Ja jestem facetem okolo 40 tki. Najpierw tak okolo 20 tki skupialem sie na studiach, w domu byly problemy bo rodzice sie rozwodzili (po 40 latach malzenstwa). Owszem, byla dziewczyna ktora byla gotowa na malzenstwo, ale ja wtedy czulem sie za mlody. Pozniej dobra praca, jedna, druga, awans, wiecej pracy, kilka dziewczyn po drodze, ale na krotko bo po powrocie do domu na niewiele starczalo sil. A w zwiazek trzeba inwestowac swoj czas, swoja energie. Przed 40 tka zaczalem czuc sie bardzo samotny i spotkalem fajna dziewczyne, ktorej sie oswiadczylem i zaczelismy myslec o slubie. Niestety, to tez nie wyszlo, ona chciala sie przeprowadzic, miala zupelnie inne oczekiwania od zycia. Ja czuje sie w moim zyciu poukladany, lubie moj dom ktory zbudowalem, mam dobra prace gdzie znowu awansowalem, spokoj i rutyne ktora lubie. W moim przypadku przyczyna tego ze nadal jestem sam jest pewnie doswiadczenie z rodzicami ktorzy sie ciagle klocili a ja takiego zycia nie chce. Poza tym praca zabiera mi ogromnie duzo czasu i energii i po powrocie mysle tylko aby odpoczac. Ale odpoczywam rowniez aktywnie, plywam, jezdze na rowerze etc. Jak patrze na malzenstwa moich braci (mam 4 zonatych braci) to tylko jedno z nich jest udane i jest tam zrozumienie i sympatia. Pozostale to nieustanne przeciaganie liny, wzajemne pretensje i ktopoty z dziecmi, kasa etc. Az sie odechciewa.
Mam kilku znajomych samotnych facetow 30+, z pozoru nic im nie brakuje, stała praca, auto,aparycja, jako koledzy są ok... z tym że, małe poszanowanie kobiet, wyrywanie na jedną noc ''łatwych celów'', nie myślą poważnie o przyszłości, napić się w weekend, coś wyrwać na raz czy dwa i jakoś to leci. Do tego nadopiekuncze matki, które piorą dorosłemu facetowi gacie, przynoszą obiadki , prasują koszule o i zyje sobie Piotruś Pan na luzie, bez zobowiązan,o nic się w życiu nie musiał starać więc i teraz związki nawet gdyby chcieli to ich przerastają
A potem zamieniamy matki na zony ktore robia to samo ahahaha
14.26 dalas takiemu i teraz ci glupio nie?
80% kobiet po slubie glupieje, robi sie cos w glowe
hahhha nie dałam gościu z 14:32, mam męża i dzieci... mówię o kolegach z pracy, o osobistych przeżyciach raczej bym nie opowiadała na forum
Jak się widzi wokół siebie te "udane" związki to się odechciewa związku niestety.
Ja sobie też żyję na luzie.Mam mieszkanie swoje,dobrą pracę,stać mnie na wszystko,więc po co to psuć?
Prawda jest taka że zazwyczaj te niby udane związki są udane tylko na facebooku albo instagramie, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Ale co komu szkodzi poudawać żeby to inni zazdroscili, że jaka to rodzinka jedna z drugą albo jaki jej czy jaka jemu się trafiła partia, żal mi takich ludzi bo życie z kimś na siłę, na pokaz, dla kasy albo ze wzgledu na wpadkę to najgorsze co może człowieka spotkać. Udawane szczęście na siłę a w środku pustka.
