To chyba jednak nie była nieprawda ale własna opinia. W mojej również WOŚP nie jest w żaden sposób publicznie pożyteczny.
"organizacja publicznie pożyteczna" - to byłaby własna opinia. "organizacja pożytku publicznego" - http://pl.wikipedia.org/wiki/Organizacja_po%C5%BCytku_publicznego
To ja jeszcze dorzucę od siebie, że zniknęłyby z harmonogramu miast ważne wydarzenia kulturalne (koncerty z wielkim rozmachem), które przy normalnych gażach dla wykonawców i w innym terminie kosztowałyby 10x więcej.
Podaj skąd masz takie informacje. A jak tak dalej będzie to dzięki takim jak ty niedługo nie będzie miast, a nie tylko "wydarzeń kulturalnych".
Spadek liczby mieszkańców Ostrowca jest faktem, a nie mitem.
A matka wie, że "ćpiesz"? :)
Ja tam wolę "Gościa Niedzielnego", który jest tygodnikiem o największej sprzedaży w kraju. To o czymś świadczy. Poza tym, bardzo ciekawe są tam artykuły. Polecam. Frondy nigdy nie czytałem chociaż tacy jak antares czy ciemniak podejrzewają o to wszystkich, którzy mają inne zdanie niż oni.
Sorry zamiast ciemniak miało być oczywiście pismen.
Frondę czytam czasami choć nie do końca zgadzam się we wszystkim z jej redaktorem naczelnym. Ale w większości to co pisze jest warte zastanowienia.
Niestety, gdyby "miłujący tolerancję" potrafili czytać ze zrozumieniem to wiedzieliby, że człowiek ten wiele razy porusza niewygodne dla Kościoła tematy. Tylko, że oni mają już tak "zafiksowane" główki, że na dźwięk: wiara, Kościół, katolik, Bóg, Jezus, Fronda reagują niczym pies Pawłowa: z pianą (śliną) na ustach.
Ciekawe czy też gryzą i szczekają na monitor :)
Znasz to z praktyki?
Wygrałeś.
Jest takie powiedzenie:
"Z idiotą się nie rozmawia, gdyż idiota w dyskusji sprowadzi cię do swojego poziomu, na którym on z racji doświadczenia ma nad tobą przewagę".
Jesteś mistrzem.
O czym swiadczy powyzszy post z godzina pozniejsza :-)
"Jerzemu Owsiakowi wyraźnie puszczają nerwy. Bez opamiętania, i bez wstydu także, depcze pamięć ofiar obu totalitaryzmów. Depcze, bo wzywa nazwy przeklęte i święte jednocześnie - Katynia, Oświęcimia, komór gazowych, Stalina - tylko dlatego, że sąd w dalekiej Złotoryi zdecydował się poważnie poprowadzić proces, który założyciel WOŚP wytoczył blogerowi Matka Kurka.
Owsiak pozwał blogera a wpisy, które uznał za naruszenie swoich dóbr osobistych, a które zarzucały mu czerpanie korzyści z akcji charytatywnej, którą kieruje. Tytuły owych internetowych publikacji dobrze oddają istotę sporu ( "Jerzy Owsiak - król żebraków i łgarzy, złoty melon sekty WOŚP", "Guru Owsiak w 11 lat wyjął 46 Złotych Melonów" oraz "Jerzy Owsiak, król żebraków i łgarzy pracuje na nowy tytuł - hiena cmentarna").
Owsiak ma oczywiście prawo pozywać każdego, kogo sobie życzy. Sprawą sądu jest zaś takie poprowadzenie rozprawy, by rozstrzygnąć, czy można mówić o naruszeniu dobrego imienia. Więcej, Owsiak ma szczególne prawo pozywać ludzi zarzucających mu konkretne, nieetyczne czyny (nie mówię o publicystyce, bo ta rządzi się swoimi prawami), ponieważ jego rola bez zaufania społecznego nie może być wypełniania prawidłowo.
