Pociechy tak się "bawią pod niby opieką pijących na ławce opiekunów", aż niszczą urządzenia wrzeszcząc i piszcząc przy tym niesamowicie. Nas takie towarzystwo idą finanse podatników.
Gdzie jest ORMO z tamtych lat?
Bolko za młodu był ponoć wandalem i postrachem całej wsi. Mieli haki na typa i go zwerbowali do współpracy.
„Nazywanie mnie Bolkiem to dla mnie największy zaszczyt" - Lech Wałęsa https://www.youtube.com/watch?v=odTCwNLKLmI
Augentaler piskarz ? Jest taki jeden gościu co mieszka bodaj w Chinach i wziął sobie za partnerkę dziewczynę, która de facto mogła by być jego córką. Napisał on książkę pt. Polacy czyli wandalowie - ile w niej prawdy to niech historycy oceniają.
Idzie historyk z książką w ręku,
Wiedza o społeczeństwie na co dzień z nami,
Idzie historyk, w książkach zanurzony,
Zna naszą przeszłość i przyszłość przewidzi,
Oto opowiadanie pt. „Bolko z Popowa, czyli z komuną za pan brat – rzecz o tym, jak Lech Wałęsa walczył z komuną na śmierć i życie, aż w końcu ją pokonał” – w stylu nieco gawędziarskim, z odrobiną ironii, ale z zachowaniem morału i szacunku wobec historii.
Bolko z Popowa, czyli z komuną za pan brat – rzecz o tym, jak Lech Wałęsa walczył z komuną na śmierć i życie, aż w końcu ją pokonał"
Był sobie pewnego razu Bolko z Popowa, chłop nie byle jaki, bo z wąsami jak z żurnala i sercem wielkim jak stocznia gdańska. Popowo – miejscowość skromna, acz zacna, leżało na uboczu, gdzie świat toczył się powoli, ale gdzie nawet echo niosło nowiny o tym, co się w Gdańsku dzieje.
Bolko był człowiekiem prostym, lecz nie prostakiem. Czytał „Trybunę Ludu”, ale między wierszami. Słuchał radia, ale bardziej ciszy pomiędzy słowami. A że miał dar przewidywania i rozum chłopski, to wiedział: coś się święci. Coś, co pachnie nie wolnością, lecz strachem zawiniętym w czerwony sztandar.
W tym samym czasie, daleko stamtąd, w Gdańsku, Lech Wałęsa – elektryk z powołania, buntownik z przekonania – wspinał się nie tylko po drabinach, ale i po stopniach narodowego oporu. Chodził w swetrze, który mógłby być flagą narodową, gdyby tylko miał orzełka. A orzeł był – w sercu.
Bolko, jak usłyszał o strajkach, o tym, że ludzie zaczynają mówić „nie” – nie dla kartkowego mięsa, nie dla cenzury, nie dla życia w szarości – to aż go coś ścisnęło w dołku. „Toż to nasi!” – rzekł, zapalił fajkę i podjął decyzję.
Nie pojechał do Gdańska – nie miał czym. Ale w Popowie zorganizował komitet. Nazwał go Komitetem Społecznego Poparcia dla Tego Tam z Wąsem. Zrobili ulotki na powielaczu, na maszynie do pisania, którą sąsiad używał kiedyś do meldunków PZPR. Bolko pisał, a dzieci roznosiły. Milicja się krzywiła, ale w Popowie wszyscy się znali, więc jakoś to szło.
Tymczasem Lechu – jak mówili swoi – rósł w siłę. Raz siedział, raz przemawiał, raz się śmiał, raz płakał. Ale nie przestawał. Komuna nie lubiła takich jak on – niewygodnych, prawdziwych, odważnych. A Lechu miał jeszcze jedną broń – ludzi. Ludzi takich jak Bolko.
I tak to szło, miesiąc za miesiącem. Tu „Solidarność”, tam stan wojenny. Tutaj przesłuchanie, tam pielgrzymka papieska. Aż w końcu – bum! 1989. Okazało się, że można przy okrągłym stole zasiać ziarno wolności. I choć niektórym smak tej wolności nie od razu przypadł do gustu, to jednak drzwi zostały otwarte.
