Czy robicie swoim dzieciom do szkoły kanapki czy dajecie im pieniądze? Co w ogóle sądzicie na temat jedzenia jakie oferują szkolne sklepiki? Ja swojemu dziecku daję pieniądze (brak czasu na przygotowanie) chociaż wiem, że żywność sprzedawana w sklepikach nie do końca jest zdrowa, a Wy jak robicie drodzy rodzice? :) Pozdrawiam, Andrzej
Zazwyczaj robię sama. Niekiedy kupuję drożdżówkę, ale bardzo rzadko. Z tego co wiem dzieci w klasie syna przynoszą drugie śniadanie z domu. Czasem korzystają ze sklepiku. Staram się, żeby zawsze kanapka była kolorowa, zawsze jest owoc. Herbatę i wodę mają w szkole. Jednak to jest klasa młodsza. Myślę, ze w starszych dzieci kanapki uważają za obciach.
Ja mam dzieci w podstawówce i gimnazjum i dostają kanapki, tylko w wyjątkowych sutuacjach dostają pieniądze na drugie śniadanie (bo zazwyczaj je wydają na smieciowe jedzenia,ale tego się nie uniknie_)
jak to się nie uniknie???? w sklepikach szkolnych sprzedają syf.
Rodzice dbający o dzieci powinni złożyć wniosek, wręcz zażądać likwidacji sklepików szkolnych!! Jak Wy dbacie o dzieci---mówiąc że z braku czasu nie robicie im kanapek?? ile to zajmie- 2 minuty??!!! Ja zawsze robię dziecku kanapki do szkoły - z tym co lubi.
Ludzie dbajcie o dzieci, nie pozwalajcie im zjadac tablicy mendelejewa na śniadanie!!
Popieram gość 09:02, ja również dziecku robię kanapki z tym co lubi, do tego woda, owoc, czasem batonik jak ma dużo lekcji,w sklepiku szkolnym syf, chipsy, hot dogi, pizze, wszystko chemia , nie wiem z jakiej racji taki sklepik może w ogóle istnieć. Potem są problemy z tyciem dzieci,Sklepiki powinny być zlikwidowane lub całkowicie przebranżowione ale wtedy wątpię czy biznes by się opłacał,
Oj jacy oburzeni rodzice. Myślałby kto, że dzieci tylko zdrowo jadają. Wystarczy popatrzeć w koszyki co kupują pociechom w marketach lub na pełny Mc.Donald`s. Jak mi syn powiedział co rodzice dają na wycieczkę dzieciom do jedzenia, to dopiero można się za głowę złapać. W sklepikach i jest syf i są drożdżówki i nawet kanapki. Zależy co dziecko ma wpojone w domu od małego , ro kupuje
Robie kanapki codziennie, malemu to nawet herbate bo nic innego pic nie chce. Slodkie bulki bardzo sporadycznie. Wiadomo ze costam czasem kupia w sklepiku...
Robiłam na początku roku,jedna już nie robię.Nauczycielka nie wypuszcza dzieci na przerwę ,albo wypuszcza na chwilę,więc niestety czasu dzieci na jedzenie nie mają .Jedzą po lekcjach,bo są bardzo głodne.
Wierzę bo muszę! Ale bzdury rodzicu piszesz. Zapytaj się lepiej dziecka co robi przez wszystkie przerwy? A najlepiej przyjdź i zobacz, co dzieciaki wyprawiają na przerwach i nie opowiadaj głupot.
Nie musisz wierzyć.Miałam okazję czekać dwa razy aż nauczycielka wypuści dzieci na przerwę ,nie doczekałam się i weszłam do klasy pod koniec przerwy,dzieci przepisywały coś,a nauczycielka się zawstydziła i kazała im wyjść na przerwę ,ale to już był koniec przerwy.Ja też bym nie uwierzyła.Są jednak nauczycielki starej daty,które w-f zabierają na naukę polskiego i matematyki.I wyzywają dzieci od ŚMIERDZIUCHÓW.Nie uwierzysz,ale jest taka nauczycielka i niestety moje dziecko ma "przyjemność " być jej uczniem.Dyrektorka też nie wierzy,albo woli przymknąć oko.Jest taka pani i nie życzę twojemu dziecku ,żeby na nią trafiło.Moja za 2mc skończy 3klasę,ale inni będą się z tą panią męczyć.Ale fakt,inne dzieci rozrabiają na pzrerwach,klasa mojego dziecka nie ma okazji.
ale skoro mówi że śmierdziuchy to tak jest mamusiu dzieciaki są brudne śmierdzące matki nie dbają o czystość dzieci ubrania brudne przepocone skarpety sprzed kilku dni śmierdzące siekiere w klasie by powiesił a matka przy komputerze ubliża innym
Naprawdę twoje śmierdzi?Moje się kąpie codziennie i nie chodzi dwa dni w bluzce,czy bieliźnie.A ta pani swoja drogą jest bez ogłady i nikt z tym nic nie robi.Nawet gdyby te dzieci śmierdziały to n-l nie powinien wyzywac od śmierdziuchów,od wrednych i nie powinien mówić ,ze skończą jak ci spod Chełmna co po pijaku się zabili autem.Ale cóż,nauczyciele zawsze się bronią.
Widać ,że nauczycielka to pisała.Takich zdań nie kleci nikt mądry.
Mówi też,że głupki,że wredne a sama ma problem z rozwiązywaniem zadań.To też wg ciebie ok?Wg mnie osoba wychowana nie używa takich słów.Ona ciągle wyskakuje z tym,ze jej córka robi magistra i jakaż ona jest mądra i to na lekcjach takie tematy oczywiście.Zamiast w-fu mają wykład o madrości jej córki.Dziwne,że ona pracuje tyle lat w szkole.Juz ma koło 60 i pewnie jeszcze będzie gnębić dzieci kilka lat.
Domniemam ,że jesteś nauczycielką i zaciekle bronisz swoich.
Nie nie jestem 8:03 po prostu jestem mamą , ciocią. Nigdy nie słyszałam o niepuszczaniu dzieci na przerwę. Rodzice mogą teraz wiele, a ja po prostu nie lubię, gdy ktoś pisze głupoty. Nie powiem, że mojemu dziecku nie zdarzyło się wyjść an przerwę , ale jedną i to bardzo rzadko. Co z was za rodzice, że przez 3 lata nic z tym nie zrobiliście. To bardzo jest dziwne. Są wyższe władze skoro dyrektor nie reaguje. Każdą przerwę zabiera, niebywałe?!
Może nie każdą.Dzieci mają dwa razy w tg basen,więc jedzą kanapki w autobusie.Ogólnie dzieci narzekają bardzo.Dyrekcja nie reaguje,ale w sumie juz koniec tej gehenny,bo dzieci są znerwicowane i ból brzucha przed powrotem po weekendzie jest bardzo częstą dolegliwością.Ona neguje zwolnienia rodziców ,gdy dzieci chore.Koszmarna baba.Kilkoro dzieci uciekło przed nią.Nie wiem czemu tak jest ,ze ona uczy.Ona nie nadaje się w ogóle do kontaktów z dziećmi.Zero kultury,ogłady,rodzice sie jej boją.Nie potrafi udzielić informacji na żaden temat,zmieniła sobie plan lekcji,przełożyła lekcje tak,żeby się nie umęćzyła i skargi rodziców olała.Mam nadzieję ,ze trafi na odważne mamy i zrobią z tym porządek.