Dlaczego jedni dostają gratis podręczniki a moje dzieci (rocznik 2000 i 2005) niestety co roku muszą mieć nowe podręczniki? Stare wyrzucić trzeba, bo co 2-3 lata nowa wersja wchodzi, albo do 4gratis i znów wydajemy po 700zł i więcej. Naprawdę to spory wydatek. Niektórzy mają i po 4 dzieci i to jest dramat ceny podręczników. Sam podręcznik do angielskiego to ponad 50zł+ ćwiczenia ponad 40, polski 40zł. A gdzie reszta. Dlaczego wymyślają w każdej szkole inne książki? Tylko dla naszego wyzysku chyba. Przecież więcej się nie nauczą. Przyjdzie mama z książkami za darmo, kupuje okładki i marudzi, że religia 24zł. Jedni przez całą edukację nie zapłacą praktycznie nic a inni co roku muszą oddać haracz. Darmowa edukacja...
Bo liczy się biznes, poziom nauki schodzi na drugi plan. To kolejny ukłon rządu w stronę społeczeństwa, interes wydawnictw kwitnie, a my mamy po kieszeni. Kiedyś odgórnie podręczniki szkolne zatwierdzano i dzieci były lepiej przygotowane. Teraz każda nauczycielka o poziomie bardzo różnym jak to z pracownikami bywa, decyduje z jakiego podręcznika ma się uczyć moje dziecko.
I zaczyna się walka sprzedawców podręczników o klienta (w jaki sposób ...?).
Może zróbmy z tym porządek. Dlaczego n-l ma rządzić a my wyrzucać kasę? Niech sobie rządzą w domu, bo mnie się nie podoba wyrzucanie książek co roku dla widzimisię jakiegoś nauczyciela. Już kiedyś była sytuacja, ze kupiłam informatykę córce, taką jaką miał kaprycho zdecydować wielki nauczyciel a we wrześniu zmienił zdanie. Rodzice traktują ich jak święte krowy i ustępują na każdym kroku. Nie mam ochoty wyrzucać książek. To jakaś mafia czy co? Wiadomo, że chodzi o kasę ale żeby nas tak doić, to nieludzkie.
Zauważmy, że książki darmowe lecą klasami, pierwsza, druga, trzecia i od nowa będzie leciało pierwsza... Jedni 3lata gratis a inni 400zł w śmieci. Super pomoc. Szkoda, ze wybiórcza. Jednemu się uda, że dwojgu dzieciom nie kupi podręcznika a inny nie trafi w rocznik... Mądra ta pomoc. A wystarczyłoby, żeby nie zmieniali okładek, zamieniali szczegółów w podręczniku i dzieci mogłyby korzystać z używanych. No i żeby nie kosztowały po 50zł za sztukę. I niech nie rządzą w każdej szkole inaczej, a wszędzie będą jednakowe. Komuś interesik kwitnie a ktoś traci sporą kasę.
właśnie, ze nie. W tym roku darmowe podręcznki ma klasa 4 podstawowa, pierwsza gimnazjum i pierwsza podstawowa. W przyszłym roku darmowe beda w pierwszej drugiej piątej i dojdzie druga gimn. Za 2 lata 1,2,3,4 podstawowa, 1,2 gimnazjum i pierwsza liceum. To jest system powolnego wdrazania darmowych książek. Do 2020 wszystkie roczniki będą za darmo miały podręczniki. Marne to pocieszenie, bo moje dzieci juzbeda na studiach. Mam dwoje dzieci, wydałam na same podręczniki 120 zł 800 na plecaki, piórniki, zeszyty , buty zmienne. Rodziny wieleodzietne niemusza placic za nic, ksiazki finansuje pomoc spoleczna.
