Dobrze, że już wiemy, że to Słońce nie jest bogiem i nie modlimy się do niego codziennie, aby do nas zawitało następnego dnia. Jest postęp.
Ciekawostka, o naszych przodkach Słowianach:
"U Słowian bóg słońca, nieba i kowalstwa to Swaróg. Uważany był za ojca pozostałych bogów i stwórcę słońca. Ówcześni Słowianie wierzyli, że był kowalem boga Peruna dla którego wykuwał pioruny. Podobnie jak w wielu innych miejscach na świecie, kult solarny Słowian nawiązywał do zawierania umów i składania przysięg. Oddawanie czci temu bóstwu odbywało się zazwyczaj poprzez poranną modlitwę z głową skierowaną na wschód.
Co ciekawe, pozostałości po kulcie Swaroga odnajdujemy na terenach Polski nawet dzisiaj. Są to głównie nazwy miejscowości nawiązujące do imienia boga, np. Swarzędz czy Swarożyn."
https://www.myslczlowieku.pl/bog-slonca-w-roznych-kulturach-kult-solarny/
Czy to odpowiedź na mój post, czy raczej kopiuj - wklej bez trzymania się toku dyskusji? :))
Wiesz...dyskusja z tymi, którzy mówią co wiedzą ( a raczej wkleją niekoniecznie w tym miejscu co trzeba, zważywszy na tok dyskusji), ale nie wiedzą, co mówią, niekoniecznie mnie interesuje. Toteż...żegnam.
kiedy ten się wreszcie nażre naszymi podatkami:
No cóż, Felice. znałam ludzi, którzy próbowali mi udowodnić, ze wszechświat jako w i e c z n y można traktować jako jedyne źródło swego życia
Zapytałam, czy wobec tego WSZECHŚWIAT JEST TWOIM OJCEM. Usłyszałam odpowiedź:
- tak można powiedzieć...
Ręce mi opadły. To był koniec rozmowy, bardzo długiej, wyczerpującej;(
Tak...dla pewnej grupy ateistów bogiem może być np. czasoprzestrzeń, ale wtedy następuje pewna niespójność rozumowa, gdyż skoro zakładają oni, że Bogiem może być wszechświat, to dlaczego tak zażarcie walczą z tym, że Bogiem może być człowiek- tj. Jezus Chrystus?
Oto jest pytanie. :))
No tak. Skoro Jezus tak bardzo przeszkadzał pewnym ludziom w czasach Ewangelii. Przeszkadzał, mimo, że nie mogli Go złapać na niczym. Nie mogli, bo nieskazitelny. To i w nastepnych wiekach, i teraz jest ogromnym znakiem sprzeciwu. Budzi sumienie i je prostuje. Nie da się obok Niego przejść obojętnie. Dlatego, gdyby teraz się narodził zaraz by się znalazł jakiś herod, albo jeszcze inny przeciwnik. Czasy sie zmieniają. Ludzie są ci sami. Taka refleksja mnie naszła.
Zażartość walki jest podobna do zażartości narzucania poglądów niewierzącym. Trwają medialne krucjaty, jak za dawnych lat i wciąż modne jest piętnowanie niewierzących żywym ogniem medialnej pogardy.
Metody się zmieniły a szarża trwa. Jakże piękne byłyby religie, gdyby były samowystarczalne i nie żądały współfinansowania od niewiernych.
Każda wspólnota kisiła by się we własnym sosie poglądów i wierzeń i świat byłby wspaniały.
Niestety są ci, którzy wiedzą lepiej i koniecznie chcą niewiernych "nawracać".
Dykciarz nadaje
Uważajcie na swoje dzieci - pedofile czyhają
Zrób fortecę z kołder;)
Nic co jest z tego świata nie jest wieczne. Również i wszechświat. Skoro miało swój początek to musi również mieć swój koniec. I to kolejny dowód na to, że musi istnieć Wielki Twórca (jak chcą Jego nazywać niektórzy), który dał temu wszechświatowi początek. Żaden ateista nawet w teorii nie jest wstanie udowodnić, że może coś powstać z niczego - że wszechświat przed 15 mld lat, a może i jeszcze wcześniej, zwyczajnie sobie powstał. Jednego "dnia" go nie było, a drugiego pstryk i już był. To oczywiście tylko jedno pytanie - jak może z nicości powstać materia. Drugie równie drobne - jak z martwej materii może powstać życie. Dwa pytania, na które żaden "naukowiec" nie daje żadnej odpowiedzi.
Wybuch, wielki wybuch i wszystko się zaczęło
Każdy wybuch potrzebuje materii. Bez materii nie ma wybuchu. Pokaz mi taki wybuch, który jest wstanie "wybuchnac" bez materii.
Idźcie spać
Spokój i wyciszenie może pomóc
Widzisz jakby to było takie proste jak piszesz, to każdy naukowiec byłby bardzo religijnym człowiekiem. Jest odwrotenie. Nie zastanawiałeś się dlaczego?
Atomy, cząstki elementarne, rozpad to wszystko zbyt trudne - lepiej wierzyć w brodatego pana bujającego w obłokach