trudne. A to bez swiateł, a to na recznym ,a to wjechałam na krawęznik przy zakręcaniu.Ale teraz juz jeżdżę i naprawde jest super. Nie wyobrazam sobie zebym teraz jechała do pracy autobusem. Nikt mnie jeszcze nie obtrąbił wiec chyba jest dobrze :)Wszystkie egzaminy oblałam tylko z mojej winy. Nie właczyłam kierunkowskazu. 6 razy nie wyjechałam z placu bo auto gasło, bo wjechałam na pachołka,nie właczyłam swiateł. Po prostu stres mnie chciał zjesc. Wystarczy powiedziec ze przez 3 miesiące schudłam 6 kg.Ale nie poddawałam się.Oblałam i wio na góre ustalic kolejny termin. Czasem nawet 2 razy w tygodniu.I wreszcie trafiłam na egzaminatora, który był tak wyluzowany , ze nie było opcji zebym i ja nie wyluzowała.I udało się :) Przejechałam cały egzamin i tylko jeden błąd. Skręt z Kolejowej w prawo w Zeromskiego wyskoczył mi kierunkowskaz i nie poprawiłam.Po przyjechaniu pod WORD pan zapytał -No i gdzie popełniła pani błąd pani kierowco? Powiedziałam mu, a on na to-gratuluję :)I tak zostałam kierowcą :) Nie ma się co zrażac. Trzeba próbowac do skutku i miec w nosie mistrzów którzy twierdzą ze w Ostrowcu nie ma opcji zeby nie zdac. No i mam ponad 40 lat wiec tym bardziej było mi cięzko. Wiadomo ze młody inaczej podchodzi do egzaminu.
Walnij ćwiartkę na odwagę i dajesz czadu xD