Dzień Hutnika był zawsze wielkim świętem nie tylko hutników z Ostrowca ale także całego miasta. Jak to dzisiaj wygląda? Czy starzy hutnicy mogą się podzielić wspomnieniami z młodszą bracią hutników? Powspominajmy wiec trochę w tym dniu świątecznym.
dziś to dzień strażaka.
To były czasy. Nigdy nie byłem hutnikiem. Ale było warto czekać, na ten dzień. Raczej trwało to kilka dni.
w 2000 lub 2001 r z okazji dnia hutnika w muzeum w Częstocicach wystąpili Grażyna Brodzińska i Bogusław Morka.
Po występie długie prywatne rozmowy i wspólne zdjęcia z artystami. To moja najcenniejsza pamiątka z bardzo wielu tzw. hutników.
Muszę trochę przypomnieć tym co nie pamiętają co oznaczało świętować w Dzień Hutnika.
1. Spartakiady sportowe nie tylko dla dorosłych ale także i dla dzieci hutników. Były to gry , zabawy zręcznościowe, biegi z przeszkodami i wszystko nie raz kończyło się swoistym balem, na którym bawiły się nie tylko dzieci ale i dorośli. Dorośli, zwłaszcza tatusiowie dokonywali niekiedy za kurtyna, za kioskiem tzw "zaszczepienia się" dla lepszego humoru.
2. Festyny dla dorosłych na boiskach szkolnych lub wynajmowanych od pobliskich klubów sportowych. Jedni grali na boisku inni kibicowali. Były to umawiane mecze pomiędzy wydziałami. Wszyscy później znakomicie bawili się po meczu przy piwie i gorącej karkówce lub kiełbasce. Zawsze na takim spotkaniu musiał być fotograf lub kamerzysta aby później przypominać sobie jak to było w Dniu Hutnika.
3. Dla kadry inżynieryjno-technicznej organizowane były odczyty naukowe na tematy przydatne hutnikom i zapraszano na nie naukowców z AGH, Politechniki Świętokrzyskiej, i innych uczelni. W każdym razie oddźwięk z tych uczelni był duży a referowane tematy bardzo ciekawe.
4. Trzeba też wspomnieć o dodatkowych bonusach dla hutników w postaci bonów żywieniowych do realizacji na festynach, a na wydziałach produkcyjnych rozdawano dodatkowo boczek. Losy tego boczku były różne i nie wszyscy donieśli go do swoich domów ale na pewno nic się nie zmarnowało. Albo była z niego porządna zagrycha albo była doskonała karma dla zwierząt i ptaków.
Podsumowując: hutnicy byli scaloną społecznością, umiejącą się doskonale bawić, być z sobą , opowiadać , słuchać. Czy może kiedyś taka atmosfera świętowania z przed lat wróci do naszego , ukochanego Ostrowca Św.?
pamiętam ten występ , rozmowę i wspólne zdjęcie z panią Brodzińską, pytała o Podszkodzie miejsce urodzenia Jej męża. Wspaniała kobieta, artystka.
To se ne vrati, niestety. Jednak kiedyś było zdecydowanie lepiej niż teraz. Obecnie tylko owczy pęd nie wiadomo za czym i po co.
orkiestra dęta budząca rano mieszkańców Ludwikowa - fajne czasy były
Gościu 09:37 taka atmosfera już nie wróci. Huta przez lokalna klikę została ograbiona nie tylko z majątku, ale też z pewnej idei szacunku dla zwykłego hutnika i jego pracy.
17.56 jak masz dowody do zglos do prokuratury, to twoj obowiazek
Kiedyś jak mieszkałem w chowie klatkowym, nie dało się przegapić dnia hutnika. Z samego rana na Kochanowskiego orkiestra dęła w trąby aż miło.
To co kgb@, z chowu klatkowego przeniosłeś się do chowu w kołchozowego?
Wieśniak, to pogardliwa nazwa członka grupy społecznej, natomiast chów kołchozowy, to kategoria mentalno-osobowościowa.