I swoją drogą dlaczego jest tak dużo tych książek? Dlaczego w każdej szkole inne? Dlaczego mają takie ceny? Nie planuję płacić za durną muzykę czy plastykę, zwyczajnie nie kupuję, tak jak i religii. I tak na tych lekcjach się nic nie robi a za rok 100zł do kontenera, oczywiście mowa tylko o tych 3 przedmiotach. Dlaczego nie zwrócimy uwagi w szkole tylko bulimy, żeby ktoś miał dobrze?
No w jaki?
interes wydawnictw kwitnie? nie sądzę. wydawnictwa teraz muszą współdziałać, żeby jakoś zarobić
I jest jeszcze jeden problem, mianowicie ciężar plecaka. Również dzięki "madrości" nie wiem czy jakiegoś ministra czy naszych nauczycieli dzieci noszą codziennie plecaki, które u dorosłej osoby powodują ból pleców. Do wszystkiego ćwiczenia, nie jest jasno określone czy brać gramatykę, stylistykę itd, liczby naturalne czy geometrię. No i poza ćwiczeniami duża książka do każdego przedmiotu i zeszyt. Do religii dwie książki i zeszyt. Może tak nauczycielom kazać też nosić te ciężar? Lekarze biją na alarm, ale nic się nie zmienia. No, zmieniło się na + tylko to, że w sklepikach nie ma chipsów, ale to nic nie da, obżarciuch i tak zje je po szkole czy wyjdzie do sklepu na przerwie.
Ciężki plecak? To sprawdzaj co twoje dziecko w nim nosi, a znajdziesz tam wiele "dziwnych rzeczy"
9:56, sprawdzam. Już wyrosła z karteczek, segregatorów. Z roku na rok coraz cięższe plecaki, bo coraz więcej książek i ćwiczeń się kupuje. Dziecko waży 27kg a plecak 7.
ja ma córke w 5 kl specjalnie kupilismy zeszyty w miekkniej okladce bo te w twardej niby ladniejsze i lepsze ale ciezsze a jak ich nosi po 5 to ciezar swoj maja, do tego ksiazki zeszyty cwiczen, picie sniadanie , uibranie na w-f i takim oto sposobem jest co rano awantura ze niose jej plecak na przystanek a jest w 5 kl i wstyd ze mama z nia chodzi ale uwiezcie mi ze jak zaklada plecak to momentalnie ja wygina a z garbem pozniej chodzic nie bedzie i zaznaczam ze sprawdzam zawsze zeby nie miala jakis pierdól w plecaku
19:19 bo tak niestety jest. Te biedne dzieci będą miały poważne problemy z kręgosłupem. Jednak nauczyciel nie wyjdzie z inicjatywą a wręcz czasem się nie zgadza, żeby dzieciaki nosiły na zmianę książki, jedna na ławce powinna wystarczyć, gdyby nauczyciel był przyjazny dzieciom.
Rocznik 2005 akurat dostaje podręczniki w tym roku gościu 05:00.
A 2006 już nie... To duży wydatek.
Zmiana książek to nie jest wina nauczycieli. Co trochę ministerstwo wprowadza zmiany programowe ( nie wiadomo po co) czasami w książce do np angielskiego zmienią kilka kartek i poprzednia książka do wyrzucenia. Jestem nauczycielem i wiem co mówię.
Naprawdę nie wymyślam bajek, pamiętam jak nauczycielka angielskiego sobie sama decydowała jaką wybierze, czy n-l informatyki a później kazał kupić inną. Zresztą po wpisaniu tematu w google można sobie poczytać. Pewnie nie wszyscy mogą w ogóle decydować ale to też chyba jest troszkę tak jak z lekarzami. Wybiera sobie leki danej firmy....itd.
Nauczycielko, a czy nie mogłabyś przymknąć oczko na to, że zmieniono te kilka kartek? Moglibyście przecież, wtedy rodzic by oszczędził. Porównywałam dwie książki u córki koleżanki, starszą i nowszą, w sumie to samo, ale obrazki jakieś zmienione, okładka i już n-l każe książkę nową kupić. Nie jest tak?