Naprawdę maturę też można wydłużyć? o tym nie wiedziałam. Czy na studiach też ktoś bierze to pod uwagę? Co to szkoły. Czasem to jest bardzo trudne a czasem wymaga tylko dobrej woli nauczyciela. Wystarczy zastosować tzw indywidualizacje oceny, mniej pytan, ćwiczeń i zadań.
Zgadzam się z Gościem z godz.06.48,że dużo zależy od dobrej woli nauczyciela.I dziękuję za podpowiedź o zastosowaniu indywidualizacji oceniania. W przypadku mojego dziecka, te słabsze oceny dostaje z kartkówek, dużo lepsze z testów, natomiast odpowiedzi ustne zalicz celującą. I często pytanie nauczyciela, dlaczego tego nie napisałeś, przecież masz wystarczającą wiedzę, mimo,że w dzienniku istnieje informacja o dysfunkcji.Nie znaczy to, że od tych dzieci należy wymagać mniej, przeciwnie, dzieci te pracują więcej,systematycznie i dodatkowa praca w domu, aby powielać informacje zdobyte w szkole.Jeżeli sposób sprawdzania i oceniane ich wiadomości jest przystosowany do ich możliwości, wtedy chętniej się uczą.
Gratuluję udanej córki i życzę dalszych sukcesów.
Pani Ewo, ciągle Pani powtarza, że nie znamy Pani dziecka, a czy Pani zna pracę w szkole?
Wyobraźmy sobie, że robimy w klasie sprawdzian. Wszyscy piszą, Pani syn chciałby odpowiadać. Rozumiem. Tylko, że syn nie może odpowiadać kiedy klasa pisze - z wielu powodów. Nauczyciel musi pilnować piszących uczniów, czy nie ściągają. Syn rozmawiając z nauczycielem nie tylko rozpraszałby piszących, ale też odpowiadając z tego samego materiału - podpowiadał im.
Logiczne wydaje się więc znalezienie dla ucznia innego terminu. To rodzi kolejne problemy. Każdy powinien być jednak sprawdzany w tym samym terminie. Jeśli syn będzie odpowiadał po sprawdzanie to jest to nieuczciwe wobec reszty klasy, bo zna już pytania. Szybciutko znajdą się rodzice, którzy to wytkna nauczycielowi. Jeśli odwrotnie, być może syn przekaże kolegom, jakie są zadania.
Odpowiedź ustna powinna odbywać się przy świadkach, żeby nikt nie zarzucił nauczycielowi nieuczciwości. Tu rozwiązaniem może być np. odpowiedź na dodatkowej godzinie danego przedmiotu tzw. kółku czy zajęciach wyrównawczych. Inaczej ciężko to zorganizować.
Ktoś pewnie powie: przepytać na przerwie. Nauczyciel na przerwie czasem nie ma czasu iść do toalety, nie mówiąc o próbie odpytania ucznia z zakresu materiału odpowiadającego temu na sprawdzianie.
Mogłabym jeszcze wiele napisać.
Tak czy siak, życie jest brutalne, nie wszyscy będą nam sypac pod nogi płatki róż, szczególnie, że mimo chęci mogą nie mieć możliwości :)
Skoro Twoje dziecko jest takie mądre to w czym problem ? Po co ten wątek? Nauczyciele mają swoje obowiązki i przykro mi ale nie mogą całej uwagi skupiać na Twoim dziecku. Czekam, aż pójdzie na studia i zniesie zaświadczenie z poradni do profesora. Myślisz, że on specjalnie będzie traktował Twoje dziecko ? Każdy powinien radzić sobie mimo swoich wad. Prędzej da mu za to dwóje niż pomoże.
tu nie ma specjalnego traktowania tylko praca rodziców z dzieckiem
...oraz ze współpracą nauczyciela, bo to on końcowa ocenia pracę ucznia.Nie ma mowy o specjalnym traktowaniu, ponieważ byłoby to niekorzystne dla ucznia.
Zawód nauczyciela niesie za sobą również pewną misję i uważam,że kierowanie się tylko obowiązkowością nie jest korzystne dla żadnej ze stron, ani ucznia ,ani szkoły.Wtedy wykonywanie tego zawodu jest męczarnią.Ale nie o tym chcę pisać.Nie chodzi o skupianie całej uwagi na moim dziecku, ale o dostosowaniu metod nauczania i prowadzenia lekcji tak,aby była z korzyścią dla wszystkich.Sposób sprawdzania wiedzy takiego dziecka, jak jest zlecane w opinii.To chyba nie są wygórowane oczekiwania, nie ja opracowałam takie metody, a takowe są, ale specjaliści, którzy zauważyli ten problem u dzieci.
