Posłałam 6-latka w 2015 r we wrześniu do szkoły. Nie miałam niestety wyboru. Badanie psychologiczno-pedagogiczne wykazało, że jak najbardziej dziecko da radę i nie ma podstaw do odroczenia.To, co przeszliśmy przez ten czas- nie do opisania.Płacz, bunt,niedojrzałość w stosunku do natłoku emocji, które towarzyszą obowiązkowi szkolnemu. Materiał trudny do opanowania,duże tempo, podręczniki kompletnie niedostosowane do poziomu dziecka sześcioletniego.Elementarz z czytankami-masakra -teksty dla trzecioklasistów. Lekcje prowadzone na zasadzie zabawy na dywaniku- bajka dla grzecznych dzieci. Nauczyciel nie ma na to czasu. Dzisiaj zrobiłabym wszystko żeby dziecko odroczyć.Pola zastanów się dobrze. To się sprawdzi jeśli masz naprawdę dojrzałe emocjonalnie i sprytne w tym wieku intelektualnie dziecko.
Mój poszedł jako sześciolatek, potrafił czytać i liczyć. Gdybym miała wybór nie poslalabym go. Jest zdolny, ale 100 razy bardziej woli się bawić. Męczą go lekcje. To była totalna głupota!
Bardzo żałuję ale nie miałam wyboru. Uczy się dobrze ale bardzo dużo pracujemy w domu. Znerwicowana jestem nie tylko ja ale przede wszystkim dziecko. Nauki jest dużo i bardzo szybkie tempo. Sześciolatek emocjonalnie nie jest przygotowany do takiego tempa nauki. Nie wiem co będzie dalej.
Czy aż tak dużo musi siedzieć? W domu po lekcjach góra 40 minut. I tak mają dużo dużo czasu. 6 latek umysł ma jak gąbka, szybko chłonie. Nie przesadzajmy z tym obciążeniem w klasie 1, bo aż tak źle nie jest.
17:19 racja, nawet i 40min nie ma z czym siedzieć, ale... już 3klasa, później 4 i jest coraz trudniej. Lepiej jak idzie z rówieśnikami.
Chyba nie wiesz co piszesz... jakie 40 minut, chyba że jest mega zdolny i siedzi baaaaardzo spokojnie przy lekcjach - co jest niemożliwe ( wiem nie tylko z doświadczenia ale i z rozmów z innymi mamami sześciolatków )
Tak, żałuję. Na początku super ale w 3kl syn zmienił szkołę bo się przeprowadziliśmy i jest jeden jedyny młodszy. Niestety jak nie radzą sobie dziś niektóre 12latki tak i on jako 11latek a pierwsze 3lata wow, jaki zdolny. To co jest do ogarnięcia w pierwszej i drugiej klasie większość ogarnia, ba większość idąc do szkoły umie czytać i pisać ale schody zaczynają się w 4kl. Dziś ma niecałe 11lat, bo kończy w październiku i jest w 5kl. Bardzo żałuję ale czasu nie cofnę. Dzieci o kilka mc młodsze są w 3kl.
Piszesz bzdury, teraz mało dzieci czyta w klasie I. Na pewno nie większość. Kiedyś tak, bo był obowiązek w 0. Teraz w 0 to light. Sporo materiału z klasy III jest w klasie IV, więc nie przesadzajcie.
To zależy, moje córki umiały czytać idąc do 1szej klasy, starsza jako 5latek czytała a młodsza uczyła się od niej i też przed 6rż umiała czytać. Zależy jak się spędza czas z dziećmi. Moje były ciekawe, wszystko chciały przeczytać np na murach, w gazecie a i czasu miałam dużo, do tego babcia i dziadek, u których dzieci spędzały dużo czasu. Od małego krzyżówki i się dużo nauczyły. Z pisaniem poprawnym już niestety u młodszej schody, długo się męczyliśmy z ortografią a i tak dziś jeszcze robi błędy. Oczywiście nauczycielka jakieś dysleksje wymyślałą, żeby zabłysnąć ale nie dałam się nabrać.
