Tak też alkoholizm zaczynasz od dwóch a na ilu się skończy .
alkocholikowi tylko dno pomoze.
Kończy się na dwóch czy tam jednym dziennie. Nie każdy popada w skrajności. Ja przez kilka już lat piję jedno, dwa piwka dziennie i jest ok. Czy ktoś to nazywa alkoholizmem? Mało mnie to interesuje, bo kompletnie nie przeszkadza mi to w życiu, funkcjonowaniu w społeczeństwie jak i nie ma znaczącego wpływu na moje zdrowie.
Sam jestem od wielu lat abstynentem i nie piję alkoholu w ogóle. Wcześnie też napiłęm się sporadycznie, zwyczajnie mi nie służy. Jednak uważam, że picie dwóch piw dziennie to żaden alkoholizm. To śmieszne, że ktoś tak w ogóle uważa. Naukowo udowodnione jest, że spożycie alkoholu w takiej ilości przez osobę dorosłą nie prowadzi do rozwoju choroby. Oczywiście wielu alkoholików mogło tak zaczynać,, ale nie ma to żadnego związku 99% społeczeństwa.
Naukowo stwierdzone że od piwa się zaczyna nałóg.
To ma myć apel,przestroga,rady wszystko raczej kiepskie
Ja mam męża alkoholika, od 26 lat.
Jest ich dwóch właściwie - ten pachnący, ładnie ubrany, kochający i dbający rodzinę, obdarowujący prezentami, "wakacyjny" i "wycieczkowy", od długich rozmów, żartów i różnych fajnych rzeczy. A ten drugi - wulgarny śmierdziel, uciekający z pracy, wiecznie na lewych zwolnieniach albo urlopie, przepuszczający każdą sumę pieniędzy, żałosna, roztrzęsiona kupa dziadostwa, król kłamstw.
Stan ten osiągnął po wielu latach picia.
Młode dziewczyny - nie wierzcie, że wasz ukochany kiedyś przestanie pić - jeśli pije i obiecuje. Nieprawda, kłamie, będzie pił aż będzie takim indywiduum. Uciekajcie jak najwcześniej.
Od ponad 20 lat piję drinka dziennie, na imprezach kilka drinków.
Idiotyzmem jest upić się do nieprzytomności!
Może tak zdefiniujcie co znaczy nadużywanie alkoholu, czy alkoholizm.
Piję od czasu do czasu razem moim mężem. On utrzymuje całą naszą rodzinę. Wykształcił
dzieci za granicą. Usamodzielnił. Sam przyznał się, że jest alkoholikiem i pracoholikiem. Ja też nie wylewam za kołnierz. Ten człowiek nikomu nic złego nie zrobił, poza tym, że kogoś wzbogacił. Pracuje chłop ciężko i traci zdrowie. Czasami pije ciągiem, ok. tygodniowym.
Tak pracuje i stara się zarabiać na nas,że sam od ok. 16 - 18 lat nie był na urlopie. Po 12 - 14 godzin dziennie pracuje na całą naszą rodzinę. To jet życie z alkoholikiem. Ale daj Boże każdej takie życie.
Kobieto ogarnij się nie te czasy że siedzisz niezaradna służąca i czekasz na wypłatę jak ci chłop przyniesie.I pijesz z nim.Nie ta epoka.Buty też mu czyścisz?
Butów mu nie czyszczę, sam sobie czyści, ale dostaję 10 tys. zł miesięcznie na własne wydatki i mam współudział we wszystkich jego interesach i kontach bankowych. I co, głupio Ci?
No to gratuluje męza i duzo tych przemadrzałych by tak chciało, ich mężowie nie piją ,ale nie potrafią zarobić na rodzinę a ty masz wszystko pomimo pijącego męża ,sama bym tak chciała bo cóż z tego że nie pije tak ,,ale jest niezaradny życiowo i niech ci zazdroszcza ,pewnie są dni że nie pije.
Zazdrościsz, bez sensu i logiki. To właśnie mnie zazdroszczą, nie Tobie. Bo jeżeli nawet On jutro umrze, to i tak nasze prawnuki będą miały z czego żyć!
Pani pasuje taki mąż bo pani też lubi pić, także dla pani to nie problem. Ja piję bardzo rzadko i dla mnie picie mojego męża jest udrękom i też zarobi. Widać nie dopasowaliśmy się.
Ireno, jesteś bardzo wyrachowaną kobietą! Świat nie kręci się tylko i wyłącznie wokół pieniędzy... Są inne wartości, które bardziej cenię. Największą z nich jest miłość i wynikająca z niej dbałość o ukochanego mężczyznę... O jego potrzeby, wypoczynek, zdrowie i wspieranie w trudnej pracy zawodowej. Nie potrafiłabym żyć z bliskim mi człowiekiem "ziejącym" na co dzień oparami alkoholu!
10 tys. zł miesięcznie - to bardzo duża kwota, a my, w naszej rodzinie, za wiele mniejszą realizujemy najpiękniejsze marzenia... W trzeźwości!
Ja, ze swoim mężem nie piję, a zwiedzam świat.
U nas w domu każdy pracuje na siebie i nikt nie ogląda się na Ojca by mu coś dał!!!
Akurat uwierzę tej Irence. Bajdy wypisuje, a wy się dziewczyny nakręcacie 10 tysiącami.