Mocny temat poruszyłaś. Moja żona, wydaje mi się, chyba jest zazdrosna o moją córkę (z poprzedniego). Sami nie mamy dzieci, chociaż chcemy. Ona też wcześniej nie miała. Tak czasem się "zawiesza" jak za długo gadam z córcią, albo jak jej kasę daję. Coś jest nie tak. Jeszcze nie wiem co. Myślałem sobie, że się polubią i jak jesteśmy we troje, to CHYBA wszystko ok'. Córka jest bardzo pozytywnie nastawiona do żony i ją akceptuje. To chyba wynik moich opowieści o niej. Gorzej chyba z tej drugiej strony. Mimo moich opowieści.
Do wszystkich piszących w tym wątku*: NIE WAŻNE SĄ RZECZY, PRZEDMIOTY, KASA, CZY POSIADANIE! WAŻNE SĄ UCZUCIA! TEGO NIE KUPISZ ZA PIENIĄDZE. A NAJWAŻNIEJSZE TO, TO: CO ZROBISZ DLA INNYCH!!!!
*- nie dotyczy osób urodzonych w roku chińskiej małpy, albo w znaku wodnika i bliźniąt. I tak tego nie zrozumieją.
Jak powiedział bóg: "tej nocy zażądam duszy twojej. A to coś zgromadził, czyje będzie?" ????
Ja
A ja powiem tak, sama mam podobne doświadczenia.I duzo w tych watkach prawdy nieprawdy. To ze dzieci maja nowego ojca a tamte nie to nie tylko krzywda tamtym . Ja jak zaczełam tworzyc nowy zwiaek po kilku latach po rozwodzie sama bolesnie borykałam sie z tym jak bardzo było to nie do zaakceptowania dla moich dzieci . One nie koniecznie potrzebowały nowego ojca , miały przeciez swojego.Ja potrzebowałam byc kochana i sama kochałam . Obwiniałam sie strasznie . Ze moze dopiero powinnam zrobic to za 10 lat np . jak juz beda dorosłe , ale zdrowy rozsadek kazał mnie tez myslec o sobie .Mineły jakies dwa lata kiedy sytuacja w domu zaczeła byc w miare stabilna , kiedy przestały mówic "ON", a zwyczajnie po imieniu. A ile nas to zdrowia kosztowało i nasz zwiazek nie raz wisiał na włosku to my sami wiemy najlepiej , warto mysle powalczyc o siebie , mam nadzieje....