Nie masz pojęcia o wychowywaniu dziecka skoro piszesz takie bzdury gościu 10:44. W niejednej pracy jest lżej.
Siedzą w domu te leniwe, co tylko mężow gonią do roboty a same w domu siedzą i robią sobie" pazurki", " rzęski " a potem z nudów wrzucają fotki na fb. Taka to jest ta wielka matczyna miłość i poświęcenie. Owszem, kilka pierwszych miesięcy, pół roku czy nawet dłużej ale 7 lat siedzieć w domu bo dziecko się rozwija? No litości... I potem wyrastają takie maminsynki zaopatrzone w siebie.
A ogarnąć mieszkanie, zrobić obiad i podstawowe czynności w domu to każda kobieta zrobi a nawet zauważyłam, że te pracujące są lepiej zorganizowane i bardziej mężów angażują do prac domowych co zresztą całej rodzinie wychodzi tylko na dobre.
Przykre że masz takie doświadczenie gościu 14:38. Nie mierz wszystkich swoją miarą. Czas spędzony z małym dzieckiem to najwspanialsze chwile w życiu.
Nikt nie pisze o siedmiu latach tylko o trzech pierwszych a jak nie to przynajmniej pierwszym roku gościu 14:38.
Znam taki przypadek. Młodsze dziecko jest teraz w 3 klasie szkoły podstawowej, starsze w ostatniej klasie. Tatuś się zarzyna, robi po godzinach, łapie dodatkowe fuchy, a żona do pracy nie pójdzie, bo przecież dziećmi musi się ktoś zająć.
Ale żeby nie było, że on ją namawia, a ona się broni przed pracą. Obojgu jest tak wygodnie (on tłumaczy, że jakby do pracy poszła, to jeszcze by ją mężczyźni podrywali, no i na ciuchy i kosmetyki trzeba byłoby wydawać więcej).
Ja sobie nie wyobrażam takiego układu. Moim zdaniem człowiek płci obojga potrzebuje aktywności zawodowej poza gospodarstwem domowym, w otoczeniu ludzi innych niż Ci, których ma na co dzień obok. Potrzebuje tego nie po to, by zrobić sobie "odpoczynek" od rodziny, ale dla równowagi psychicznej, dla rozwoju, dla poczucia, że nie tylko w kuchni może się sprawdzić.
Ale to, jak zaznaczyłam, jest moje zdanie.
Ja znam lepszy. Obydwoje biorą wszystko co się da a dzieciak siedzi sam albo z dziadkami bo rodzicom się wydaje że pieniądze wszystko załatwią.
moje ma 7 miesięcy i też bym poszła do pracy ale gdzie?
Nie wiem,gdzie to wyczytałaś gościu z 14.38,ze do 7 lat trzeba z dzieckiem siedzieć.Tam byl podany tylko przykład,ze nawet 7 letniemu dziecku brakuje matki,a co dopiero kilkumiesięcznemu maluchowi.I nie mierz wszystkich jedna miarką.Nie wszystkie matki lansują sie z nudów na fb.Ja np nawet go nie mam,bo nie jest mi do niczego potrzebny.
Ja rozumiem,ze niektórych sytuacja zmusza,aby iść do pracy 3 miesiące po porodzie,ja rozumiem,ze matki idą tez do pracy,bo duszą sie w domu z dzieckiem.Jednak każdy ma inna sytuacje,każdy jest innym człowiekiem,ma inne zasady i potrzeby.I wyzywanie nie pracujących matek leniami,jest co najmniej nie na miejscu.
Nie masz fb, ale na forum pewnie tracisz tyle czasu, co byś siedziała na etacie w pracy codzień.
A ty z 15.42,jak jesteś taka czynną zawodowo mamuśką,to w niedziele zajmij sie domem i dziećmi,a nie na forum siedzisz.
Takie właśnie sa te mlode,pracujace mamuski.Z porodówki prosto do roboty,żeby tylko dzieckiem sie nie zajmować,a jakby mogla w dzień wolny od pracy zająć sie dzieckiem,poświęcić mu troche czasu i uwagi,to na forum pisze,bo chce udowodnić jaka jest wspaniala bo pracuje.
A cóż to znowu takie wielkie zajmowanie się dzieckiem? Owszem, maluchem to tak. Ale kilkuletnie dziecko? Ono potrzebuje przede wszystkim kontaktu z rówieśnikami, z rodzeństwem. Ja nie pamiętam, żeby ktoś z dorosłych specjalnie się nami dziećmi zajmował. Całe dnie człowiek latał po dworzu z innymi dzieciakami a dorośli to mieli swoje sprawy. Lekcje też same z siostrą odrabiałyśmy, nikt z nami nie siedział nad pracą domową. Oczywiste było, że uczyć się trzeba. Studia pokończylysmy, mamy dobre zawody, swoje rodziny. Bez przesady z tym trzęsieniem się nad dzieckiem, bo to mu wcale na dobre nie wychodzi. Widać po pokoleniu dzisiejszych nastolatków, kompletnie niesamodzielne dzieciaki.
A tu mowa właśnie o maluchach,gościu z 19.50,nie o dzieciach kilkuletnich.Wątek dotyczy 1,5 miesięcznego noworodka.
19.50
Zgadzam sie z tym,co piszesz.Ja,i moje rodzeństwo tez zostalismy wychowani w ten sposób.Mama nigdy nie miała czasu dla nas,ponieważ wychowywala nas sama,musiała ciężko pracować,aby niczego nam nie brakowało.Starsze rodzeństwo wychowywalo młodsze,pomagało w lekcjach itd. Nie mogliśmy miec pretensji do mamy,ze nie ma czasu dla nas,jednak to nie znaczy,ze jej nam nie brakowało.Brakowało,i to bardzo.Brakowało rozmów z mamą,zwierzeń ze swoich dziecięcych problemów,i brakowało najnormalniejszego przytulania,czułości,posiedzenia na kolanach.Przemeczona ciezka praca i obowiązkami w domu i obejściu,najzwyczajniej nie miała na to czasu,cierpliwości i siły.Z jednej strony bylam jej wdzieczna za trud wychowania nas na ludzi samej,z drugiej nie wiem,czy chciałabym,aby moje dziecko wychowane bylo w podobny sposób.
No i trzeba tez brać pod uwagę,ze nie każdy maluszek ma starsze rodzeństwo,które sie nim zajmie.
16.38 nie tlumacz swojego prozniactwa dbałoscia o samodzielne dzieci
Próżniaki to te co siedzą w domu po kilka lat zasłaniając się dobrem dziecka. A tak naprawdę to po prostu do roboty im się nie chce iść.
07.07
Bo widocznie nie muszą,i nie idą.A ty bierz sie za robotę,bo cie wywalą,i mężuś da ci wtedy popalić.