Typowa polaczkowac to wlasnie kombinatorstwo w styly zabrac komus cos bez pytania bo tegi nie korzysta. Chodzi o sam fakt braku pytania czy ktos sie na cos zgadza. Ostrowiecka wiocha i tyle. Wyniesione z domu gdzie komunistyczne przyzwycajenia powinny byc dawni wyplenione.
Tu nie chodzi o zabieranie komuś czegoś z czego nie korzysta, bo to byłoby oczywiście złodziejstwem, jak ktoś by mi zabrał sanki z piwnicy, bo ja z nich nie korzystam to byłbym zły.
Tutaj jest całkiem co innego, klient przy kasie jest pytany czy ma kartę, co przekłada się na to że zostaną mu naliczone punkty, jeśli nie posiada karty i nie chce jej mieć to punkty te przepadają, lecą w nicość, ani z nich później klient nie będzie mógł skorzystać, ani też nikt inny... więc kasjer postanawia je gdzieś zagospodarować, bo jakby tego nie zrobił punkty by po prostu przepadły i nikt by ich nie miał nawet jakby bardzo chciał mieć. Czy to jest etyczne? Hmm... a gdybyś wyrzucił zakrętkę z napoju, która daje punkty, a drugi człowiek by ja podniósł i skorzystał z tych punktów, to też byłbyś zły? Wolisz ją zniszczyć? To nie jest dokładnie to samo co z tymi punktami, ale pokazuje pewien mechanizm działania człowieka i warto o tym pomyśleć...
masz człowieku racje-RealMan
codziennie jest wywieszszana statystyka i potem na dywanik do kierownika tak jest w t....o
bo im tak wygodnie
Święta prawda!
''przyzwycajenia powinny byc dawni wyplenione.'' tak samo jak wieśniaki.
Mam stare sanki w piwnicy, więc postanawiam, że nie są mi już potrzebne, kładę je koło śmietnika, a sąsiad je zabiera stamtąd przed przyjazdem śmieciarki... Później dobrze się bawi korzystając z nich... Jestem zły...
Punkty jak ich nie chcesz też zabierze śmieciarka i będzie po sprawie... Kasjer zabiera wcześniej, a Ty cały w nerwach jak on mógł, jakbym wiedział połamał bym te sanki...
typowa postawa roszczeniowa - ktos nie wzial to nalezy sie mnie, niewazne ze zaplacil, udostepniajcie w takim razie zone kolegom majac takie podejscie hehhe
Jestem zdania, że trzeba robić tak, aby klient nie widział, jak się sobie nabija a jak innemu klientowi, to wypada zapytać...
Oczywiście masz rację,że należy spytać tego kto płaci,ponieważ są to jego punkty z których mógłby otrzymać bon płatniczy zależny od kwoty którą wydał za zakupy wraz ze zniżkami,które otrzymuje pocztą raz na kwartał.Mówimy tu o clabcard .Kupony są na okaziciela wystawiane i dostarczane na jego adres zamieszkania.Reguluje to regulamin Clabcardu.Nie dopuszczalne jest aby kasjerka decydowała komu przekazać punkty za Twoje zakupy,nawet jeżeli rozliczana jest z nabijania takich kart.
Myślę że ten wątek jest bardzo pozytywny :) Świadczy o tym że w rodzinie Stefy wszyscy zdrowi, mają wszystko czego potrzebują a może nawet trochę więcej. Pranie zrobione, obiad gotowy, mąż kochany, dzieci grzeczne... żadnych zmartwień i dlatego na siłę sobie ich szuka :) Obyśmy wszyscy mieli tylko takie problemy jak punkty w supermarkecie :) Miłego wieczoru :)
Skoro was tak oburza to ze autorka sie pyta o proste rzeczy to spytam ja: czy macie ruter wifi i udostepniacie internet za darmo sąsiadom? Ta sama zasada, przeciez nie korzystacie ciagle to niech ktos inny skorzysta, a ze bez pytania to co tam??? Kumacie juz o co biega? O KULTURE, NIE TO ZE KTOS WYKORZYSTA COS CZEGO INNY NIE CHCE.
Jezu Stefa ale ty moherowy beret jesteś.pierwszy kablownik pewnie w pracy
Nie mam nic przeciwko, jeśli ktoś nabije sobie moje punkty. Nie wiem skąd to oburzenie :/
Głupie porównanie... To jest raczej taka sytuacja jakby przyszedł do Ciebie przedstawiciel handlowy i chciał Ci ten internet sprzedać a Ty mu na to - dziękuję, nie potrzebuję ale sąsiadom niech Pan nie proponuje, jak ja nie mam to niech inni też nie mają.
Albo pyta się ktoś Ciebie "zbierasz znaczki?" a Ty nie zbierasz ale rozmowę słyszy ktoś kto zbiera i chciałby je wziąć. Ty natomiast mu nie dasz tylko wyrzucisz do śmieci.
Ludzie skąd w Was tyle zawiści?
Przykro czytać takie rzeczy, naprawdę przykro mi, że mieszkam w mieście z ludźmi, którzy myślą tylko o tym, żeby komuś było gorzej od nich. Jestem zdania, że jeśli ktoś może skorzystać z czegoś czego ja nie, to dlaczego nie? Jakiś czas temu przyszły mi kupony z clubcard. Stojąc w kolejce do kasy wyciągnęłam je i zobaczyłam, że jeden kupon na 10 zł kończy mi się danego dnia. Warunkiem skorzystania z niego były zakupy za 100 zł. Ja miałam niewielkie zakupy, więc dałam kupon parze, która stała przede mną (mieli zakupy za ponad stówę). Tak byli zdziwieni, że nawet nie podziękowali. Ale to nieważne - ważne, że kupon sobie wykorzystali!! Ludzie, zamiast się wspierać, pomagać sobie - ciągle jeden drugiemu kłody pod nogi!! I podkreślę, że nie przelewa mi się. Mam 2 dzieci, jestem bezrobotna, mąż za moment też będzie, bo MPK likwidują. Ale nie ma to żadnego wpływu na to, aby być dobrym człowiekiem. Tak poprostu.
Niech nabijają, a co tam. Ubywa mi/Tobie czegoś z tego powodu?!
Poza tym kasjerki przeważnie pytają, czy można nabic innej osobie, ja zawsze odpowiadam, że tak. Rozumiem, że by było oburzenie, że kasjer czyjąś resztę wydaje komuś dalej w kolejce, ale punkty?!
No, trzeba się stuknąc w łepetynkę :P