Zaprawdę powiadam Wam największymi z oslow są Ci, którzy innych tak nazywają.
Sądząc po tym jak tłumnie ludzie uczestniczyli dzisiaj w święceniu pokarmów można sądzić iż Kościół dla bardzo wielu Polaków jest nadal bardzo ważny a tytuł wątku nie ma żadnego uzasadnienia.
Tłumnie ubierają też choinkę, gościu z 13:16, bo to rodzinna tradycja i miły zwyczaj, to wcale nie znaczy, że kochają kościół i księży i modlą się co wieczór. To, że rodzice masowo dają dzieciom prezenty na świętego Mikołaja też uważasz za triumf chrześcijaństwa? Ja nie byłem z koszyczkiem w tym roku, bo szanuję ludzkie życie i nie chcę nikogo niepotrzebne narażać, ale za rok pójdę. Większość katolików i ateiści obchodzą te święta w oderwaniu od katolickiej propagandy i zwyczaje te będą żywe jeszcze długo po upadku kościoła.
gość z 11:52 mnie uprzedził, te słowa są tak skandaliczne i obrzydliwe, że w zasadzie nie wiem nawet jak to skomentować. Podobnie jak fakt, że policja ukarała np. 2 proboszczów, u których w kościele było 3 razy więcej ludzi niż powinno, gigantycznymi mandatami w wysokości odpowiednio 20 i 50 zł... Pewnie więcej dorzucili na tacę, by przeprosić. Przypomnijcie sobie teraz, jak w Ostrowcu choćby karane były kobiety za to, że stały na świeżym powietrzu podczas strajku kobiet. Albo słowo kieleckiego biskupa, który stwierdził, że nikt nie będzie mu narzucał co może, a czego nie może robić. W UK właśnie policja wkroczyła do polskiego kościoła i rozgoniła tłum, bo tam władza nie klęczy przed przedstawicielami kościoła. Co widać też i po efektach, walka z pandemią idzie im lepiej niż nam. Na szczęście tego typu przejawy buty kościelnych hierarchów tylko zniechęcają do kościoła, więc cieszę się, że przyspieszają to, co nieuknione.
Gdybyś chodził do kościoła to byś wiedział, że zgodnie z prawem kanonicznym kapłan nie może odmówić udziału w eucharystii. Nikogo więc nie wygoni. Może jedynie poprosić.
Byłeś filmować ilość wiernych. A to nie to samo. Alleluja!
Byłem w Kościele zarówno wczoraj jak i dzisiaj i powiem Ci że obostrzenia są przestrzegane. Znacznie gorzej jest w marketach. Może to one powinny być zamknięte ? Serce roście patrząc jak ludzie na pohybel tezom jak Ty nie odcinają się od swojej wiary i Kościoła. Jeśli natomiast Ty chodzisz z koszyczkiem mimo tego, iż nie chcesz mieć z Kościołem nic wspólnego to znaczy, że jesteś zwykłym hipokrytą. Nie ma się więc czym chwalić.
Dobrze powiedziane Dykciarz, a kto szanuje zdrowie i życie starszych ten poświęcił pokarmy w domu tak jak Biskup namawiał, aby to zrobić.
Alleluja! Jezus Zmartwychwstał, cieszmy się to radosne święta mają być!
Alleluja!
Nie rozśmieszaj mnie dykta swoim bzdurnym tłumaczeniem. Czym innym jest ubranie choinki a zupełnie czymś innym wizyta w Kościele czyli świątyni, w celu poświęcenia pokarmu. Twoje żałosne i bzdurne tłumaczenie jest próbą obrony swojej bzdurnej tezy, która jak widać jest fałszywa. Ktoś, kto chce odejść z Kościoła nie leci do niego przy okazji świąt, nie wmówisz nam tego. Porównujesz choinkę czy Mikołaja do obrzędów Kościelnych ? Przecież Mikołaja przejęła świecka Coca Cola już dawno. Pajac w czerwonym kubraku nie ma nic wspólnego z Kościołem, więc bzdurne Twoje porównanie. Nie doczekasz upadku Kościoła, nie licz na to. Obecne Święta doskonale to pokazują. Czy Ci się to podoba, czy nie...
