Skoro sąd prosił o te sprawozdania to znaczy że wiedział co chce Alicjo. Nie broń już tak tego Owsiaka bo jak widać sporo ma za uszami, skoro bał się pokazać to, o co prosił sąd. Ja mu już nie ufam i tyle.
Skoro były takie ważne, dlaczego sąd go nie ukarał? I co niby miałyby wnieść do sprawy o wolność słowa? Ciekawe zresztą, że w sprawie o zniesławienie to ZNIESŁAWIONY ma udowadniać, że nie jest złodziejem ani hieną cmentarną, a nie ten co go oskrażył.
dlaczegop sąd nie ukarał Owsiaka za niedostarczenie dokumentów - nie wiem.,
Co nie zmienia faktu - że Owsiak tych dokumentów pokazac nie chce...
Chce tylko poprosił o biegłego rewidenta.
aha, czyli to Owsiak ustala zasady prowadzenia procesu w niezawisłym sądzie ?
i tylko wtedy wykonuje polecenia sędziego, jak są zgodne z jego własną wolą ?
Niedługo się okaże, że jeśli sędzia zada "niewygodne" pytanie, to koledzy pana Jurka (ci w dresikach) "pomogą" sędziemy opuścić salę ?
Hahaha ... dobre :)
"Czy Owsiakowi goryle (wyrzucający dziennikarza z konferencji prasowej za zadanie niewygodnego pytania) też są opłacani z pieniędzy wrzucanych na leczenie chorych noworodków?"
Owsiak z własnej kieszeni zapewne im nie zapłaci
to pewnie "wolontariusze" byli :)
"O tym, jak to samo wyglądało w wykonaniu Michała Rachonia, pisze rzecznik TVP Jacek Rakowiecki: "Pan Rachoń pod koniec konferencji dotyczącej wyłącznie finału Orkiestry zgłosił się z pytaniem o działalność biznesową Jerzego Owsiaka. Owsiak odpowiedział mu, że tu i teraz nie będzie odpowiadał na takie pytania. Wtedy p. Rachoń zaczął swoje pytanie powtarzać jak nakręcona katarynka, cały czas nagrywając i filmując a to siebie, a to Owsiaka, a to bezpośrednie otoczenie. Nie przerywał tej wręcz już obsesyjnej czynności, kiedy Owsiak wyraźnie powiedział, że prosi go o opuszczenie sali".
"Jego zachowanie przestało być zachowaniem dziennikarza, a stało się zachowaniem dzikiego happenera lub po prostu osoby, która całkowicie świadomie prowokuje i prze do konfliktu" - konkluduje Rakowiecki.
ps interesujący przykład manipulacji zastosowanej przez blogera w sprawie "samozatrudnienia" się żony Owsiaka w fundacji, podejrzewam że inne jego rewelacje są oparte na podobnym mechaniźmie:
http://www.wosp.org.pl/fundacja/aktualnosci/oswiadczenie_zarzadu_fundacji_wosp_ws_hejterow
"Dokument ten został przekazany Sądowi Rejonowemu w Złotoryi w trakcie procesu WOŚP i Jerzego Owsiaka przeciw Piotrowi Wielguckiemu. Tyle tylko, że do sądu trafił dokument w całości liczący trzy strony. Nie był to też jedyny dokument, który obrazował proces podjęcia decyzji o zatrudnieniu Lidii Owsiak. Publikacja Piotra Wielguckiego ukazała za to tylko jedną, ostatnią stronę dokumentu, pomijając całość, która nijak nie pasowała do tez twórców publikacji."
A widziałaś to?
Miał prawo o to prosić. Każdy ma takie prawo.
Może dlatego go nie ukarał, że nie była to sprawa karna tylko cywilna i powództwo składał właśnie Owsiak.
To Owsiak właśnie miał wykazać "Matce Kurka", że pisze na swoim blogu nieprawdę. Więc to w gestii Owsiaka było przekazać takie dowody jakie uznał za słuszne, aby wskazać kłam blogera. Sąd nie mógł nakazać nic Owsiakowi, gdyż nie była to sprawa karna i nie przeciwko niemu toczył się cały proces. Jeśli więc Owsiak nie zdecydował się na użycie ksiąg jako dowodów to sąd nie mógł go zmusić.
Proste? Chyba dla niektórych nie.
dokładnie
W PL póki co istnieje domniemanie niewinności.
Jeśli Owsiak oskarżał blogera, to powinien przedstawić dowody jego winy - czyli powinien uwiarygodnić swoje oskarżenia.
Sąd nie może bazować na tym, że bloger powie to, a Owsiak tamto.
Dlatego sąd chciał się zapoznać ze stanem faktycznym i w tym sensie - powiedziąłbym, że nawet chciał pomóc Owsiakowi, aby pokazał: patrzcie, to są wszystkie dokumenty o które prosił sąd - zobaczcie, że tam nie ma nic nieprawidłowego. Przeczytajcie te dokumenty i będziecie wiedzieli, żę MatkaKurka kłamie.
Jednak - Owsiak jakoś nie chciał skorzystać z szansy, aby uwiarygodnić swoje oskarżenia.... czy sąd ma go karać za to, że nie chce przedstawić wszystkich swoich dowodów ?
Przecież to powinno być w interesie Owsiaka.... jednak on sam uznał, że lepiej tych dokumentów nie pokazywać...
Gdybyście czytali to uzasadnienie, którym tak machacie mi przed nosem, to pewnie wiedzielibyście, że sąd uznał, że bloger nie przekroczył granicy wolności słowa. Nie uznał, że napisał prawdę, nieprawdę, ani też że Owsiak jest winny albo niewinny. Stwierdził, że oskarżenia zarówno ze strony Owsiaka jak i kurki są ich opiniami. Gdyby bloger pisał np., że Wośp zebrało 100 miliardów i kupiło tylko worek na ziemniaki do szpitalnej stołówki, mimo że jest to nieprawda łatwa do sprawdzenia w ogólnie dostępnej dokumentacji, też w opini sądu byłoby to tylko jego opinią i alegorią, do której poeta pełne prawo ma. Gdyby uznał go za winnego, wtedy napisanie np. że Tusk uciekł do Brukseli wyjąć parę milionów, czyli w podobnym tonie, też byłoby przestępstwem. A tak mieści sie w granicach wolności słowa i dopuszczalnej krytyki.
Ciekawe też, że "domniemanie niewinności" dotyczy Waszym zdaniem tylko blogera, bo względem Owsiaka jakoś go nie stosujecie.
Kto kogo podał do sądu? Owsiak blogera czy blogier Owsiaka? Tak jak obowiązkiem prokuratora jest udowodnić oskarżonemu winę, tak rolą Owsiaka było udowodnić winę blogierowi. To nie był sąd nad Owsiakiem tylko nad blogierem. Owsiak był oskarżającym. Sąd stwierdził tylko (ponieważ w pozwie cywilnym, a nie karnym rozpatrywał sprawę), że w świetle przedstawionych dowodów nie widzi, aby blogier pisząc swoje opinie na temat WOŚP mijał się z prawdą. Trochę życzliwości dla faktów.
Życiowym celem blogera jest natomiast udowodnienie winy Owsiakowi, co nie bardzo mu idzie. Możesz wskazać proszę fragment uzasadnienia/wyroku, w którym sąd w świetle przedstawionych dowodów przyznaje rację blogerowi?