Można iść do Urzędu Miasta -dział Ochrony Środowiska,dadzą ci pismo do wypełnienia ,jak wypełnisz to oddajesz i czekasz na decyzję po oględzinach bardzo miłych panów,jeżeli wydadzą pozwolenie to wycinasz,potem piszesz,że wyciąłeś i zanosisz do wydziału Środowiska lub zostawiasz w Biurze interesantów.Jeżeli to drzewa owocowe,to nie trzeba mieć pozwolenia na wycięcie,ty musisz mieć pozwolenie.
I źle piszesz, może obciąć gałęzie i konary które przechodzą na jego działkę ale po wcześniejszym poinformowaniu, najlepiej pisemnym, sąsiada żeby sam usunął gałęzie. Jeśli tego nie zrobi w wyznaczonym terminie to wtedy można obciąć ale tylko i wyłącznie do 30% powierzchni korony, która wykształciła się w trakcie całego rozwoju drzewa bo inaczej będzie to uszkodzenie drzewa i zostanie naliczana kara, jeśli drzewa rosną na granicy to są wspólną własnością i można próbować uzyskać decyzję zezwalającą na wycinkę...
heh Ty tak robisz ze przerzucasz ?:) to niezły burak z Ciebie i dziwie się że masz jeszcze wszystko całe :) u mnie sąsiad też ma drzewo że liscie spadaja na moją posesję, ale do głowy by mi nie przyszło żeby liście przerzucać. Jakbym zobaczył - koniec sąsiedztwa i coś fajnego bym im wymyślił że chyba by się wyprowadzili:)
może najwyżej przeRZucić.
No i wyszedł prawdziwy burak
niie mógł sobie wydarować, że dzieci murzynami nazwano. Jakie to zaściankowe. Typowo Polskie, udupić sąsiada. A sąsiad przeczyta wpisy na forum i będzie miał obronę.
Napisałem tutaj na forum w tej sprawie z nadzieją, że ktoś podsunie jakieś sensowne rozwiązanie niż widziałem ja.
Mój sąsiad to człowiek wulgarny, roszczeniowy i agresywny w stosunku do każdego. W okolicy sieje prawdziwy terror. Co chwilę słychać, że kogoś zaczepia, poszarpie. Historie o tym, że komuś otruł psa z czym się wcale nie krył są na porządku dziennym. W zeszłym roku na oczach dzieci przejechał siedzącego na poboczu kota. Matki, które to widziały nie miały wątpliwości, że to było celowe.
Co do drzew to nie byłoby tematu, gdyby normalnie powiedział "sąsiad z moich drzew lecą do ciebie liście, ale wypijemy kiedyś za to dobre piwko, albo raz w roku pomogę wam je zgrabić" ;albo nic by nie mówił i też byłoby dobrze.
Jednak on, gdy my je grabimy wisi na płocie i wulgarnie komentuje wszystko. Przepraszam, ale aniołowi puściłby nerwy słuchając wyzwisk od lat. Zresztą co rusz o byle co prowokuje awantury
Więc zrobiłem co zrobiłem i wcale nie jestem dumny z metody do jakiej musiałem się posunąć, ale innego rozwiązania nie widziałem.
Dziś pokazałem mu nagranie prosząc tylko o to, żeby nigdy więcej nie zachowywał się ani agresywnie, ani wulgarnie w stosunku do mojej rodziny, a nagrania nikt więcej nie zobaczy. Inaczej zrobię z niego użytek czego wcale nie chciałbym. Drzewa zostawiamy w spokoju, bo są naprawdę piękne i nie widzę powodu, żeby ucierpiały w związku z sytuacją, a mnie nic się nie stanie jak je jesienią zgrabię, ale mam nadzieję, że już bez asysty i wulgaryzmów sąsiada.
Jeżeli uważacie, że bardzo skrzywdziłem mojego sąsiada to przepraszam, ale w tym momencie tracę wiarę w ludzi i we wszystko co dobre. Pozdrawiam