Bolko siedział wtedy na ganku, popijał kawę zbożową i słuchał przez radio, jak Wałęsa przemawia w Kongresie USA. „Ot, i nasz chłopak – pomyślał – elektryk z duszą stratega. A mówi tak, że i Amerykanin zrozumie.”
Morał?
Czasem wielkie zmiany zaczynają się od małych miejsc i ludzi, którzy nie mają wielkiej władzy, ale mają wielkie serca. Komuna upadła nie tylko pod ciężarem polityki, ale i dzięki temu, że tysiące Bolków z Popowa uwierzyło, że można inaczej. A Lech Wałęsa? Cóż – nie święty, ale wojownik. I czasem tylko tyle trzeba.
Jeśli chcesz, mogę dopisać jeszcze wersję bardziej literacką lub stylizowaną np. na bajkę, legendę czy satyrę.
Grzegorz Braun rozmawia z Lechem Wałęsa https://www.youtube.com/watch?v=9kVFnlapUiw
Kiszczakowa mówiła, że gen. Kiszczak mówił jej, że L. Wałęsa jest bohaterem narodowym i trzeba go chronić, i dlatego zaniosła teczkę TW Bolka do IPN.
Pisz konkretnie i treściwie: Pani Kiszczakowa mówiła też, że to jej mąż generał Czesław Kiszczak pokonał komunizm, tak? Rękami Lecha Wałęsy? Wojskowe Służby Specjalne (bezpieka wojskowa) czy jakoś tak, dokonały Zamachu Stanu... i przeprowadziły transformację ustrojową, która zakończyła się w którym roku?
ChatGPT powiedział: Tak, Pani Kiszczakowa (Maria Kiszczak) w wywiadach sugerowała, że jej mąż, gen. Czesław Kiszczak, odegrał kluczową rolę w "pokonaniu komunizmu" — czyli zaplanowanej, kontrolowanej transformacji ustrojowej. Według tej narracji, komunizm został wygaszony rękami Lecha Wałęsy i opozycji, ale pod nadzorem i kontrolą służb, w szczególności Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI) i dawnej bezpieki.
Transformacja ustrojowa – rozumiana jako proces przejścia od systemu komunistycznego do demokracji i gospodarki rynkowej – rozpoczęła się w praktyce w 1989 roku (obrady Okrągłego Stołu, wybory 4 czerwca).
Zakończyła się formalnie i symbolicznie w 1997 roku, wraz z wejściem w życie nowej Konstytucji RP (17 października 1997 r.). To wtedy ukształtował się pełny, demokratyczny ustrój prawny III Rzeczypospolitej.
Niektórzy historycy i publicyści twierdzą jednak, że transformacja była kontrolowana przez stare elity PRL, a Okrągły Stół był swoistym "sterowanym przekazaniem władzy", a nie prawdziwą rewolucją.
Jeśli są obawy o łamanie przepisów, niszczenie mienia, niewłaściwie to zgłosić na straż miejską. Nie ventować.
Nie ventować? Co to znaczy? Na myśl przychodzi mi tylko jedno. Bogdan Wenta...
Z oświadczenia Bogdana Wenty dla mediów, które jest zgodne z informacjami z Biuletynu Informacji Publicznej IPN, wynika jednoznacznie, że zakwalifikowanie w stan kadrowy ZOMO było związane z obowiązkami zawodnika sportowego w Milicyjnym Klubie Sportowym Gwardia Wybrzeże Gdańsk. Prokurator IPN nie stwierdził, by oświadczenie lustracyjne Wenty było fałszywe" – mówiła w ubiegłym tygodniu w uzasadnieniu orzeczenia sądu pierwszej instancji sędzia Barbara Dylewska. Dodała, że Wenta faktycznie był zawodnikiem w milicyjnym klubie, ale nie szkolił się na członka ZOMO, mimo że formalnie był zatrudniony na stanowisku milicjanta. źródło: oko_press
Czyli to było coś w rodzaju fikcyjnego zatrudnienia w Milicji Obywatelskiej?
Na zdjęciu: Bogdan Wenta, Jarosław Górczyński, Konrad Kroening
https://radioostrowiec.pl/2022/05/24/samorzadowcy-z-regionu-jednocza-sie-przed-wyborami/