Nie, nie jest niczym innym. To wyprany z pierwotnego znaczenia rytuał, który stał się tym atrakcyjniejszy, że to jedyna dozwolona rozrywka poza domem i okazja do spotkań w okresie pandemii. Co do coca coli - trafne spostrzeżenie. Włącz telewizor w dowolne święta: kup to, bo święta. Kup tamto, bo świeta. Boże Narodzenie to w tej chwili 2 rzeczy: wolne od pracy i okazja do kupowania prezentów. To są święta konsumpcji, nie religijne, zakupowo-odpoczynkowe jak na zachodzie, gdzie są świetowane na równi przez muzułmanów, ateistów i katolików. Nawet nazwę mają tam już neutralną, bo nazwa Boże Narodzenie wychodzi tam z użycia. "Pajac w czerwonym kubraku nie ma nic wspólnego z Kościołem, więc bzdurne Twoje porównanie" - przypominam, że jest to Św. Mikołaj. Ale zgadzam się, że to pierwszy zeświecczony święty. Nie bardzo rozumiem co mają za to pokazywać święta i masowe łamanie obostrzeń - że katolicy, którzy najgłośniej krzyczą o ochronie życia, nie mają problemu z narażaniem bliźnich na śmierć? Upadku kościoła ja wcale nie muszę doczekiwać, on się dokonuje na naszych oczach, tyle że ty wolisz zasłaniać oczy i cieszyć się jak dziecko, że ludzie pobiegli z nudów do kościoła z koszyczkami. Bycie katolikiem to trochę więcej niż tylko pasywny udział w ceremoniach. Bo jeśli tak to liczyć, to ja też jestem katolikiem, bo z koszyczkiem tam chodzę raz w roku i czasem na mszy też się pojawię, bo muszę zawieźć wierzącą babcię.
"Znacznie gorzej jest w marketach. Może to one powinny być zamknięte ?" - ja jestem tam dość często ze względu na zawód i są przestrzegane, ludzie czekają na zewnątrz jak trzeba, mają maseczki, robią zakupy w 15 minut i wychodzą. A jak policja daje tam mandat, to nie jest to 20 zł. Nie bardzo rozumiem dlaczego uważasz, że obostrzenia obowiązują wszystkie instytucje poza kościołem, to jakieś państwo w państwie z dykty?
" Jeśli natomiast Ty chodzisz z koszyczkiem mimo tego, iż nie chcesz mieć z Kościołem nic wspólnego to znaczy, że jesteś zwykłym hipokrytą." - mam nawet choinkę, jem też barszcz z uszkami na Wigilię. Skoro kościół katolicki może przejmować pogańskie świeta, to tacy poganie jak ja mogą je odzyskiwać w ten sposób i nadawać im nowe znaczenie. Np. święcąc karmę dla kota, by oddać cześć Bogu-Kotu w Święto zakończenia sezonu marcowania.
" Serce roście patrząc jak ludzie na pohybel tezom jak Ty nie odcinają się od swojej wiary i Kościoła" - godna podziwu postawa typu na złość mamie odmrożę sobie uszy.
Ciekawy artykuł o korzeniach "katolickiej" Wielkanocy - "co ma wiklinowy koszyczek ozdobiony białą serwetką, a wypełniony ciastem, kiełbasą i malowanymi jajkami wspólnego z historią o ukrzyżowaniu Jezusa w pustynnej Judei 2000 lat temu?"
W wielu miejscach na świecie Wielkanoc to święto o smutnej wymowie. W Hiszpanii tradycyjnie skupia się raczej na żałobie i przywdziewa czerń w Wielki Piątek. Na Filipinach co roku organizowana jest realistyczna droga krzyżowa i prawdziwa „golgota", gdzie ochotnik grający Chrystusa naprawdę cierpi fizycznie, wisi na krzyżu i daje sobie przebić ciało gwoździami. Popularne są też w wielu krajach procesje pokutne, w tym także biczowników, czy zakapturzonych bractw męki pańskiej. W Meksyku ulicami przechodzi procesja milczenia. W Stanach piecze się ciastka w kształcie krzyża lub dłoni ze stygmatami...
ech, ucięło mi artykuł:
W wielu miejscach na świecie Wielkanoc to święto o smutnej wymowie. W Hiszpanii tradycyjnie skupia się raczej na żałobie i przywdziewa czerń w Wielki Piątek. Na Filipinach co roku organizowana jest realistyczna droga krzyżowa i prawdziwa „golgota", gdzie ochotnik grający Chrystusa naprawdę cierpi fizycznie, wisi na krzyżu i daje sobie przebić ciało gwoździami. Popularne są też w wielu krajach procesje pokutne, w tym także biczowników, czy zakapturzonych bractw męki pańskiej. W Meksyku ulicami przechodzi procesja milczenia. W Stanach piecze się ciastka w kształcie krzyża lub dłoni ze stygmatami...
Nasze kolorowe palemki, przystrojone koszyczki, obfitość świątecznych potraw, przepięknie zdobione mazurki, poniedziałkowe ganianie się z psikawkami - wszystko to wydaje się z innej bajki w porównaniu z religijną fiksacją na męczeństwie.
Tradycja to słowo wytrych. W założeniu niezmienna, w praktyce ciągle małymi krokami przechodzi przez kolejne wcielenia, dopasowując się do wciąż zmieniającego się społeczeństwa. W każdym domu spośród palety najróżniejszych obyczajów wybieramy te, które chcemy pielęgnować i te, z których rezygnujemy. Stopniowo, po cichutku, czasem nawet nieświadomie, każda rodzina dostosowuje tradycję do siebie i wpływa na jej dalsze przeobrażenia. To wspaniałe, że przez tysiące lat na naszych ziemiach wybieraliśmy celebrację radości z rozpoczynającej się wiosny, skupialiśmy się na eksplozji kolorów, ucztowaniu i zabawie. Może w esencji naszej kultury nie jesteśmy aż takimi ponurakami? Wbrew kościelnym inscenizacjom grobów i wizerunkom ociekających krwią koron cierniowych, od wieków skupiamy się raczej na folkowych dekoracjach, kurczaczkach, zajączkach, pisankach i przepychu na świątecznym stole.
