Nie ma solidarności wśród ludzi i pracowników, bo każdy martwi się o własny tyłek żyjąc w strachu o to czy będzie miał z czego zapłacić rachunek, ratę kredytu czy kupić dziecku buty. Nikt nie wyskoczy z obawy o utratę stanowiska pracy i źródła dochodu, a co za tym idzie środków do życia. Ludzie wolą (a raczej z musu wolą) zaciskać zęby i przyjmować baty na dupę niż asertywnie przedstawić swoje racje i walczyć o to co im się należy. Im z pracodawcy większy wyzyskiwacz tym pracownik bardziej zastraszony.
I tak tworzy się błędne koło...
Gienku pewnie że mnie nikt nie poparł a ja nawet na to nie liczyłam. W święta wszyscy pracownicy dostali prezenty w formie pieniężnej a ja nie bo niby nowa jestem. Mało tego to właśnie inni pracownicy zapewniali że premię i ja dostanę a jak nie dostałam to śmiali mi się w twarz że jak ja moge w ogóle upominać się o premię skoro miesiąc tylko przepracowałam a premia miała być od utargu a że miesiąc był grudzień to i utarg maxymalny. Mimo to nie mam żalu do innych pracowników bo każdy patrzy na swój tyłek,jedni muszą sami się utrzymać inni mają dzieci,rodzine na utrzymaniu ja gdybym miała dzieci pewnie bym się nie zwolniła w tamtym momencie tylko brała co jest żeby było co do gara włożyć. Przykro że Wy pracodawcy aż tak kpicie i wykorzystujecie naszą bezradność w tym temacie bo nie jeden z waszych pracowników jest wobec Was bardziej uczciwy niż "Ty" wobec niego.
@gość z 13.20 - o, i jesteś jednym z przykładów pracownika, który poczuł się oszukany przez pracodawcę bez sensu.
"Inni pracownicy zapewniali, że ja premię dostanę".
A pracodawca zapewniał?
Wielu pracodawców ma półroczny lub kwartalny system oceny wyników pracy pracownika. Wielu zastrzega też w wewnętrznych regulaminach, że premie za obrót przyznawane są pracownikom z dłuższym stażem pracy niż 1 miesiąc (np. ponad 6 miesięcy).
Od cholery znam pracowników, którzy "czują się wykorzystywani", bo im nagadał głupot kolega z pracy... :-/
Tym niemniej dobrze zrobiłaś odchodząc - po co się było męczyć? Ja szanuję pracowników, którzy coś robią, by poprawić swoją sytuację. Choć oczywiście nie zawsze im wychodzi.
Związki zawodowe poza zakładami pracy,to recepta na pracodawców.Co do płacy minimalnej,związek np.szwaczek, uzgadnia (nie z pracodawcą) stawką minimalną powiedzmy na 9,50 za godzinę,i broni tej stawki na terenie kraju jak,młynarz cnoty córki.
Amerykański schemat związków zawodowych,może nie wolny od wad,ale skuteczny w obronie praw pracowników.
Szwaczka nie ma stawki godzinowej tylko pracuje na akord.
