W Polsce mamy najdroższe autostrady nie tylko pod względem ich budowy, ale także opłat. Od 2 stycznia spółka Autostrada Wielkopolska należąca do spadkobierców Jana Kulczyka podniosła po raz kolejny opłaty za przejazd płatnym 150-kilometrowym odcinkiem autostrady A2. Z komunikatu spółki wynika, że przyczyną podwyżki jest wzrost kosztów utrzymania autostrady, niezbędnych inwestycji oraz kosztów obsługi kredytów, jakie spółka ta zaciągnęła na budowę. Jeśli tak, to tłumaczenie to może świadczyć o tym, że do budowania dróg w Polsce nie potrzeba było mieć kapitału, wystarczyły kredyty, a złośliwi (i odważni) dodaliby, że i układy w rządzie polityków SLD, którzy do tej inwestycji przyznali potrzebne koncesje.
W każdym razie – do tej pory jednorazowy przejazd tym odcinkiem kosztował 57 zł, ale spółce było mało, więc bez zbędnych ceregieli podnosi opłaty. Teraz kierowcy za przejazd trzema odcinkami kulczykowej autostrady zapłacą w sumie 60 zł za 150-kilometrowy odcinek. To i tak była najdroższa autostrada w Europie, a będzie jeszcze droższa, w sieci pojawiają się porównania do innych krajów, np. Szwajcarii, gdzie za całoroczną kartę korzystania z autostrad płaci się w przeliczeniu na nasze 136 zł.
Warto przypomnieć, że na budowę płatnych autostrad wpadł Jan Kulczyk już na początku lat 90. Wtedy to wraz z Andrzejem Patalasem założył spółkę Autostrada Wielkopolska S.A. Koncesję na budowę poszczególnych odcinków spółka nieżyjącego już Kulczyka otrzymała od rządu Włodzimierza Cimoszewicza z SLD.
Na czele Stalexport Autostrady stoi Emil Wąsacz – były minister skarbu w rządzie AWS-UW
Dostaniecie milion samochodów elektrycznych od Premiera, to poza miasto nie wyjedziecie, bo się rozładują. Zapomnicie o autostradach. Będzie tanio i ciasno.
Najdroższe autostrady i drogi to dopiero podobno powstaną. Ostatnio prawie 3 mln za km drogi ekspresowej, nie autostrady. Nowy wspaniały rząd już zapomniał jak poprzedników krytykował.
ja tam za autostrady nie płacę bo nie mam samochodu a do roboty chodzę piechotą bo mnie na rower nie stać
Płacisz, bo umowa jest tak skonstruowana, że gwarantuje "doładowanie" z podatków gdyby wpływy z opłat za przejazdy był zbyt małe. Także płacisz nie mając samochodu ani roweru.
Jak w praktyce wygląda wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji ofiarowanej prywatnym spółkom przez państwo. Narzucanie cen bez żadnych większych konsekwencji i kontroli ze strony państwa. Wszystko przez konstrukcję umów. Najwięcej kontrowersji budzi umowa zawarta na zarządzanie płatnym 60-kilometrowym odcinkiem między Katowicami a Krakowem. Umowę zawarto w 1997 r. Utajnienie tej bulwersującej umowy pokazuje poniekąd, jak państwo polskie było (a zdaniem wielu osób – jest) słabe w starciu z monopolem prywatnych spółek autostradowych. Umowa zawarta została na 30 lat, ale poza tym niewiele o niej wiadomo. Do mediów jakiś czas temu trafiła informacja, że w umowie znajduje się zapis, że każde podniesienie jakości lub przepustowości dróg równoległych do A4 może być potraktowane przez prywatną spółkę jako droga konkurencyjna, co może skutkować wypłaceniem dla Stalexportu odszkodowania przez skarb państwa.
Po tych doniesieniach rząd PiS twierdził, że skłonny jest odtajnić zapisy z tej umowy. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zapowiadało nawet przeprowadzenie kontroli warunków tej umowy, ale do dziś resort zarządzany przez Andrzeja Adamczyka nie pochwalił się efektami tej kontroli, a umowa wciąż jest tajna. W mediach „rządowych” na ten temat cisza jak makiem zasiał.