Odnośnie studiów, to proszę z kilka lat odezwać się na forum i wtedy odpowiem jak tam traktowani są studenci z takimi dysfunkcjami. Na dzień dzisiejszy tego nie wiem, ale na pewno nie będzie pisało kartkówek lub testów.Więc po co takie straszenie,jaką otrzyma ocenę i za co!
Ewa 1:13 i tu się mylisz . Będzie pisali i to nie jeden. Kologwia i egzaminy. Teraz większość jest w formie pisemnej. Ustnych jest niewiele. Powiem Pani ze nie do konca sie z Panią zgadzam. Wspolczesna szkola jest bardzo otwarta. Kiedyś sieci dysfuncyjne były traktowane inaczej i oceniane inaczej. Nikt nie patrzył ze to dysortograf tylko stawiał 2 z dyktand. To przypomina mi sytuację znajomej gdy cały czas powtarzała że nauczyciel jest do bani i stawia córce z czytania 4 a ona ta pięknie czyta. Czy oby na pewno czytała pięknie? W opinii mamy tak. Po to jest 6 stopniowa skala ocen, po to sa różne formy odpowiedzi żeby je stosować. Z pisemnej wypowiedzi jest 3-4. Z ustnej 5-6.
Dziękuję Gościowi z godz.06.45 z dokładne informacje na temat oceniania na studiach. Myślę,że Pan/i wiem to lepiej ode mnie.Jak skupiam się jeszcze na etapie , kiedy dziecko ma obowiązek szkolny.I opieram się na faktach z życia mojego i innych rodziców,którzy niestety mają taki właśnie problem. Większość z nich nawet nie próbuje zawalczyć o prawa dziecka z obawy ,że to żle odbije się na ich dziecku. Ba, panuje przeświadczenie,że nauczyciel będzie się mścił i zawsze znajdzie wiele argumentów, aby udowodnić zwłaszcza roszczeniowym rodzicom,że mają niestety lenia,kłamczucha itp. Zgadzam się co do różnych formy odpowiedzi i skali ocen, ale w praktyce to nie funkcjonuje. Może są nie liczne jednostki, które odnoszą to do dzieci dysfunkcyjnych. Wyczuwam tu aluzję pod moim adresem, ale proszę mi wierzyć,że nie działam z uporem maniaka, i nie staram się wciskać wszystkim,że moje dziecko jest naj....Znam jego możliwości ,ponieważ poświęcam mu co dziennie czas na ćwiczenia. Ono też potrafi być krytyczne wobec siebie.IQ w skalach wechslerowskich otrzymał ponad przeciętność swoich rówieśników. Potrafi ocenić, również postawę i zaangażowanie nauczyciela.Często jeżeli jest odpytywany (po moich wcześniejszych rozmowach z nauczycielem) to z takimi detalami, szukając punktu , w którym można by udowodnić,że niewiele umie. A o ocenie 6 to tylko może sobie pomarzyć, na tym etapie kształcenia.
Proszę wskazać mi konkretnie,gdzie w Ostrowcu znajdują się takie szkoły otwarte na dzieci z dysfunkcjami, w których nauczyciele współpracuje z takim dziećmi.Chętnie poślę tam swoje dziecko. Jak na razie to ta otwartość polega na jednej godzinie zajęć z pedagogiem szkolnym. Chociaż Ci mają więcej empatii do tego problemu.Chętnie służą pomocą, wsparcie, ale niestety nie mogą nic narzucić swoim kolegom i koleżanką pracujących w danej szkole.
Nie ma żadnej ironii w mojej wypowiedzi. Jednak uwazam że na Pani za duze wymagania w stosunku do szkoły. Żadna szkoła nie jest doskonała. Pani Ewo jedynie zastanawia mnie ze aż taki znaczenie przykłada Pani do ocen. Nie mają one aż takiego znaczenia. Ważne co dziecko ma w głowie. Trzymam kciuki będzie dobrze.
