dlaczego nie ma zadnych informacji w przedszkolu ze sa jakies choroby? nikt nie kontroluje tego co sie dzieje? moze sanepid powinien sie tym zainteresowac. rodzice przyprowadzaja chore dzieci, a wychowawcy nie reaguja na to i prowadza do grupy. dziecko zaraza inne dziecko i sie zaczyna. czy to do sanepidu zglosic?
Były już takie tematy o chorujących dzieciach,co Ci mogę powiedzieć to dość naturalne,że dzieci po spotkaniu z watahą nowych nieznanych wirusów i bakterii padają jak muchy .Niestety z młodą przechodzimy to od początku roku szkolnego,w szkole jest prawie pół na pół.Jak byłem mały było podobnie i pamietam,że bałem się wchodzić do spożywczego bo wtedy musiały sklepowe nosić biale fartuchy.Taki wiek a i pogoda dołożyła swoją cegiełke .
A po co mają przedszkola wywieszać informację, że panuje wirus czy choroba skoro oni mają zysk z dziecka i zależy im na frekwencji - bo jest praca
Dzieci w wieku przedszkolnym nie mają jeszcze wyrobionego układu odpornosciowego i to całkiem normalne,ze często w tym czasie chorują. Organizm uczy się bronić przed wirusami i jest to bardzo potrzebne- potem dziecko pójdzie do szkoły i będzie chorować coraz rzadziej. Jak nie wyrobi sobie odporności w przedszkolu, to w szkole będzie bardzo często chorować- kiedyś musi mieć styczność z ludźmi.
Nie wywieszają kartek w przedszkolach, bo taka kartka,ze dzieci chorują musiałaby wisieć przez cały rok.
Tak jak gimnazjaliści chodzą często z trądzikiem, tak przedszkolaki chodzą często z katarem.
Załatw sobie niańkę jak ci przeszkadza że dzieci chorują i twoje też, nie musisz prowadzać do przedszkola kobieto.To nie pani wychowawczyni wina że rodziców nie obchodzą dzieci ze są chore.
jak pójdziesz do marketu to masz większe prawdopodobieństwo, że coś złapiesz
Mają wystawić dziecko za drzwi skoro rodzic się zdrowiem dziecka nie przejmuje.
W takim razie po co przedszkola wypisują w swoich regulaminach,że nie wolno przyprowadzac do przedszkola chorych dzieci, jak nikt z dyrekcji i wychowawców tego nie respektuje??????
To powiedz to mamuśkom a nie masz kobieto pretensje to pani, to ty jesteś matką
Cóż niestety rodzice pracują i nie mogą wziąć sobie wolnego, więc przyprowadzają czasami naprawdę chore dzieci i udają że są zdrowe, po godzinie wychowawca dzwoni do rodzica że gorączka itp., a ten nie może się zwolnic z pracy, na drugi dzień znów przychodzi i udaje że dziecko zdrowe, a gdy pani pyta czemu przyszedł chory to rodzic się oburza. I niby co nauczyciel ma zrobić z takim dzieckiem skoro rodzic się nie interesuje? Wystawić za drzwi, wezwać pogotowie??? I niestety takich rodziców jest dużo, oczywiście gdy sytuacja się odwraca i inne dziecko jest chore w przedszkolu to zaraz wiedzą co powiedzieć i ...wypisują na forum głupoty!!!
Tutaj jest ciekawy artykuł, czy własnie takie grypy, czy przeziębienia mogą się skończyć: http://www.hartujmisie.pl/zdrowie-twojego-dziecka/grypa/item/10-uwaga-grypa-moze-byc-grozna ku przestrodze!
mój syn w tamta zimę praktycznie wiecej przesiedział w domu niz w przedszkolu, ale w tym roku jest już inaczej zupełnie. jest połowa grudnia a on raptem raz chorował. Dzireci musza sie zahartować. niestety taka prawda. Jak nie w przedszkolu to w szkole. Musi złapać odpornosc i koniec.
Ano tak jest , pamiętam jak młoda do przedszkola uczęszczała to pierwszy rok to jakaś masakra była. Właściwie to przedszkole z choroba pół na pół .
Dzisiaj wiem ,że po prostu początki zetknięcia z dużą grupą dzieciaków i odejście ze ,,sterylnego" domu skutkuje tak zwanym wychorowaniem się .
I dzięki Bogu ,że to w przedszkolu . Nie wyobrażam sobie co by było gdyby dziecko w pierwszej klasie miało to przechodzić... Przecież taka długotrwała absencja może zdecydowanie zaważyć na edukacji naszych pociech , oczywiście w dół. ):
Pamiętam swoje odczucia w tamtym czasie ( w sumie to nie dawno było ) Po którejś tam chorobie z rzędu człowiek winił siebie i wszystkich w około , jedno niedowiązanie szalika urastało do rangi uchybienia haniebnego ...
A to było potrzebne i lepiej wcześniej niż później (: byle nie za wcześnie...
Pozdrawiam rodziców i nie martwcie się tak ma być , i tak jest lepiej
teraz panuje ospa w przedszkolu nr 16 na pulankach, bo wlasnie moje dziecko jest chore, i nie tylko...
moja córka w tym roku poszła do przedszkola i też bardzo chorowała tydzień w domu , a tydzień w przedszkolu ,ale myślę ,że to się z czasem zmieni i powiem szczerze ,że zdarzyła mi się sytuacja iż jak poszłam odebrać córkę pani powiedziała ,że mała była cały dzień marudna i chyba choroba ją bierze zapowiedziała żeby ją obserwować i nie przyprowadzać jeśli będzie chora .Rzeczywiście mała miała stan podgorączkowy ale wychodząc z nią z domu nie zauważyłam ,żeby była marudna i coś jej dolegało
Hm... powiem tak. Dzieci chorują, jedno się łatwiej zaraza od drugiego, mają słaby system odpornościowy, który rodzice mu jeszcze osłabiają pakując antybiotyki i leki przeciwgorączkowe przy pierwszych symptomach. Fakt.
Faktem tez jest, że często w przedszkolach trochę chorobie 'pomagają'. Dziecko idzie na spacer, ubiera się samo (wiadomo czasem jak). Wybiegane, spocone jak wyjdzie na dwór, oczywiście owiać może. No i nagminne jest wietrzenie, nawet jak temperatura jest niezbyt korzystna.
Nie zapomnę pewnego widoku kilka lat temu, jak w pewnym przedszkolu okna były pootwierane, dzieci biegały ugrzane, część bawiła się śniegiem wyciąganym za okna i spokojna pani opiekunka owinięta w sweter.
Do dziś zastanawiam się czy to było "hartowanie", czy zmniejszenie liczby dziatek, którymi trzeba się opiekować...
oj ogarnij się kobieto co ty pleciesz
To, że dzieci chorują to także wina rodziców. Gdy widzą, że dziecko jest podziębione, czy ma katarek powinno zostać w domu do pełnego wyleczenia. Jednak wiele rodziców nie przywiązuje do tego zbytniej uwagi i posyła do przedszkola. I tak jedno zaraża drugie i tak jest w kółko.