I tylko Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, po informacji o kolejnej podwyżce cen za korzystanie z kulczykowej autostrady napisał na Twitterze:
Umowy na A2 (Kulczyk) i A4 (Stalexport) należy wypowiedzieć, zapłacić odszkodowania i wprowadzić winiety na autostrady jak w większości krajów Europy. Trzeba skończyć z ordynarnym i wulgarnym dojeniem Polaków, jak w jakimś bantustanie.
Ale kolego jak cytujesz, to wstaw źródło.
https://www.warszawskagazeta.pl/felietony/pawel-miter/item/5405-przypadki-autostradowe-przez-lata-panstwo-bylo-slabe-w-starciu-z-monopolem-prywatnych-spolek
Dziś Autostrady Wielkopolskie S.A Kulczyka zwróciły Skarbowi Państwa gigantyczną kwotę prawie 1,38 miliarda zł wraz z odsetkami tytułem zawyżonej rekompensaty od rządu Tuska.
W sierpniu ubiegłego roku Komisja Europejska nakazała Autostradzie Wielkopolskiej zwrócić Skarbowi Państwa 895 mln zł wraz z odsetkami. Bruksela uznała, że w latach 2005-11 spółka otrzymała od Polski zbyt wysoką rekompensatę za zmiany w prawie dotyczącym pobierania opłat za poruszanie się samochodów ciężarowych po autostradach.
https://www.dorzeczy.pl/kraj/59164/autostrada-wielkopolska-zwrocila-panstwu-gigantyczne-odszkodowanie.html
Nienasycony brukselski moloch żąda kolejnych 100 mln euro rocznie z naszych kieszeni na podwyżki dla swoich wiernych sług.
Wydawałoby się, że i tak już szokująco wysokie płace urzędników Unii Europejskiej w najbliższym czasie nie wzrosną. Ale chciwość nie ma granic, a zwykłą ludzką przyzwoitością nikt się nie przejmuje. Jak donosi Bild, eurokraci zrobili sobie miły świąteczny prezent – po 500 euro miesięcznie podwyżki na głowę.
6-ciu wiceszefów Komisji Europejskiej dostanie dodatkowo po 450 euro (pensja 30.317 euro), a szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i szef Rady Europejskiej Donald Tusk – po 500 euro i będą zarabiać po 32.200 euro miesięcznie na czysto po zapłaceniu podatku. Oznacza to pensje równowartości 135,3 tys. PLN netto miesięcznie.
KOMISJA REPRYWATYZACYJNA Ponad 119 mln zł odszkodowania warszawski ratusz wypłacił w latach 2010–2015 klientom mecenasa Roberta N. i jego siostry Marzeny K., byłej urzędniczki resortu sprawiedliwości, którzy są zamieszani w aferę reprywatyzacyjną. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne nieprawidłowości związane z bezprawnym przejmowaniem kamienic.
Komisja weryfikacyjna przygotowała raport dotyczący odszkodowań, jakie miasto wypłaciło klientom Roberta N. i jego siostry Marzeny K., którzy przybywają obecnie w areszcie za przekręty reprywatyzacyjne. Okazało się, że w latach 2010–2015 wypłacono ponad 119 mln zł za sto nieruchomości. – To jest jeden wielki skandal. Te środki mogły zostać przeznaczone m.in. na inwestycje w stolicy. Dlatego Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, powinna się podać do dymisji – mówił podczas wczorajszej konferencji prasowej Patryk Jaki, przewodniczący komisji i wiceminister sprawiedliwości.