Więc Owsiak pozwał. Sąd przyjął pozew. Wyznaczył pierwszą rozprawę. I wówczas właśnie, po 5 godzinach, nastąpił przełom, który wyprowadził Owsiaka z równowagi. Jak podał portal wDolnymSlasku.pl, sąd zdecydował o włączeniu do akt sprawy szczegółowych sprawozdań z ksiąg rachunkowych WOŚP i firmy Złoty Melon. Sam pozwany bloger tak ocenił znaczenie tej decyzji:
"Włączenie rozliczeń do akt oznacza koniec kłamstw statystycznych płynących ze wszystkich stron: ministerialnych, fundacyjnych, medialnych. Tabelki, duperelki, serduszka, odchodzą do archiwum TVN i GW, na plan pierwszy wkracza „kasa misiu”. Nadchodzi czas twardej księgowości, każda faktura wystawiona WOŚP przez Złotego Melona i Mrówkę Całą stanie się dobrem publicznym, tyle dla ludzkości udało mi się zrobić, reszta mnie kompletnie nie obchodzi".
To jest źródło narastającej nerwowości Owsiaka. Liczył on wyraźnie, że sąd skaże blogera na podstawie tej samej waty, którą dotąd zamykał usta krytykom - a więc np. ogólnikowego poświadczenia z ministerstwa nadzorującego fundacje o prawidłowym prowadzeniu rozliczeń. Tymczasem bloger trafił w punkt prawdziwie czuły - w rozliczenia WOŚP z firmą (firmami?) Owsiaka. Rozliczenia, w których, gdyby sądzić wyłącznie po zachowaniu twórcy Orkiestry, są niespodzianki.
Owsiak chciał więc, by sąd rozciągnął na niego wałęsizację prawa, stosowaną w procesach wytaczanych przez Lecha Wałęsa ludziom mówiącym o współpracy byłego prezydenta z SB. Są to rozprawy, na których sędziowie z reguły odrzucają wnioski dowodowe, świadków itp., sięgając po wygodny dla nich - choć jawnie nieprawdziwy - wyrok sądu lustracyjnego z 2000 roku.
Tego samego chciał, i chyba wciąż chce Owsiak. Dlatego zapowiada, że zarzuci sąd w Złotoryi tonami opowieści o wspaniałości WOŚP. Co oczywiście z procesowego punktu widzenia nie powinno mieć żadnego znaczenia.
Pytanie, czy Owsiak - sięgając po coraz bardziej histeryczne metafory swojego losu - zdoła wykreować nagonkę na postępujących zgodnie z regułami sztuki sędziów? Czy zdoła ich złamać i zmusić do wałęsizacji procesu? To chyba jego ostatnia szansa. Będzie próbował, bo boi się bardzo. Bełkotliwe sugestie o groźbie "faszyzacji" Polski tak naprawdę są wołaniem do establishmentu o pomoc.
Oczywiście, Owsiak powinien dostawać wynagrodzenie za swoją aktywność w WOŚP. To już nie jest jednorazowy zryw, zapewne pochłania mu wiele czasu, WOŚP rozrosła się w potężną instytucję, wymaga dużych zdolności menadżerskich. Z racji delikatności tego zagadnienia powinno jednak być ono rozwiązane maksymalnie przejrzyście: konkretna kwota, i deklaracja, że innych przepływów nie ma. Dziś mamy sytuację odwrotną: ostentacyjne deklarowanie ascezy materialnej i powiązania firmy Owsiaka z WOŚP. Powiązania, które zawsze będą budziły pytania.
Owsiak pozwał blogera wiedziony pychą. Kolejny raz przekonujemy się, że pycha kroczy przed upadkiem.
PS. Łukasz Warzecha postawił Owsiakowi pytanie: "Czy jest Pan sprytnym cynikiem, czy tylko egocentrycznym narcyzem z wiecznym fochem?". Sądząc po tym, jak Owsiak bezwzględnie i wręcz haniebnie zasłania się zamordowanymi w Katyniu i Oświęcimiu (o których na co dzień, sądząc po jego aktywności, nie pamięta), trzeba stwierdzić: raczej to pierwsze. No, chyba że naprawdę nie wie, co mówi. Wówczas problem jest poważniejszy."
Jacek Karnowski
Jacek Karnowski - toz to dopiero autorytet! Czapki z glow!
Więc napisz Ty gościu z 00:49 kto dla Ciebie jest autorytetem/ami, to będziemy wiedzieć kogo czytać, a kogo unikać ...
Bo staram się czytać raczej wszystkich po trochu, by wyrobić sobie własne zdanie ... :)