za naszych czasów nie było podziałów na dzieci pierwszego i drugiego półrocza, wszystkie dzieci szły do szkoły w jednym czasie. To my młodzi rodzice robimy z naszych dzieci kaleków, chroniąc je przed wszystkim. Czasem wydaje mi się, że to przez nasze lenistwo, to nam się nie chce usiąść z dzieckiem i pomóc. A czy nam nie pomagali nasi rodzice? oczywiście, że pomagali. Nie urodziliśmy się wszechwiedzący. Jestem rodzicem 6 latka i posyłam go do pierwszej klasy, nie chcę go ograniczać skoro chce iść. Jeśli będzie potrzebował mojej pomocy i czasu to dostanie. Dzisiejsi rodzice żyją w świecie komputerów i telefonów a to pochłania dużo czasu. Drogie mamy jeśli po szkole pójdziecie do domu od razu i pomożecie dziecku to nic się nie stanie. Więcej czasu zajmuje Wam obrabianie tyłka innym
Co tzn, z pierwszego/drugiego półrocza? No chyba nigdy tak nie było i nie będzie. O czym mowa? Kaleki jak już, no i nie o mnie mowa, ale znam mamunie, które 11-12 latka prowadzą do szkoły. Nie, nam rodzice zupełnie nie pomagali a dziś codziennie mam pracę domową i naukę z dzieckiem, bo nie wiem czy nauczyciele tak słabo pracują czy mój dzieciak nie słucha. Ja jako 2,5latek poszłam do przedszkola, nas było troje, mama pracowała jak większość do tego spora działka no i życie na wsi, więc jakieś zwierzęta. To nie jest ograniczanie, a dzieciak chce iśc, moja też chciała a później prosiła, żeby ją cofnąć jak zaczęły się problemy. 1-2klasa to jest luzik, 5,6 i każdy świetnie się uczy. No i nie mierz innych swoją miarą Posyłaj skoro u ciebie dzieciak rządzi ale nie umoralniaj innych bo mądrości w twoim wpisie nie widzę żadnej.
I dodam, że uczyłam się sama, nigdy nikt mi nie pomagał i nie wiedziałam, że mnie czeka codziennie co najmniej godzina pracy a i dwie jak wczoraj, gdy musiałam tłumaczyć geometrię i uczyć się angielskiego razem z dzieckiem, bo szkoda mi kasy na angielski, skoro widzę, że ze szkoły niewiele wynosi a ja różnymi metodami zmuszam dziecko do myślenia i tylko praca w domu daje efekty. Dziś nie popełniłabym tego błędu i pracy miałabym o połowę mniej albo i wcale jak z drugim, które poszło jako 7latek i nie musiałam w lekcjach nigdy pomagać, najwyżej jakieś prace typu karmnik dla ptaków, rzeczy, których dzieciak sam nie wykona, a i lekcji nie sprawdzałam nigdy i do dziś świetne oceny a już jest w liceum.
Nikt tu nie powiedział, że wszyscy rodzice tacy są. U mnie dziecko nie rządzi w domu. Mowa tu o takich rodzicach, których znam i robią tak ze swoimi dziećmi. Najpierw nie puszczają ich do szkoły bo a to kichnie, a to nie chce się rano mu wstać a potem się słucha a bo Twoje urodziło się w styczniu a moje w grudniu i ma trudności. Tylko nie widzi tego że te trudności wynikają z nieposyłania dziecka do szkoły.
Do 09:04 a co z matkami pracujacymi?Dlaczego zarzucasz komus lenistwo sadzisz ,ze każdy jest leniwy i cóż za bzdurne myślenie cyt "Jestem rodzicem 6 latka i posyłam go do pierwszej klasy, nie chcę go ograniczać skoro chce iść. " i jeszcze raz zacytuje "nie chcę go ograniczać skoro chce iść. " Co takie dziecko może wiedzieć o obowiązkach!!Kobieto narzucasz mu swoje widzi mi się i tyle co ono moze zrobic idzie i już ty za niego zdecydowalaś ty i tyko ty więc niech idzie nikt ci nie brani mas zprawo decydowac o swoim dziecku ale nie zarzucaj nikomu nieróbstwa.Zyczę sukcesów.
15:03 tam raczej jest odwrotnie i to dzieciak rządzi w domu a matka ma niespełnione ambicje i mysli,że bedzie geniusz jak pójdzie rok wcześniej. Nadal niestety są takie matki...
ambicje mam spełnione. a Twoje jak powtórzy zerówke to na pewno będzie geniuszem
14:34 zarzucałaś innym obrabianie tyłków a sama co robisz?
gość z 9:04 ma trochę racji. Z tym podziałem na pierwsze/ drugie półrocze tak było. Ma Pani dzieci w liceum i może Pani o tym nie wiedzieć . Chodzi tu o to, że dzieci z jednego rocznika były dzielone na dwie grupy:
1. dzieci urodzone od stycznia do czerwca
2. dzieci urodzone od lipca do grudnia