Rozumiem,że Gość z godz.22.01 jest pracownikiem oświaty.Opisał sytuację z własnego podwórka. Ja nie jestem związana z Oświatą i zdaję sobie sprawę jak wygląda szara rzeczywistość, ponieważ od lat obserwuję pracę nauczycieli z moim dzieckiem.Gość szczegółowo opisał mi przykładową sytuację.Ja to rozumiem, ale sama podkreśla ,że w takich sytuacjach rodzi się problem. I o tym piszę na tym forum, jest problem i dla nauczycieli i uczniów. Więc po co są poradnie i wydawanie decyzji,kiedy to wszystko okazuję się fikcją. Po co różne przepisy do których nikt się nie stosuje- chociażby ten
''Wszyscy uczniowie wymagają od nauczycieli podmiotowego podejścia i zrozumienia ich trudności. Dlatego też tak ważne jest prawidłowe rozpoznanie potrzeb uczniów i odpowiednie zaplanowanie i zorganizowanie zajęć z uwzględnieniem wykorzystywania aktywizujących metod i form pracy." Czy nie w geście szkoły leży opracowanie takich metod pracy ,odpowiednie zaplanowanie i zorganizowanie zajęć nauczyciela i ucznia, każdego ucznia,aby osiągnąć zamierzony cel. Jest to nierealne w praktyce,prawda! Świetnie i obrazowo Gość zarysował mi przebieg lekcji, więc ja podam realny przebieg zajęć.Moje dziecko pisze kartkówkę i odpowiada na 3 z 5 pytań, na 2 pozostałe nie wystarcz mu czasu wyznaczonego przez nauczyciela.Jak jest oceniane, oczywiście z faktycznego stanu.Dostaje ocenę za 3 pytania, znało odpowiedź na pozostałe, ale zabrakło czasu na napisanie.Często prosi o czas, ale słyszy,że nikogo nie będzie faworyzować.Prosi o ustną wypowiedź, słyszy,że musi mieć zaliczenia również w formie pisemnej, a w opinii są zalecenie o możliwości wyboru przez ucznia formy wypowiedzi.Wiem o takiej formie od poprzedniego Gości jaką jest indywidualizacja oceniania. Czy w praktyce to funkcjonuje, na to pytanie odpowiedzieć może tylko nauczyciel.
Jakie jest życie to wiem i moje dziecko też twardo stąpa po ziemi, przez takie traktowanie szczególnie w szkole musiało się uodpornić.
Ale dziękuję za podzielenie się swoimi refleksami na ten temat.
Proponuję jednak ukończyć studia z zakresu edukacji. Pomoże to choćby zrozumieć, że dziecko dysfunkcyjne też obowiązuje PODSTAWA programowa.
Mam skończone takie studia a czy Ty słyszałaś o takim pojęciu jak indywidualizacja nauczania uwzględniająca potrzeby dziecka?Potrzeby są specjalne lub specyficzne.Zalozycielka wątku ma rację ze walczy o swoje dziecko. Tak dziecko dysfunkcyjne obowiązuje podstawa programowa ale możne inaczej egzekwować wiedzę.Dać więcej czasu na wykonanie zadanie itd.w zaleźności jaka dysfunkcja.Nauczyciele powinni stosować się do zaleceń poradni. Ja nie twierdzę, źe to jest proste dla nauczyciela jednak da się wykonać.
Oczywiście ze funcjonuje. W klasie mojego dziecka nauczycielka zaznaczyła żeby nie porównywać ocen, gdyż ocenia wg indywidualizacji. Mówiąc prostym językiem dla jednego dziecka 3 błędy w dyktandzue to dużo a dla innego to sukces jeśli wcześniej dyktanda były pełne błędów. Na matematyce też są obowiązujące podstawowe zadania dla wszystkich oraz dodatkowe dla chętnych.
Nie określiłam płci swojego dziecka, a moje wyobrażenie ma tylko dotyczyć jednej płci dotkniętej tą dysfunkcją-w tym przypadku męskiej.
Temat uczniów z dysfunkcją okazuje się tematem kontrowersyjnym i wywołuje dużo emocji. Czytając wszystkie wypowiedzi na forum okazuje się, że większość osób, uważa dzieci z dysfunkcją rozwojową za wąską grupę uczniów z nadanymi przywilejami. Chociaż ten „przywilej” wynika z prawa, które same w sobie nie powinny być negowane, bowiem celem jest wsparcie uczniów mających trudności w uczeniu się i umożliwienie im wyrównania szans edukacyjnych do swoich rówieśników i wieku. Co do sposobu stosowania tych praw w praktyce szkolnej ma własną ocenę. Dlatego poruszyłam temat dyskryminacji w szkołach takich dzieci. Opinia poradni nie powinna być traktowana jako ,,zwolnienie lekarskie od błędów ortograficznych” ani ,,przywilej na egzaminach”, lecz posłużyć jako zachętę do pracy i podstawę do jej ukierunkowania przez osoby , które mają wpływ na kształcenie naszych dzieci. Zadawanie dziecku systematycznej dodatkowej pracy może skutecznie zablokować zazdrość innych uczniów( bo taki komentarz się pojawił na forum), a uczniowi z dysfunkcją uświadomi jego własną odpowiedzialność za problem. W mojej ocenie, stwierdzenie dysfunkcji nie zwalnia z obowiązku przełamywania trudności. Diagnoza wskazuje drogę postępowania. Skuteczność pomocy oferowanej uczniowi zależy-tak uważam- jednak od współpracy z rodzicami, szkoły ( wychowawca, nauczyciele, pedagog ) oraz poradni. Tak jest moje stanowisko, a na forum zarzucano mi, ujmę to tak „roszczeniowa mamusia”. Sądzę ,że podobne stanowisko zajmują inni rodzice, którzy mają dysfunkcyjne dziecko. Wkładam dużo pracy z moim dzieckiem, a jak już wcześniej pisałam jest to niszczone, przez placówką ,która powinna mnie wspierać i współpracować.