Prawda jest taka że zazwyczaj te samotne osoby próbują się dowartościowywać w ten sposób iż negują rzeczywistość i piszą lub mówią o nieudanych związkach innych. Dla mnie to śmieszne i tragiczne zarazem. Może zmieńcie otoczenie jeśli widzicie tylko negatywne przykłady bo zapewniam że jest bardzo wiele szczęśliwych par, które nie muszą i nawet nie chcą chwalić się tym na portalach społecznościowych. Druga sprawa to taka, że przejściowe kłopoty i nieporozumienia będą zawsze niezależnie od tego czy ktoś jest w związku czy też nie i dlatego nie można przez taki pryzmat patrzeć na związki małżeńskie czy też związki w ogóle. Nikt nie musi niczego udawać, to tylko tzw singlom (strasznie głupia nazwa) wydaje się że wszyscy udają aby oni poczuli się gorsi. Po prostu jednym ludziom wychodzi, innym nie ale zawsze zależy to przede wszystkim od nich samych. Sugerowanie że wszystkie małżeństwa są nieszczęśliwe i dlatego jest się samym to głupota i brak wiedzy o życiu. Może smutne, może brutalne ale na pewno prawdziwe.
14.50 to strasznie dziwne ze wiesz tyle o kolegach z pracy...musza byc wobec ciebie bardzo wylewni
bywa tez tak ze ktos wybiera samotnosc ze wzgledu na przeszlosc, doswiadczenia po nieudanych zwiazkach i poprostu ma dosc i nie chce sie meczyc dalej,ale plytkie czlowieczki nie potrafia tego zrozumiec.
Co to za slogan >udany związek<? To znaczy, że wszyscy się tam uśmiechają od rana do nocy? Nie ma tak - życie nie jest ani białe, ani czarne - tylko szare , a bycie w związku to codzienne problemy, raz rozwiązuje się je dobrze , a raz źle, raz samemu. a raz wspólnie. Czasem się kocha, a czasem nienawidzi. To ŻYCIE, moi kochani, ŻYCIE.
Dlaczego są sami ? Sztuka kompromisu - nikt ich tego nie nauczył.
A ja chciałabym spotkać tego właściwego. Jest poszukiwany kawaler 30 z małym plusem.
Zostaw meila :)
Wystarczy iść do maka. Rozejrzeć się. Zawsze siedzi tam parę takich 30+ samotnie z kawą i telefonem, laptopem. Żaden problem. Podejść. Zagaić :)
gościu z 16:15, aleś się uczepił, zazdrość czy co? nie, nie są wylewni wobec mnie, ale będąc w jednym pokoju i słuchając jak się przechwalają między sobą kogo to oni nie wyrwali w weekend to można wyciągnąć jakieś wnioski, nie wiem co Ty chcesz mi udowodnić i wkręcić na siłę... że jakoby jestem ofiarą takich lovelasów?... tak jak każdy piszę tu o swoich obserwacjach i mam prawo do tego, więc nie insynuuj mi tutaj bo przyczepiłeś się jak rzep psiego ogona :)
Ingo, nie przejmuj się jakimiś "inteligentnymi inaczej". Całe życie zawodowe pracowałam wśród mężczyzn(taki nietypowy zawód, jak dla kobiety). Jakoś nikt mnie nie zgwałcił, nawet nie startowali, bo znali moje wymagania, męża mam spoza firmy i zawodu. Moi współpracownicy traktowali mnie jak kumpla, bo znałam ich zalety i wady. Przede mną nie musieli, a nawet nie bardzo mogli udawać, kogoś kim nie byli i tyle co ja się osłuchałam zwierzeń, to przynajmniej jedną książkę by można napisać. Dzięki temu doskonale znam psychikę mężczyzn, ich stosunek do łatwych dziewczyn i kogo wybierają na żony. Nikt też mi nie powie, że w sanatorium, czy w pracy na delegacji, panowie po godzinach zajmują się głównie tęsknotą za żona i dziećmi, a wszystkim łatwowiernym żonom powiem tylko tyle - nawet samemu sobie nie do końca można wierzyć,a co dopiero partnerowi i dlatego nigdy nie należy mówić słowa "nigdy".
Jak mówiła babcia z dziadkiem " kiedyś trzeba było wszystko naprawiać jak się popsuło, a teraz się wyrzuca i kupuje nowy, lepszy model."
Bo nie mają czasu może... Lub tak jest im dobrze...