Tymczasem na jaw wychodzą kolejne nieprawidłowości związane z aferą reprywatyzacyjną. Chodzi o kamienice przy ul. Hożej 23/25, Hożej 25 i Hożej 25a. Budynki przejął Marek M., jeden z najbogatszych handlarzy roszczeniami, za jedyne 500 zł. Wspomniana decyzja miała być wydana na podstawie sfałszowanego testamentu. Portal wPolityce.pl ujawnił opinię biegłego grafologa, która potwierdza te informacje. Marek M., ubiegając się o przyznanie mu nieruchomości, posługiwał się rzekomym testamentem Zofii Markiewicz, prawowitej właścicielki, która miała przepisać kamienicę na Krystynę B., swoją szwagierkę. Jednak według dokumentów z 1997 r. Zofia Markiewicz zmarła bezpotomnie 7 maja 1968 r., a jedynym spadkobiercą po niej jest skarb państwa. Biegła ustaliła, że testament nie został napisany ręką Zofii Markiewicz. Badanie próbki pisma wykazało, że dokument spreparowała kobieta, która została wskazana jako spadkobierczyni w tym testamencie. Treść wniosku z 1997 r. natomiast nie została zbadana przez urzędników warszawskiego ratusza.
Wczoraj komisja weryfikacyjna zwróciła wszystkie wspomniane kamienice miastu. Decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności. W sprawie Hożej 25 Prokuratura Regionalna we Wrocławiu postawiła już zarzuty pięciu urzędnikom warszawskiego ratusza. Chodzi m.in. o Jakuba R., byłego zastępcę dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami, który w 2012 r. wydał decyzję zwrotową Markowi M
Bajki dla ciemnego ludu.
Jaki pięknie tuszuje udział PISu w tym procederze.
Skoro PiS pachnie brał w tym procederze to co robiła przez tyle lat bufetowa aby to ukrócić debilu.Jakbyś zadał sobie trud i oglądał komisję na żywo to byś wiedział ze twoja bezczelna teza została obalona.Ale jak się czerpie wiedzę z gówna prawda (GW)No cóż, debile tak mają
Hahaha,spójrz w lusterko a zobaczysz czerwonego komu ha w całej okazałości, postami nie zakrzywisz rzeczywistości potoku Stalina
Pismem (05:54), masz racje, w PISie nie potrafią opowiadać bajek. Najlepszy był w tym nasz "krul europy", ale ostatnio i on zaczyna coś szwankować. No cóż, czas.... to chyba wszystkich musi dotknąć.
Mimo wszystko pozdrawiam starego druha !!!
Kłamiesz jak zwykle
"Cała sprawa zaczęła się w 2005 r., kiedy to Polska zmieniła przepisy dotyczące pojazdów ciężarowych, które były podwójnie obciążane opłatami za korzystanie z naszych autostrad (było to niezgodne z przepisami unijnymi). Zgodnie ze starymi zasadami pojazdy ciężarowe podlegały zarówno opłacie ryczałtowej (tzw. winieta), jak i opłatom autostradowym. W wyniku zmiany przepisów zostały zwolnione z opłat autostradowych.
Ówczesne władze naszego kraju postanowiły jednocześnie zrekompensować posiadaczom koncesji na autostrady utratę dochodów, wprowadzając tzw. myto wirtualne. Zostało to uzgodnione z każdym posiadaczem koncesji oddzielnie. W przypadku AW SA zgodzono się na utrzymanie wewnętrznej stopy zwrotu przedsiębiorstwa, związanej z inwestycją w autostradę A2 na tym samym poziomie, co przed zwolnieniem ciężarówek z opłat.
W sierpniu 2012 r. polskie władze zgłosiły Komisji, że wypłaciły zbyt wysokie rekompensaty na rzecz AW SA. Zdaniem Warszawy AW SA zawyżyła swoją wewnętrzną stopę zwrotu, korzystając z przestarzałego badania na temat ruchu drogowego i dochodów. Zamiast skorzystać z najbardziej aktualnego badania z 2004 r., AW SA powołała się na badanie z 1999 r. W badaniu z 1999 r. oszacowano znacznie wyższy poziom ruchu i przychodów, a tym samym większą oczekiwaną rentowność.
W rezultacie - jak wskazała Komisja - kwoty rekompensaty przekroczyły dochód, jaki AW SA byłaby zdolna wygenerować z opłat za pojazdy ciężarowe. Nadpłata wyniosła 895 mln zł w okresie od 1 września 2005 r. do 30 czerwca 2011 r.
Dochodzenie KE w tej sprawie toczyło się od połowy 2014 r."
za money