Dziecko wyszło z przedszkola z sali gdzie był wychowawca i stażystki i poszło do domu i nikt tego nie zauważył.To jest śmieszne jak pilnowane są dzieci w Przedszkolu w Ćmielowie. Zatrudnionych jest tyle stażystek i tak sobie nie radzą.W Piątek chciałam wcześniej odebrać dziecko i zamknięte było przedszkole i nie chcieli otworzyć bo dzieci im wychodzą i nawet nie wiedza.Jestem tylko Ciekawa czy pani wychowawczyni poniosła konsekwencje czy pani dyrektor jak zwykle tylko przeprosiła. Ja wiem jak pilnowane sa dzieci byłam tam na stażu.
I pilnowałaś tak samo?
Przedszkole powinno być zamknięte.
Wypadki się zdarzają.
Dziecko powinno wiedzieć, że nie może oddalić się od grupy.
Do Gościa z 22.46 ja to byłam na stażu i nie miałam odpowiedzialności za dzieci tylko byłam jako pomoc. A wychowawca odpowiada za dzieci dla Ciebie to jest wypadek ale w takim wypadku dziecko mogłoby zginąć idąc, dzieci maja różne pomysły i wyobraźnie i nigdy nie wiadomo co dziecku w głowie siedzi , sama mam 3 latka i wiem jakie ma pomysły. Chyba nie masz dzieci!
To, że byłaś jedynie na stażu nie zwalnia cię z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Stażysta ma takie same kompetencje jak pracownik z 10-letnim stażem na umowie o pracę na pełny etat.
no właśnie zwalnia mnie bo ja jako stażystka nie miałam odpowiedzialności za dzieci byłam tylko do pomocy. Takie są przepisy
"Zatrudnionych jest tyle stażystek i tak sobie nie radzą." - chyba w swoim pierwszym wpisie skrytykowałaś stażystki, a teraz o sobie piszesz, że jako stażystka nie odpowiadałaś za dzieci. Byłaś na stażu w kuchni w tym przedszkolu?
u mojej córki przedszkole jest zamknięte od 9-15, jak mama chce odebrac dziecko wcześniej to dzwoni do dyrektorki
Niestety taki przypadek może się zdarzyć. Są gryzonie, są uciekinierzy, są niejadki. Trzeba koniecznie porozmawiać z dzieckiem i wytłumaczyć, że absolutnie nie wolno samemu wychodzić z przedszkola. Oczywiście pomyśleć o dodatkowych zabezpieczeniach. Zamknięte drzwi, furtka zamykana powyżej "zasięgu ziecka".
Za czasów pięknej młodości miałam w grupie chłopca, którego rodzice prosili na wszystko, żeby na niego podwójnie uważać, bo cyklicznie ucieka. Gagatek udawał skutecznie, że już śpi, czekał aż się w domu uciszyło i wszyscy zasnęli, otwierał po stołku zamknięte drzwi i spacerował po ulicach o g 23 w pidżamie i skarpetkach aż zgarnął go patrol policji.
Pod tym względem w smyku jest dobrze. Zamek jest elektryczny, zeby wyjść trzeba wcisnąć przycisk na wysokości 1,5m, a żeby wejść podać kod numeryczny podawany rodzicom na początku roku.
a jakie konsekwencje by ciebie satysfakcjonowały? utrata pracy, grzywna kilka tys.,czy moze więzienie? Rozumiem, gdby najlepiej zwolniono wychowawce a zatrudniono ciebie....
Jeśli by chodziło o twoje dziecko to co byś zrobił gościu.?
Jedno dziecko płacze,kolejne może smutne i pani musi utulić,i.t.d. kto nie pracował z dziećmi nie rozumie tego,drzwi do przedszkola trzeba zamykać.
ludzie wy to tylko karac potraficie
Bo trzeba mieć oczy dookoła głowy i raczej każdy powinien swiadomie podejmować decyzję o takiej pracy. Tu trzeba zwolnić te osoby, które przyczynić się mogły do tragedii.
W domu rodzice mają jedno lub dwoje dzieci i nie mogą upilnować. Najłatwiej się innych osądza i proste - ukarać ! Pozdrowionka dla wychowawców.
Jakoś nie słyszałam, zeby komuś dziecko zginęło.Te ptrzedszkolanki mająwytrzeć tyłek i pilnować dzieci. Tyle. Nawet to je przerasta.
wycieranie tyłka 20:26 nie nalezy do przedszkolanki
Wprost przeciwnie. Obowiązkiem przedszkolanki jest opieka nad dziećmi, a podcieranie tyłka jak najbardziej zawiera się w pojęciu "opieki nad kimś".