Mimo wszystko, w dyskusjach internetowych konserwatyści wyskakują z argumentem, że najważniejsze święta w naszym kalendarzu są katolickie, co ma być rzekomo dowodem nierozłączności naszej kultury z katolicyzmem. Za każdym razem kiedy trafiamy na taki udowadniający kompletny brak znajomości tak historii jak i źródła polskich tradycji wpis, zachodzimy w głowę czemu Polacy dobrowolnie odcinają się od własnych korzeni. Zamiast cenić kulturę, której nie dało się wyeliminować mimo setek lat przymusowej chrystianizacji, pozwalamy, by nakładka katolicka zawłaszczyła nasze starosłowiańskie obyczaje.
Odpowiedzmy sobie szczerze, co ma wiklinowy koszyczek ozdobiony białą serwetką, a wypełniony ciastem, kiełbasą i malowanymi jajkami wspólnego z historią o ukrzyżowaniu Jezusa w pustynnej Judei 2000 lat temu? Albo czekoladowy zajączek? Bazie i kurczątka? A polewanie się wodą?
Choćby kościół robił nie wiadomo jakie fikołki, żeby do świąt obchodzonych w okolicach równonocy wiosennej dorobić tłumaczenie zgodne z wykładnią katolicką, prawda jest taka, że praktycznie wszystkie zwyczaje wielkanocne, to tradycje przedchrześcijańskie, a przykrywająca je łatka chrześcijańska jest grubymi nićmi szyta.
Kolorowe święta pełne tłustych dań z produktów dostępnych na przedwiośniu (jajka, wędliny, potrawy mączne) kończyły późnozimowy obowiązkowy post. Przyczyny postu u Słowian leżały nie w religii a kwestiach czysto praktycznych - post był potrzebny do przetrwania końcówki zimy na szybko wyczerpujących się zapasach jedzenia. To dlatego w każdej kulturze doświadczającej czterech pór roku wiosnę witano szczególnie radośnie. Jej pierwsze oznaki dawały nadzieję, że udało się przeżyć najsroższy okres - mrozów, ciemności i niedostatków żywności. W dawnych czasach nawet wiek podawało się w wiosnach. Mieć czterdzieści wiosen - to było osiągnięcie! Oznaczało przeżycie wielu zim, dotrwanie do kolejnego czasu urodzaju w przyrodzie.
Po trudach zimy celebrowano odradzającą się zieleń, pierwsze wiosenne kwiaty oraz nadchodzący sezon godowy dla okolicznej fauny. Według starogermańskich wierzeń bogini Eostre (Easter) uratowała ptaka zamieniając go w zająca. Zachował on jednak zdolność składania jajek. To od tego mitu mamy tak popularne także w Polsce scenki wielkanocne przedstawiające zajączka pośród pisanek.
Zdobione jajka jak i wiklinowe kosze były też elementem kultu płodności celebrowanego przez Słowian w okresie wiosennej równonocy, w trakcie świąt zwanych Jarymi Godami. Zaś Śmigus Dyngus, to nasz rodzimy odpowiednik halloweenowego „trick or treat” (czyli „psikus albo cukierek”), gdzie należało wykupywać się smakołykami przed „psikusem” polegającym na oblaniu zimną wodą lub smaganiem (śmiganiem) wierzbowymi witkami.
Nawet zwyczaj wiosennych porządków, obecnie obśmiany w memach jako „mycie okien dla Jezusa”, wziął się ze słowiańskich tradycji wyganiania z gospodarstwa złych mocy po zimie.
Tyle historii.
Ciekawy komentarz pod artykułem, nie zwróciłem na to uwagi wcześniej: "Wesołe chodzenie w Wielką Sobotę z koszyczkiem na święconkę w czasie, kiedy powinniśmy chlipać bo Jezus umarł i kto wie czy uda mu się zmartwychwstać tym razem, to zdecydowanie świętowanie wiosny a nie żałoba po martwym bogu."
Jest coraz lepiej. Zaczynasz odpisywać sam sobie.
odpisałem gościowi, wkleiłem artykuł i komentarz, który mnie zaciekawił, nie komentuję sam siebie, lecz zapraszam do rzeczowej i kulturalnej dyskusji w oczekiwaniu na wyrok w sprawie józka, bo potem mogę nie mieć już dla was czasu. kończę pisać księżkę o upadku kościoła i pozwolę sobie zacytować niektórych z was, mam nadzieję, że się nie pogniewacie :)