Niewielu jest nauczycieli bardzo dobrze wyszkolonych do tego, jak rozpoznać dysfunkcje, wiedzą też, jak należy z dotkniętymi nią uczniami pracować. Jednak nie mogą z bardzo wychylać się w swoim środowisku z wielu powodów, i dlatego niestety teoria jest bardzo daleko od praktyki, ponieważ większość słyszała lub coś tam słyszała o takim problemie. Jeszcze inni w ogóle nie zawracają sobie tym głowy, bo mają swoje obowiązki w szkole. Dlatego większość dzieci z dysfunkcjami nie lubi szkoły. Wiele dzieci, postrzegając siebie jako kogoś gorszego, izoluje się od grupy, zaczyna wagarować, gorzej się uczyć. Myśli sobie, pracuję dużo więcej nad sobą, a i tak mam gorsze oceny. Dla tych dzieci wyrażona ocena słowna czy pisemna przez nauczyciela jest bardzo ważna, która motywuje do jeszcze większej pracy nad sobą. To również próbowała przekazać na forum, a skomentowano mnie jako ”chore ambicje mamusi”.
Posłużę się przykładem. Dziecko z dysfunkcją myśli obrazami. Gdy w książce czyta słowo "motor", automatycznie przywołuje jego wygląd. Motor to realnie istniejący przedmiot, dlatego nie sprawia mu kłopotu. Ale jak ma wyobrazić sobie słowo "gdyby"? Ponieważ nie niesie ze sobą żadnego obrazu, w trakcie czytania powstaje biała plama. Ze słowem "gdyby" mózg dysfunkcyjnego dziecka sobie nie radzi. Do niczego nie pasuje. Tekst przestaje się kleić, zaczyna się dezorientacja. Dlatego powinno się przeczytać tekst głośno dziecku lub zapytać czy zrozumiało. Mam tu na myśli testy ,kartkówki, gdzie czas na odpowiedź jest ograniczony. Usprawni i ułatwi to pracę wszystkim.
Ale uważam, że dzieci z dysfunkcją rozwojową są kreatywni, mają żywą wyobraźnią, świetną intuicję i przenikliwość, większą wrażliwość na otoczenie, co zaobserwowałam u własnego dziecka. Są bardziej spostrzegawcze od swoich rówieśników. Często zauważają rzeczy, których nie widzą inni uczniowie. W przypadku mojego dziecka na początku były trudności ze zdiagnozowaniem, ponieważ z powodzeniem maskował swoje braki, zaburzenia. W poradni dowiedziałam się ,że takie dzieci dysponują często wyższą niż przeciętna inteligencją zamiast czytać, na przykład zgadują lub uczą się tekstów na pamięć i z pamięci recytują. Znane są przypadki dzieci o bardzo dobrej pamięci słuchowej, które korzystając z owej zdolności, przyswajają treść czytanego testu , wprowadzając tym samym w błąd rodziców i nauczycieli, przekonanych o tym, że dziecko opanowało umiejętność czytania. Również bardzo dobre odpowiedzi ustne i duża aktywność na zajęciach może odwracać uwagę nauczyciela od trudności ucznia związanych z opanowaniem umiejętności czytania i poprawnego pisania. Specyficzne błędy w pisaniu popełniane w okresie nauczania początkowego przez inteligentne i aktywne dzieci nauczyciele często przyjmują z zaskoczeniem i tłumaczą ich obecność, określając je mianem „dziwnych błędów”, roztrzepaniem ucznia lub brakiem umiejętności kontrolowania przebiegu własnej pracy. Dlatego zdarza się, że dysfunkcje odkrywa się późno, chociaż towarzyszy ona uczniowi od początku jego nauki szkolnej.
Trudności, jakie stawia przed uczniem dysfunkcja rozwojowa można przezwyciężyć, potrzeba do tego tylko wytrwałości i pracy. Mam na myśli trudności, a nie dysfunkcje , one będą towarzyszyć im zawsze.
Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi, ogólne wnioski zawarłam wyżej i pozostaje mi nadal pracować tak jak do tej pory sama z dzieckiem. Ale cieszę się, że zainteresowanie było duże co potwierdza moje przekonanie ,że dzieci z dysfunkcją rozwojową są problemem dla szkół, a przez to spychane na tor boczny w naszym społeczeństwie.
Uczen z dysfunkcja jest problemem dla szkoly. Najlepiej wyrzucic ze szkoly bo psuja statystyki.