Usilnie stara się być jak Dykta, ale tak mu nie wychodzi, że żal na to patrzeć. Za duże progi Ciemniaku, za duże progi.
Ludzie nie odchodzą z kościoła. Ci, którzy odchodzą, to naprawdę nigdy w nim nie byli.
Okazuje się, że ogromna ilość Polaków "nigdy nie należała do Kościoła" skoro odeszli.
Statystyki i potoczne opinie o Polakach-Katolikach okazały się komunistycznym kłamstwem.
Po transformacji statystyki spadły o połowę co najmniej.
Te posty, które właśnie czytam umacniają mnie w przekonaniu, że chyba wszystkich nas ciekawią sondaże. I co? Chyba nic. Za minutę, gdzieś kogoś Pan powoła do siebie. Czy człowiek wtedy stanie przed Sędzią z sondażem? Do czego mu się przyda?
Niektórzy , obecne czasy nazywają kryzysem Kościoła. Brzmi groźnie, ale nie dla mnie.
Myślę, że z naszych złych czasów nawet można wyprowadzić coś dobrego. Na pewno potrzebne jest pogłębienie świadomości ludzi ochrzczonych. Sama też bacznie przyglądam się sobie. W jakim stopniu kiedyś byłam cząstką Kościoła Chrystusowego, a, o ile moja świadomość odpowiedzialności wzrosła. Taka przenośnia:
mozna nas porównać do cegiełek ( żywych oczywiście). Jedne są większe i bardziej znaczące. Inne, skromne i niepozorne. Każda jest ważna, jak to w budowli. Gdyby jakąś wyjąć... Budowli to nie naruszy, ale osłabi. Użyłam jednego z wielu porównań, żeby sobie uzmysłowić, jak bardzo każdy z nas jest cenny w oczach Boga. A, z drugiej strony- ile dobra mamy we wspólnocie Kościoła, która mnie podtrzymuje i wspiera. Śmiało mogę wejść do Świątyni i zacząć rozmowę , nie tylko z Panem, ale z parafianami. Mamy tyle możliwości, być razem, działać, pomagać. Caritas, gdy pomaga, nie pyta- czy jesteś dobrym katolikiem? Ktoś mógłby odpowiedzieć: " kim jesteś, ze oceniasz? Bóg zrobi to lepiej!" No i ok:)
Nie ma dobrych i złych Katolików.
Bóg kocha każdą swoją owieczkę. Te zbłąkane nawet bardziej, bo bardziej tego potrzebują.
To może frustrować dobrych Katolików, że większą miłość Pan pokłada w zagubionych ale tym dobrym już ofiarował siebie i wieczność i to powinno wystarczyć.
Zły katolik różni się od dobrego tylko spowiedzią i żalem za grzechy. To jest chwila. Kiedyś to pewnie zrobi i stanie przed panem na równi z innymi "dobrymi". Na tym polega miłość i wybaczenie.
Nie stażem liczy się dobroć. Niektórym wystarczy nawrócenie przed samym spotkaniem ze stwórcą. To wystarczy.
I z podobną miłością Bóg patrzy na tych wszystkich idących przez życie dobro czyniąc, którym on sam jest obcy.
Żaden niewierny a dobro czyniący nie będzie potępiony. To także miłość i potęga stwórcy.
ile w tym wątku średniowiecznych bzdur - oj owce, owce, zacznijcie w końcu myśleć
to są "bzdury" ze starożytności. Średniowiecze było znacznie później.
Nie zaprzeczam. Jednak bzdury powielano i nadal są powielane.
11:43. Też mnie trafia, gdy jakiś pleban nazywa parafian owieczkami. Nawet Sztaudynger przed laty wyśmiewał ludzką naiwność i miał do tego podobny stosunek, gdyż pisał "A KIEDY STRZYŻESZ OWIECZKI - OPOWIADAJ IM BAJECZKI".
O tym, co po śmierci można dowiedzieć się trochę tutaj https://mk-zjawiskaparanormalne.blogspot.com/2011/05/fokus-poziom-duszy.html Wiele osób, które pracują w różnego rodzaju hospicjach potwierdza pewne zjawiska. Samemu też można to zrobić, wystarczy zainteresować się tematem i zaakceptować fakt, że jesteśmy bytami duchowymi a ciało to tylko nasza ziemska skorupa w świecie materii.
11.23 Piszesz z pozycja pana i władcy świata.
Zgadza się, ze Bóg kocha i nie odtrąca.
To człowiek próbuje rządzić i nawet Boga ustawiać. Nie mamy prawa wkładać Najwyższemu Prawodawcy takich słów jak:
ŻADEN NIEWIERNY, A DOBRO CZYNIĄCY NIE BĘDZIE POTĘPIONY.
Skąd takie przypuszczenia? Tak jest napisane w Biblii, gdzie dokładnie?
Wiara jest wiernością Bogu. Niewierność może być potraktowana z miłosierdziem- pod warunkiem, ze człowiek wynagrodzi poprzez nie byle jakie zadośćuczynienie.
Nie można sobie głaskać sumienia! JPII kiedyś, gdy młodzież pytała go o wiarę świadomą- odpowiedział, ze za prawdziwością Ewangelii przemawia to, ze tam nie ma żadnych tanich obietnic. Że to go właśnie ujęło w naszej wierze. Tak więc, jasne, ze Pan Bóg kocha. I jak każdy dobry rodzic- wysoko stawia poprzeczkę, nie zostawiając swoich dzieci bez stosownego wsparcia i opatrzności.
Cały problem polega na tym, że wierzycie iż Bóg to starszy pan z bródką a tak wcale nie jest. Bóg to źródło, nie ma Boga osobowego.
Więc kim jest Pan nasz Jezus Chrystus? Chrześcijanie wierzą, że Bogiem.
Każdy z nas jest cząstką Boga i o tym właśnie nauczał Jezus Chrystus.
Stalin i Hitler też byli "cząstkami"? I co zatem wynika dla ich wieczności, że byli tymi "cząstkami"? Że trafili do nieba?
Ta bródka musiałaby być większa niż wszechświat. Stwórca nie może być mniejszy od stworzeń
12.14 Zgadza się. Tylko ostrożnie z pojęciem niewierności. Czy miłości jest tolerancją dla niewierności? Na ile wystarczy Bożej cierpliwości, by czekać na czyjeś nawrócenie. Myślę, że tu powinnam postawić kropkę. Moje słowa mogą być słabe. Na pewno komuś potrzebna byłaby spowiedź i wtedy wszystko będzie do " nareperowania" Tu jest miejsce na Boże Miłosierdzie ,żeby zacząć życie na nowo:)
11.23 Niewierzący- dobro czyniący usypia sobie sumienie wiarą w to, że własnymi siłami, bez łaski uświecającej, osiągnie zbawienie. Ale coś tu jest nie tak. Wystarczy nawrócić się tuż przed śmiercią?
A skąd pewność, że będzie przytomność i czas?.
Taka kalkulacja może być( proszę wybaczyć) targowaniem się i naciąganiem. Z Panem Bogiem tak nie można. Tak jak nie można w żadnych relacjach z kimś- traktować instrumentalnie.