A ja życzyłabym wszystkim, żeby byli tacy jak świadkowie jehowy, mam z jednej strony sąsiadów świadków jehowy a z drugiej zagorzałego katolika i czasami jak słucham tego ostatniego i widzę jego zachowanie to myślę że tacy ludzie nie powinni chodzić po ziemi...
Co niedziela w kościele- pokazuje jaki to on święty w piątki mięsa nie je , a jest dosłownym tyranem w domu...szkoda mi tej kobiety , która nawet nie piśnie, że jest maltretowana
gonic tą sekte czym tylko sie da!są bardzo natarczywi i okropni! spisuja numer lokalu i numer mieszkania!jesli przyjda do mnie jeszcze raz to ICH normalnie wygonie [miotłą] z pod drzwi! bo juz naprawde mam dosc tego NACHODZENIA! to jest CHAMSTWO zaczepiac na ulicy ludzi a jeszcze gorsze CHAMSTWO jest chodzic do mieszkan w niedziele i zaczepiać i przekonywać jaka ICH wiara jest CUDOWNA!SEKTO JA WAS OLEWAM i NIGDY WIECEJ NIE ŻYCZĘ SOBIE PUKANIA DO MOICH DRZWI!!!!!
a zamknij drzwi przed nosem niech się nauczą kultury
Oczywiście, ja też wpuszczam do domu tylko gości umówionych. Możesz zapytać, czy byliście umówieni, bo jakoś nie pamiętasz. Jeśli nie, to zamknij drzwi bez wahania.
23:35. Co to znaczy? Co chciałeś powiedzieć?
Kulty cargo (ang. cargo – ładunek) – ruchy religijne szerzące się głównie na wyspach Oceanu Spokojnego, głoszące nadejście nowego porządku: równości wszystkich ludzi, białych i czarnych, oraz powszechnego dobrobytu. Początkowo rozwinął się na Fidżi w XIX wieku.
Kult ten został zauważony przez antropologów w momencie, gdy ludność tubylcza zaczęła budować lądowiska i pasy startowe dla samolotów, nabrzeża dla statków, magazyny itp. Okazało się, że miejscowa ludność widząc, iż biali budują pasy startowe i lądowiska, czego wynikiem jest przylatywanie samolotów z żywnością i innymi dobrami, zaczęła ich naśladować. W świadomości tubylców samoloty przylatywały z nieba i były kierowane na ziemię przez bogów, natomiast biali ludzie byli tylko pośrednikami, którzy nie przekazywali im wszystkich zsyłanych dobrodziejstw (stąd kult cargo). W kulcie tym często ujawniał się sprzeciw wobec kolonializmu.
Kult Johnsona – jeden z kultów cargo, istniejący na Papui-Nowej Gwinei, będący także demonstracją polityczną. Kult ten czcił amerykańskiego prezydenta Lyndona B. Johnsona.
Będące wówczas terytorium Australii Papua i Nowa Gwinea (w tym czasie oddzielone) były pod presją ONZ przygotowywane do uzyskania niepodległości. Panowanie australijskie nie cieszyło się zbytnią popularnością wśród tubylców.
„Kult Johnsona” rozpoczął się, kiedy ludność wyspy Nowy Hanower wybrała w lutym 1964 (pierwsze wybory) swoim reprezentantem prezydenta Stanów Zjednoczonych Lyndona B. Johnsona[1]. Aczkolwiek władze australijskie oświadczyły, iż wybór ten jest niemożliwy, ludność wyspy odrzuciła możliwość jego zmiany.
Mieszkańcy Papui-Nowej Gwinei zademonstrowali w ten sposób (najpierw wybierając, a potem oczekując „przyjścia Johnsona”) sprzeciw wobec władzy australijskiej. Niektórzy woleli wręcz panowanie amerykańskie, co miało przejawić się w jego nadejściu, czyli przejęciu przez USA zwierzchnictwa.
Aspekt symboliczny
W sferze duchowej kult Johnsona odczytywany był jako chęć życia w lepszym świecie (za taki uważano USA), i wprowadzenie powszechnej równości i dobrobytu (doktryna cargo).
chcę przez to powiedzieć że jehowcy ale i katolicy patrząc z boku kojarzą mi się z kultem cargo, bezmyślnym naśladowaniem, odprawianiem szopek w nadziei że to spowoduje przychylność Boga
szczuć toto gówno psami, lub kropić wodą święconą w przypadku ludzi kulturnych,niekulturny człowiek powion toto gówno oblać wodą z hydrantu aby toto zmokło i rozumu nabrało.